Recenzja Assassin's Creed III PC - Zabójca w pidżamie!
- SPIS TREŚCI -
I znów bijatyka!
Prędzej czy później przyjdzie nam dobyć klingi miecza, wszak XVIII-wieczna Ameryka to miejsce niebezpieczne, okrutnie traktujące nowych przybyszów ze Starego Kontynentu. Walka w Assassin's Creed III chyba nikogo nie zaskoczy, gdyż ewentualne modyfikacje dotknęły głównie niuansów, które nieco usprawniają obijanie pysków adwersarzom. System kontrataków został dopracowany do granic możliwości, więc łatwo wyprowadzać naprawdę spektakularne ciosy, jakie ogląda się z wielką przyjemnością. W zasadzie niczego więcej do skutecznego klepania nie potrzebujemy - ani gadżetów, ani umiejętności. Niestety, przeciwnicy nadal stoją w kółeczku wokół gracza i grzecznie czekają na swoją kolej, ale zyskali przynajmniej kilka dodatkowych ataków specjalnych. Żeby przetrwać tzw.: pluton egzekucyjny czyli serię wystrzeloną z muszkietów, najlepiej złapać najbliższego wroga i wykorzystać jego ciało w roli żywej tarczy. Generalnie, dzieje się sporo i gra ostra muzyka! Czasami jednak nawali kamera, ustawiając się pod niewłaściwym kątem, a obraz przysłoni filar, drzwi lub drzewo. Niby można ręcznie dostosować perspektywę, ale w ferworze walki zwyczajnie nie znajdziemy na to wolnej chwili.
Wymachiwanie szabelką, toporkiem albo dowolną bronią kontaktu bezpośredniego, to tylko jedna strona krwawego medalu. Drugą stanowi broń palna, której ze względu na epokę doświadczymy więcej niż w poprzednich odsłonach cyklu. Podręczny arsenał obejmuje pistolet, świetny na rozpoczęcie zadymy lecz dysponujący relatywnie niewielkim zasięgiem. Muszkietem z kolei spokojnie zdejmiemy gagatków czyhających na dachach, aczkolwiek długi czas przeładowania i niemożliwość trwałego przypisania do ekwipunku, dyskwalifikują giwerę jako podstawowe narzędzie mordu. Alternatywą dla pukawek jest klasyczny łuk, przydatny zwłaszcza podczas polowania na zwierzynę, ale myśliwskie zapędy Connora niezbyt mi podpasywały. W ogóle nie lubiłem tej części rozgrywki, gdzie trzeba było ganiać za zającami, lisami i jeleniami. Moim zdaniem to wypychanie gry duperelami - zamiast tego twórcy mogli dopieścić chociażby menu wyboru broni, które jest niezbyt praktyczne.
Śmierć można nieść na wiele sposobów, ale najbardziej satysfakcjonujące są dyskretne zabójstwa, kiedy ofiara nawet nie zauważy komu zawdzięcza ostrze w potylicy. Tradycyjnie możemy uderzyć z powietrza, zeskakując na niczego niespodziewających się przeciwników i błyskawicznie sprowadzić cele do parteru. Z kolei atak zza winka to niezastąpiony sposób na „uspokojenie” bardziej dociekliwych oponentów, przydatny gdy działamy na patrolowanym terenie. Ciekawym sposobem eksterminacji jest również wciągnięcie nieszczęśnika do kopki siana, co absolutnie nie oznacza radosnego baraszkowania, a niechybny zgon jednego z uczestników tego zdarzenia. Możliwości jest wystarczająco dużo, aby miłośnicy skrytobójstwa nie poczuli niedosytu. Zadania wymagające pozostawia w cieniu są chyba najtrudniejszymi ze wszystkich, niemniej spora w tym zasługa licznych uproszeń, nieścisłości i umownych rozwiązań (np.: pole widzenia strażników).
Kiedy narobimy bałaganu i nasza facjata stanie się rozpoznawalna, nagle stajemy w obliczu sytuacji, że połowa miasta to gwardziści pędem ruszający w pościg za poszukiwanym. Kiedy ikona statusu społecznego zabłyśnie czerwonym kolorem, trzeba będzie unikać wzorku władzy i skuteczne wtapiać się w tłum. Zgubić ogon nie jest trudno, bo chłopaki mniej ochoczo niż w Assassin's Creed II włażą za nami na budynki, acz uspokojenie sytuacji wymaga bardziej zdecydowanych kroków. Można sypnąć groszem klikonom (agitatorzy / uliczni krzykacze), zrywać afisze ze swoją podobizną lub odwiedzić drukarnię. Przy okazji warto wspomnieć o żenująco wykonanym ukrywaniu w zaroślach - bohaterowi wystaje pół głowy i tyłka zza krzaka, ale czujny patrol niczego nie zauważa... Niby z korzyścią dla grającego, tylko że obserwowanie podobnych scenek po pewnym czasie zaczyna irytować.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150