Recenzja Grand Theft Auto IV: Episodes From Liberty City
- SPIS TREŚCI -
Technikalia
Oprawa audiowizualna Grand Theft Auto IV nie uległa większym zmianom utrzymując status quo, co w zupełności wystarcza do pełni szczęścia. Grafika syci, chociaż brak obsługi antyaliasingu drażni gałki oczne i wciąż nie doczekaliśmy się odpowiedniego wykorzystania potencjału SLI oraz CrossFire. Szkoda? Wystarczy zobaczyć jak prezentuje się Ojciec Chrzestny II lub Saints Row II, żeby zrozumieć, dlaczego programiści Rockstar nie musieli się specjalnie wysilać. Pewna różnica pomiędzy odbiorem DLC polega wyłącznie na zastosowaniu ziarnistego filtru obrazu w The Lost and Damned, podczas gdy The Ballad of Gay jest wyraźnie bardziej kolorowe. Zabieg czysto kosmetyczny swoje zadanie spełnił perfekcyjnie. Niestety, wymagania sprzętowe Episodes From Liberty City wciąż potrafią zadusić nawet najwydajniejsze zestawy. Redakcyjny kombajn (C2Q 9650 4GHz, 4GB DDR3, GeForce GTX 295) w rozdzielczości 1680x1050, pełnych detalach (tekstury high - reszta very high) oraz suwakach ustawionych na „pół gwizdka”, podczas deszczowej pogody momentami dostawał czkawki. Licznik klatek na sekundę spadał wtedy poniżej trzydziestu, ale zazwyczaj owa wartość oscylowała w granicy pięćdziesięciu. Strona audio nie zestarzał się nawet o minutę - to klasa sam w sobie - teraz jeszcze przyjemniejsza dla ucha. W kraju nad Wisłą gra ukazała się w angielskiej wersji językowej (podobnie jak GTA IV), ale polski wydawca (firma Cenega) do pudełeczka wrzucił przetłumaczoną instrukcję oraz rozkładaną mapkę Liberty City. Mała rzecz, a cieszy.
Słowo na niedzielę
Z perspektywy czasu widzę, że zbyt surowo oceniłem Grand Theft Auto IV (85/100), czego teraz odrobinę żałuję. Minęło już prawie półtora roku i nikt nie zdołał zdetronizować dzieła Rockstar, co o czymś musi świadczyć, prawda? Postanowiłem więc zrewanżować się tym razem wystawiając opisywanej kompilacji „grubą” dziewiątkę... Cóż można ponadto dodać tytułem podsumowania? Episodes From Liberty City jest kwintesencją GTA IV wyciskającą z wersji podstawowej najlepsze cechy, ale dodającą od siebie pakiet rozmaitości oraz użytecznych bajerów. Rzadko kiedy trafiają się dodatki, samodzielne bądź nie, równie obfite i warte każdego wydanego nań grosza. Twórcy zgodnie z zapowiedziami, pożegnali Liberty City w wielkim stylu, czego mają teraz szansę doświadczyć także posiadacze pecetów. Jeżeli Grand Theft Auto IV wpisałeś na listę swoich ulubiony gier, przejście obojętnie obok EFLC byłoby niczym potwarz. Oto pozycja, którą musi posiadać każdy sympatyk serii Grand Theft Auto i gatunku sandbox w ogóle. Dobra... wszystko co istotne zostało już chyba napisane, przyszła więc pora pożegnania, abyście przed zamknięciem sklepów zdążyli złapać swój egzemplarz. Pozostaje tylko czekać na Vice City II...
|
Plus i Minus: 92/100 PLUSY: Nie wymaga posiadania oryginału Nadal spore wymagania i brak AA |
Grę do testów dostarczyła firma Cenega:
Procesor Core 2 Extreme QX9650 do platformy testowej dostarczyła firma Intel:
MSI GeForce GTX 295 i MSI X48 Platinum do platformy testowej dostarczyła firma MSI:
Obudowę Cooler Master ATCS 840 do platformy testowej dostarczyła firma Cooler Master:
Zasilacz Be-Quiet Dark Power P7-PRO-650W do platformy testowej dostarczyła firma Listan:
Pamięci OCZ DDR3 2x2GB 1800MHz CL8 Reaper do platformy testowej dostarczyła firma Extrememem:
Zestaw akcesoriów Razer: Lycosa, Carcharias, DeathAdder i Goliathus Control dostarczyła firma MMV:
Cooler Thermalright Ultra 120 Extreme Black do platformy testowej dostarczyła firma Cooling:
Monitor Zalman ZM-M220W do platformy testowej dostarczyła firma Zalman:
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5