Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Ubisoft próbuje odbić się od dna
- 2 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Trochę słów o narracji w grze
- 3 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Samuraj i shinobi. Dziwaczny dualizm
- 4 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Świat kreślony metodą Copy-Paste
- 5 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Galeria screenów
- 6 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Podsumowanie
Recenzja Assassin's Creed Shadows - Trochę słów o narracji w grze. Produkt azjatyckopodobny
O Asasyna umiejscowionego w Kraju Kwitnącej Wiśni proszono już od niepamiętnych czasów. I nie ma co się dziwić. Ten egzotyczny świat ma gigantyczny potencjał, co dość często jest udowadniane przez twórców na przestrzeni wielu nurtów. Hity takie jak Ghost of Tsushima zdawały się być już ostatecznymi argumentami dla włodarzy Ubisoftu, by podłapać temat i także na nim zarobić. Zamiast jednak gorączkowego oczekiwania całego świata na odsłonę w wymarzonej lokalizacji, lwia część dyskursu została poświęcona na omawianie kontrowersji. I bynajmniej nie chodzi jedynie o czarnoskórego wojownika oraz to, czy był samurajem (choć, przyznać trzeba, w dużej mierze). Twórcy nie popisali się między innymi pod kątem marketingowym, zaliczając po drodze masę wpadek - a wśród nich niezgadzające się z epoką części ubioru, kuriozalne błędy w zapisie kaligraficznym w edycji kolekcjonerskiej (eksperci dopatrzyli się np. że styl pisma jest... chiński) i wiele innych niesnasek. Być może szum byłby mniejszy, gdyby nie uprzednie gorące zapewnienia twórców o chęci oddania hołdu japońskiej kulturze. Dodajmy do tego paniczne przesuwanie daty premiery oraz zmiany kontrowersyjnego cennika (nawiasem mówiąc, alternatywa nie jest dużo lepsza, ale nad tym poznęcam się bardziej już w podsumowaniu). To nie daje zachęcających sygnałów przed premierą. Nie do końca przekonuje mnie też Animus Hub, z którego teraz będziemy wchodzić do wspomnień-gier (przynajmniej tych najnowszych). Ale grunt, że nie musimy się specjalnie martwić współczesnymi wątkami, z którymi, przynajmniej na razie dano sobie już niemal całkowicie spokój. Dobrą wiadomością jest opcja porządnego japońskiego dubbingu (moim zdaniem o wiele lepszego niż angielski), co bardzo pomaga we wczuciu się w nastrój.
Jak to bywa w szczególności w przypadku najnowszych gier związanych z Ubisoftem, ich twórcy starają się silnie zapożyczać motywy z nowszych pozycji, które odniosły sukces w gatunku. I tak jak wspomniane AC Origins wzięło całkiem sporo głównie z trzeciego Wieśka, tak ekipa działająca przy Shadows robi co może, by być na czasie. Nawet otwierająca całą historię scena na pierwszy rzut oka wygląda podobnie do prologu Ghost of Tsushima. Z tym, że w tej nocnej bitwie nie ma najazdu Mongołów, a starcie Ody Nobunagi z miejscowymi buntownikami. Wtedy też poznajemy dwójkę głównych bohaterów: rzeczonego samuraja (bądź "samuraja", w zależności od tego jaki macie pogląd na tę kwestię) Yasuke, który prowadzi natarcie, oraz Naoe - młodą shinobi, wyjściowo po drugiej stronie barykady. Nie będę zbyt głęboko wchodził w szczegóły wprowadzenia czy poszczególnych fabularnych szlaków, bo i to nie jest tutaj najważniejsze. Dodam jedynie, że dostępny jest tzw. tryb kanoniczny, w którym bohaterowie podejmują z góry określone decyzje. Jeżeli więc nie macie ochoty główkować nad kluczowymi odpowiedziami, zawsze możecie to wybrać i skupić się już wyłącznie na rozgrywce. Poziom samej samej historii jest zresztą... ubisoftowy - czyli dość mętne gadki-szmatki pomiędzy na ogół papierowymi postaciami (nie licząc dwóch, góra trzech nieszablonowych wyjątków) z umownymi motywacjami. Sama wroga organizacja do wyeliminowania to typowa grupka antagonistów, która po prologu rozchodzi się po całym kraju i czeka, aż ich będziemy po kolei wykańczać. Przymierze Naoe i Yasuke jest zaś strasznie naciągane - zwłaszcza analizując pewien punkt wyjścia.
O ile staram się brać poprawkę na to, że od wielu lat w Assassin's Creed nie gra się raczej dla fabuły - niemal wszędzie mniej bądź bardziej pretekstowej - o tyle nie mogłem do końca zignorować tego, że po raz pierwszy od bardzo dawna przez większość czasu nie mogłem się wgryźć w nastrój tytułu utrzymanego w tego typu klimatach. Więcej - czułem się tak, jakbym doświadczał efektu wrzucenia do jakiegoś generatora AI słów kluczowych obejmujących najpopularniejsze popkulturowe motywy okołoazjatyckie. Nie odważyłbym się nazwać ekspertem, jeśli chodzi o Japonię, ale jej specyfika od zawsze mnie fascynowała, w szczególności okres feudalny i towarzyszące mu późniejsze przemiany. Nie mogę się nadziwić, jak można upowszednić, nieprawdopodobnie spłaszczyć tak fascynującą, wyrazistą kulturę. Ghost of Tsushima też miało pewne znaczące uproszczenia, przy których taki James Clavell mógłby się skrzywić, ale tam przynajmniej można było dostrzec wyraźną fascynację wschodnimi zwyczajami. Ich odrębnością, wreszcie śladem, jaki pozostawiły po sobie chociażby filmy Kurosawy. Assassin's Creed Shadows to beznamiętna, wykalkulowana mieszanka udająca zainteresowanie w sposób niebezpiecznie przypominający Steve'a Buscemiego pytającego "How do you do, fellow kids?" z okraszonej memami scenki z Rockefeller Plaza 30. No i oczywiście pełen egalitaryzm. Nastoletnia dziewczyna może sobie tupnąć nogą na arcyważnej naradzie wojennej i nie tylko nie zostanie za to zrugana, ale wszyscy będą ją traktować niezwykle poważnie. Mamy też, a jakże, buddyjską mniszkę będącą jednocześnie rikishi - czyli w praktyce zawodniczką sumo. Co jest o tyle zabawne, że świat zawodowych zapasów do dziś w Japonii jest dla kobiet zamknięty. Jasne, zaraz mi ktoś wytknie, że te gry są ledwie na motywach historycznych. W odpowiedzi przypomnę, że twórcy przebąkiwali coś o poszanowaniu japońskiej kultury - ja ich tylko z tego rozliczam.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Ubisoft próbuje odbić się od dna
- 2 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Trochę słów o narracji w grze
- 3 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Samuraj i shinobi. Dziwaczny dualizm
- 4 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Świat kreślony metodą Copy-Paste
- 5 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Galeria screenów
- 6 - Recenzja Assassin's Creed Shadows - Podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150
Recenzja Path of Exile 2, czyli pogromcy Diablo 4. Opinia po wielu godzinach spędzonych w Early Access
77