Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Grand Theft Auto IV: Episodes From Liberty City

Sebastian Oktaba | 30-04-2010 08:34 |

Premiera czwartej odsłony Grand Theft Auto już dawno za nami, chociaż poniektórzy pewnie wciąż zarywają nocki nad superprodukcją studia Rockstar. Przygody Nico Bellica okazały się wszak dla pececiarzy najlepszym prezentem, jakli mogliby sobie zażyczyć na Boże Narodzenie 2008 roku. Oczywiście zdania są podzielone, aczkolwiek dotychczas żaden inny sandboxowy tytuł nie zdołał zdetronizować niekwestionowanego króla gatunku. Zawiły scenariusz, dopracowany świat, prawdziwie gangsterski klimat oraz przyjemna dla oka oprawa audiowizualna przyczyniły się do niebywałego sukcesu gry, która błyskawicznie podbiła listy przebojów. Swego czasu właściciele konsol daliby sobie rękę uciąć, że pod Windowsem nigdy nie zobaczymy Grand Theft Auto IV. Tak się jednak nie stało, ale podobne „lobby” odezwało się przy okazji dodatków The Ballad of Gay Tony i The Lost and Damned. Rzekome „ekskluziwy” dla xBox 360 ostatecznie trafiły także na blaszaki, co powinno niezmiernie ucieszyć wielbicieli serii, gdyż jest to kilkanaście godzin wybornej zabawy. Natomiast Episodes From Liberty City, to obydwa smakowite rozszerzenia w jednym opakowaniu podane na srebrnej tacy do bezpośredniej konsumpcji. Skosztujesz?

Autor: Sebastian „Caleb” Oktaba

Przeszło pół roku czekaliśmy na Episodes From Liberty City, zanim pakiet ukazał się wreszcie na PC i PlayStation trzeciej generacji. Trochę długo, zważywszy iż względem wersji pierwotnych nie poczyniono w zasadzie żadnych istotnych zmian. Z drugiej strony, konkurencja GTA... właśnie czy w ogóle jakaś istnieje? Żenujące Saints Row 2 okazało się kompletnym nieporozumieniem, gorsząc nie tylko wiekową grafiką, co potwornymi wymaganiami sprzętowymi. Nieco lepiej wypadł Ojciec Chrzestny II, ale ten z kolei potrafił śmiertelnie zanudzić nawet wytrawnych widzów debat sejmowych. Mafia II wyjdzie najwcześniej w wakacje, o ile 2K Games dotrzyma terminów i wcale nie wiadomo, czy będzie tak rewelacyjna jakbyśmy chcieli. Na szczęście dzięki uprzejmości Rockstar, albo raczej chęci zarobienia kolejnych milionów zielonych papierków, możemy powrócić do miasta grzechu trawionego przez zbrodnię, korupcję oraz narkotyki. Dwa bardzo rozbudowane DLC nie zawiodą wiernych fanów, bowiem stanowią kwintesencję tego co kochają w znienawidzonej przez obrońców moralności serii. Episodes From Liberty City wcale nie wymaga Grand Theft Auto IV na twardym dysku, gdyż jest to „addon” całkowicie niezależny od edycji podstawowej. Decyzja jak najbardziej słuszna, szczególnie gdy spojrzymy nań przez pryzmat ceny. W naszym pięknym kraju wydawnictwo ukazało się nakładem Cenega Poland i swój egzemplarz można zdobyć już za około dziewięćdziesiąt złotych. Gdyby doliczyć do tego jeszcze koszt „podstawki”, świeży narybek byłoby trudniej pozyskać niż obecnie.

Zaraz po uruchomieniu aplikacji stajemy przed wyborem scenariusza: The Ballad of Gay Tony lub The Lost and Damned. Wszystko ogranicza się do jednego prostego kliknięcia - ot, dwa całkowicie niezależne wątki, pozwalające rozerwać się w Liberty City. Wbrew pozorom, termin DLC (DownLoadable Content) w przypadku EFLC jest trochę krzywdzący, gdyż mamy do czynienia z naprawdę solidną porcją premierowych misji - ponad dwudziestu na każde rozszerzenie. Poza tym, ku uciesze gawiedzi, zadania wchodzące w skład Episodes From Liberty City są stosunkowo trudne, wieloetapowe i niejednokrotnie ciekawsze niż w oryginale. Rockstar odwaliło kawał solidnej roboty. W sumie ukończenie całości zajmuje ponad osiem godzin (!), co jest wynikiem zdolnym zawstydzić niejedną pełnowymiarową produkcję. Pomyślano również o nowych pojazdach, narzędziach zagłady, mini-grach, trybach multiplayer oraz rozrywkowych atrakcjach. Co warto podkreślić - jest to znane, sprawdzone i piekielnie grywalne Grand Theft Auto IV z pełnym bogactwem swojego gorszącego inwentarza. Gotowi? Mimochodem wspomnę tylko, że tematycznie pomiędzy DLC rysuje się istna przepaść, co gwarantuje większą różnorodność oraz rzecz jasna urozmaica ową kompilację. Niech żyje sex, drugs and rock'n'roll!

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 0
Ten wpis nie ma jeszcze komentarzy. Zaloguj się i napisz pierwszy komentarz.
x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.