Recenzja Mafia III PC - Mamma mia! Ależ to słaba podróba GTA
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Chłopaczki z sąsiedztwa robią gierkę
- 2 - Mama, I'm Coming Home
- 3 - Sodoma, gomorra i cholerra jasna
- 4 - Niezbyt kolorowe lata sześćdziesiąte
- 5 - Najpierw strzelaj, potem pytaj
- 6 - Brawurowa gonitwa ku przepaści
- 7 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 8 - Galeria screenów Mafia III
- 9 - Antygaleria screenów Mafia III
- 10 - Oprawa wizualna i podsumowanie
Niezbyt kolorowe lata sześćdziesiąte
Poprzednie odsłony serii umieszczono wprawdzie w otwartych światach, aczkolwiek nazywanie ich rasowymi sandboxami byłoby nadużyciem, przynajmniej jeśli spojrzymy na klasowych konkurentów. Pierwsze skrzypce w Mafii zawsze odgrywała historia i bohaterowie, natomiast reszta była wyłącznie dopełnieniem warstwy fabularnej. Chodziło bardziej o budowanie wiarygodności poprzez dopieszczanie detali, aniżeli wynajdowanie graczowi dodatkowych aktywności albo zmuszanie do zbieractwa (tutaj plusik za akcenty z gołymi babami). Mafia III całkowicie zmieniła to podejście zostając klonem Grand Theft Auto, niestety zdecydowanie gorszym od oryginału, któremu jeszcze żaden podobny tytuł nie zdołał dorównać. Próbowało Saint Row, Watch Dogs, Just Cause oraz Sleeping Dogs - wszyscy przegrywali z kretesem, ponieważ Rockstar nie kopiuje cudzych pomysłów, tylko samemu tworzy powszechnie respektowane standardy. Przepis na idealnego sandboxa wydaje się banalnie prosty, wystarczy wszak możliwość kradzieży samochodów, rozjeżdżania pieszych czy dokonywania rozbojów, jednak diabeł tkwi w szczegółach, których w Mafii III zwyczajnie zabrakło...
New Bordeaux jest miastem słusznych rozmiarów posiadającym sporo różnorodnych dzielnic, możemy więc odwiedzić centrum ze strzelistymi wieżowcami, mniej zaludnione bagienne obszary, rozległe strefy mieszkalne, posiadłości bogaczy lub zagłębie przemysłowe. Próżno natomiast wypatrywać skomplikowanych sieci drogowych, podziemnych tuneli, autostrad czy obwodnic. New Bordeaux tylko sprawia wrażenie wielomilionowej aglomeracji, natomiast infrastrukturą przypomina drugorzędną mieścinę, gdzie największym architektonicznym osiągnięciem okazuje się stalowa przeprawa łącząca obydwa brzegi. Programiści Hangar 13 nieudolnie skopiowali Liberty City wykreowane na potrzeby... Grand Theft Auto III. Zapomnieli tylko sprawdzić datę premiery swojej inspiracji wypuszczonej jesienią 2001 roku, dlatego Mafia III reprezentuje sandboxowe standardy sprzed dekady. Porównanie do gigantycznego obszaru dostępnego w najnowszym wcieleniu megahitu Rockstar jest oczywiście miażdżące dla opisywanego tytułu, wyglądającego przy Grand Theft Auto V niczym niedorozwinięty ubogi krewniak z bardzo dalekiej prowincji.
Kolejne czego brakuje New Bordeaux, to drobnych przejawów życia codziennego oraz podstawowych mechanizmów interakcji z graczem, obecnych od niepamiętnych czasów u konkurencji. Rozjechałeś przechodnia na pasach? Miał biedaczek pecha trafiając akurat do Mafii III, bowiem podczas kilkunastogodzinnej kampanii nie widziałem nawet jednej karetki. Podpaliłeś samochód i oczekujesz interwencji straży pożarnej? Szybciej będzie poczekać na opady deszczu albo nadejście epoki lodowcowej, ponieważ służby porządkowe poza gliniarzami nie funkcjonują. Wiecie co jeszcze mnie strasznie rozbawiło? Jeżdżąc po planszy dostrzegłem szyny kolejowe, toteż postanowiłem zaczekać na darmową podwózkę, ale miejskie tabory obsługuje prawdopodobnie PKP skoro przeszło godzinę spędziłem na przystanku. Smutne jest również obserwowanie biernych przechodniów kroczącym niczym zombiaki, brakuje luźnych rozmów, losowych zdarzeń, pojazdów innych niż samochody, walki z okradanymi... Świat Mafii III jest dzięki takim uchybieniom kompletnie pozbawiony wiarygodności.
Trudno wytłumaczyć jakim cudem mieszanina niekompetencji, fatalnych decyzji, archaicznych rozwiązań oraz sztywniactwa zaowocowała sympatycznym klimatem. Mafia III zalążek takowego posiada, chociaż nie wszystkich powody jego występowania przekonają. Większość roboty z pewnością odwaliła ścieżka dźwiękowa, wytypowana wprost rewelacyjnie - The Animals, Aretha Franklin, Barry McGuire, Creedence Clearwater Revival, Elvis Presley, Jimi Hendrix, Ramones, The Rolling Stones uprzyjemniają godziny spędzone na budowaniu mafijnej potęgi. Gdyby nie warstwa muzyczna byłoby naprawdę nieciekawie - jeśli lubicie brzmienie późnych lat 60-tych będziecie zachwyceni. Drugim elementem ratującym mierny całokształt są pozamiejskie tereny przypominające scenerie z głośnego serialu True Detective, czyli moczary pośród których wyrastają wille dawnych włodarzy, a okolica cuchnie duszną Luizjaną na kilometr. Atmosfera zaczyna nabierać rumieńców zwłaszcza wieczorami, kiedy poprawia się także ogólnie paskudna oprawa wizualna, zwłaszcza gdy zacznie padać.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Chłopaczki z sąsiedztwa robią gierkę
- 2 - Mama, I'm Coming Home
- 3 - Sodoma, gomorra i cholerra jasna
- 4 - Niezbyt kolorowe lata sześćdziesiąte
- 5 - Najpierw strzelaj, potem pytaj
- 6 - Brawurowa gonitwa ku przepaści
- 7 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 8 - Galeria screenów Mafia III
- 9 - Antygaleria screenów Mafia III
- 10 - Oprawa wizualna i podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150