Recenzja Assassin's Creed III PC - Zabójca w pidżamie!
- SPIS TREŚCI -
Zabójcza gra?
Przyszła pora odrobinę ponarzekać na babole techniczne jakie znalazłem w Assassin's Creed III, które obejmują przypadki zarówno zupełnie nieszkodliwe, jak i uniemożliwiające pomyślne ukończenie misji. Sporadycznie potrafią nawalać skrypty - zabraknie jakiegoś obiektu albo wyparuje znacznik na mapie, zaś jedyną receptą na taką dolegliwość jest ponowne rozpoczęcie od ostatniego punktu kontrolnego. Sztuczna inteligencja również nie zachwyca, co jest szczególnie widoczne w misjach polegających na dyskretnym mordowaniu. Proszę bardzo, oto pierwszy z brzegu przykład - zabiłem strażnika w obozie pełnym jego kompanów, ale zrobiłem to błyskawicznie wyskakując z krzaków, więc nikt mnie nie zauważył. Zabrakło niestety czasu na schowanie ciała, zanim do posterunku zaczął zbliżać się kolejny jegomość. Byłem pełen obaw, że zaraz dostrzeże zakrwawione zwłoki i wznieci alarm... myliłem się okrutnie. Facet wszedł prosto w truchło kolegi, podreptał w miejscu i odmaszerował. Siedziałem wówczas w zaroślach metr od całego zajścia, dochodząc do wniosku, że tylko bym sobie nadwyrężył plecy przy dźwiganiu ciężaru.
Kiedy pierwszy raz usłyszałem, że Assassin's Creed III zostaje przeniesiony w czasy rewolucji amerykańskiej, byłem po prostu załamany. Owszem, nie znoszę tego okresu w dziejach ludzkości, czego nigdy nie ukrywałem. Teraz muszę z pokorą uchylić czoła - Ubisoft Montreal przekonał mnie do swojego najmłodszego dziecka. Realia w jakich umieszczono Assassin's Creed III dobrano bardzo roztropnie, wykorzystując podłoże historyczne do nakreślenia fikcyjnej lecz wiarygodnej opowieści. Nieoczekiwanie zwodzi jednak voice-acting, który w poprzednich częściach mógł służyć za wzór do naśladowania. W „trójce” większość bohaterów wypowiada kwestie bez wyczuwalnego zaangażowania, natomiast konwersacje w języku Mohawków brzmią już naprawdę odpychająco. Zdarzają się także drobne błędy w polskim tłumaczeniu, a niektóre kwestie pojawiają się odrobinę zbyt późno względem wydarzeń na ekranie.
Na szczęście klimat okazuje się najwyższych lotów i niespełna godzina grania wystarczyła, żebym spojrzał przychylniejszym okiem na kolonistów. Miasta tętnią życiem o każdej porze dnia - jakaś parka świntuszy w ciemnej uliczce, zbiry okładają czarnoskórego żebraka, gwardziści w czerwonych kubrakach dumnie przemierzają ulice, sprzedawcy zachęcają do zakupów - jest tłoczno i gwarno. Mieszkańcy Bostonu mówią z różnymi akcentami (francuski rządzi!), reagują na przemoc oraz niestandardowe zachowania np.: faceta na dachu. Zmienne pory roku podkreślają nieubłaganie płynący czas, jaki nie pozostaje bez wpływu także na wygląd samych bohaterów. Smaczku rozgrywce dodają świetnie napisane dialogi, wśród których szczególnie dobrze zapamiętałem wywód Benjamina Franklina o wyższości kobiet starszych nad młodszymi... Prawie dałem się przekonać zbereźnemu, wyrachowanemu i cwanemu skurczybykowi ;]
Assassin's Creed III wprowadza też parę nowości w module multiplayer, a największą jest tryb watahy, gdzie grupka graczy (2-4) poluje na obiekty kontrolowane przez sztuczną inteligencję. Początkowo ganianie za celami naprawdę wciąga, wszak latamy po mieście w tłumie ludzi, jednak z czasem entuzjazm opada. Czegoś tutaj zabrakło. Pozostałe konkurencje to powtórka z rozgrywki, polegająca przeważnie na zabawie w kotka i myszkę. Multiplayer w Assassin's Creed nie dorównuje Call of Duty, aczkolwiek do zdobycia czeka 50 poziomów postaci, mnóstwo perków i broni, a wygląd bohatera można dowolnie modyfikować. Przyjemność z sieciowego młócenia psują niestety mikrotransakcje, bo zamiast tyrać kilka godzin na jakiś przedmiot, zachodzi możliwość jego kupienia. Z drugiej strony, ginie się zwykle na tyle szybko, że zaawansowane uzbrojenie do pełnego szczęścia potrzebne nie jest.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150