Mass Effect 3 ma już 12 lat - grze nie brakowało epickich momentów, jednak zakończenie do dziś budzi mieszane uczucia
Niedawno publikowaliśmy wspominkowy wpis na temat gry Mass Effect 2, która przez wielu uważana jest nie tylko za najlepszą część Mass Effect, ale także jedno z najlepszych i najbardziej dopracowanych dzieł ówczesnego studia BioWare. Premiera tamtej gry odbyła się w 2010 roku i bardzo szybko ruszono nad kontynuacją. Trójka nie tylko opowiadała dalsze losy komandor(a) Shepard(a), ale przede wszystkim zamykała całą trylogię, domykając najważniejsze wątki. Na trójkę nie czekaliśmy przesadnie długo - ta zadebiutowała w marcu 2012 roku, jednak nie wszystkim już tak przypadła do gustu jak dwójka.
Mass Effect 3 chwilę temu skończył 12 lat - jego premiera odbyła się w 2012 roku, tym samym kończąc trylogię z Shepard(em) w roli głównej. Trzeciej części zdecydowanie nie można odmówić epickości, a sam gameplay nadal dawał sporo frajdy. Zakończenie jednak do dzisiaj wśród wielu fanów budzi mieszane odczucia, choć próbowano to naprawić za pomocą darmowego dodatku Extended Cut oraz płatnego DLC z Lewiatanem w roli głównej.
Mass Effect 2 skończył już 14 lat - wspominamy jedną z najlepszych gier Action RPG od studia BioWare
Mass Effect 3 kontynuuje historię, zapoczątkowaną przez Mass Effect i potem płynnie rozwiniętą w Mass Effect 2. Sam początek historii był jednak ściśle powiązany również z wydarzeniami z ostatniego dodatku do ME 2 - Przybycia (Arrival), toteż osoby, które przed premierą trójki nie przeszły ostatniego fabularnego DLC, mogłoby poczuć konsternację z powodu tego, w jakim obecnie położeniu jest Shepard. Akcja jednak bardzo szybko się rozpędza, bo już w pierwszych minutach gry jesteśmy świadkami (i to z bardzo bliska) inwazji Żniwiarzy na Ziemię. Coś, co dla zdecydowanej większości mieszkańców Drogi Mlecznej było nadal tylko bajeczką wyssaną z palca, w końcu się urealniło. Dalej jest tylko gorzej, bo inteligentne maszyny rozbijają w puch kolejne armie, atakują ojczyste planety Turian, Krogan czy Asari, a my w międzyczasie musimy zdobywać nowe sojusze i rozwiązywać palące problemy, które jeszcze kilka tygodni wcześniej wydawały się być nie do rozwiązania.
Lewiatan był ciekawym dodatkiem, który rozbudował historię Żniwiarzy. Szkoda, że wszystko co z nim związane nie trafiło do podstawowej wersji gry... biorąc pod uwagę jak istotny jest z punktu widzenia zrozumienia motywacji Żniwiarzy.
Nowy Mass Effect - co zdradzają tajemnicze filmy opublikowane przez studio BioWare z okazji N7 Day?
Mass Effect 3 był bardzo głośną produkcją 2012 roku, jednak jeszcze chwilę przed premierą zdążyło się oberwać zarówno BioWare jak i Electronic Arts. Mowa bowiem o fakcie, że już w dniu premiery gry gotowy był pierwszy dodatek DLC, związany z jedynym żyjącym Proteaninem - Javikiem. Dostęp do dodatku był oferowany bez dodatkowych kosztów wyłącznie posiadaczom Edycji Kolekcjonerskiej, reszta musiała dodatkowo zapłacić już w dniu premiery, by otrzymać nową postać i dodatkowe zadania fabularne. Biorąc pod uwagę, że cały dodatek jawnie wyglądał jak wycięty z podstawowej wersji gry, a nie stworzony już po przygotowaniu podstawowej wersji gry, nic dziwnego że na producenta oraz wydawcę posypały się gromy od niezadowolonych graczy. Zanim gra zdążyła zadebiutować, już wokół niej narosło sporo negatywnego szumu.
Omega to drugie fabularne DLC do Mass Effect 3 - wracamy na tytułową stację w akompaniamencie Arii T'Loak, choć nawet jej obecność nie pomaga. DLC ostro skręca w stronę walki, kosztem fabuły. Ciekawostka - w dodatku pojawia się (po raz pierwszy) Turianka.
Mass Effect 5 nie podąży trendami gier takich jak Starfield. Sprawdzony insider zdradza, jak będzie wyglądał świat gry
BioWare bardzo szybko przygotowało Mass Effect 3 i w dużej mierze odczuwa się to podczas rozgrywki. Gameplay jest bardzo podobny jak w dwójce, co dotyczy zarówno strzelania jak i animacji poruszania się postaci. Usprawnienia są symbolicznie, ale finalnie nadal tamten gameplay sprawiał całkiem sporo frajdy. Uproszczono jednak jeszcze mocniej elementy RPG, co widać było chociażby po opcjach gry, gdzie gracze mogli wyłączyć podejmowanie decyzji w dialogach. Wówczas rozmowy prowadziły się w pełni niezależnie od nas - gracz nie mógł wybierać opcji, więc po prostu słuchaliśmy tego, co gra zadecydowała za nas. W ten sposób mogliśmy zmienić Mass Effect 3 w typową grę akcji praktycznie bez elementów cRPG, choć nadal oferując pompatyczną fabułę, w której nie brakowało wzruszających momentów.
Ten Żniwiarz jeszcze nie wie, co go za chwilę spotka...
Gothic, Quake, GTA Vice City, Mass Effect czy Need for Speed Most Wanted, czyli dlaczego starsze gry bardziej nas kręcą niż nowości
Studiu BioWare z tamtego okresu nie można było wciąż odmówić jednego - umiejętności kreacji postaci oraz budowania relacji pomiędzy towarzyszami. W Mass Effect 3 liczba kompanów została zredukowana względem drugiej części, w głównej mierze przywracając postacie z oryginalnej gry, tj. Garrus, Tali, Liara czy Kaidan / Ashley (w zależności kto przeżył wydarzenia na Virmirze w pierwszej części). Mass Effect 3 jeszcze mocniej prezentował skutki decyzji podejmowanych na przestrzeni dwóch wcześniejszych produkcji. Tym samym stał się prawdziwym ewenementem, gdzie nasz sposób grania odbijał się na pewnych wydarzeniach w świecie gry. Doskonale to widać w przypadku wątku fabularnego skupiającego się na wyleczeniu Krogan z Genofagium. Ostateczny kształt tego wątku był silnie zależny od tego czy wydarzenia z jedynki przeżył Wrex oraz czy w Mass Effect 2 pozwoliliśmy zachować dane Maelona dotyczące genetycznej choroby Krogan. W grze nie brakuje również podniosłych i emocjonujących momentów. Takimi fragmentami może być chociażby poświęcenie Mordina czy Legiona, odpowiednio na Tuchance oraz Rannochu, czy też ostatnia rozmowa Shepard(a) z ukochanym / ukochaną osobą przed finałowym starciem lub końcowa przemowa Komandor(a) do swoich towarzyszy. Jest tutaj pełno świetnie napisanych dialogów, a bardzo dobra ścieżka dźwiękowa potrafiła jeszcze mocniej uwypuklić wszelakie emocje. Wracałem do trylogii Mass Effect wielokrotnie i za każdym razem trójka potrafiła wywołać u mnie silne emocje, zwłaszcza w podobnych, fabularnych momentach. Mało która współczesna gra potrafi coś takiego.
Dodatkowi Cytadela nie można odmówić wyjątkowo zabawnych dialogów. Ostatni fabularny DLC do Mass Effect 3 jest prawdziwym ukłonem w stronę wszystkich fanów, którzy przez lata zdążyli się zżyć z całą ekipą towarzyszącą Shepard(owi) w kolejnych misjach.
Nowy Mass Effect powstaje na silniku Unreal Engine 5. BioWare może wkrótce całkowicie porzucić Frostbite
Mass Effectowi 3 towarzyszyły również różnorodne dodatki fabularne, podobnie jak było to w dwójce. Tym razem otrzymaliśmy (nie licząc już wspomnianego Javika) trzy mini-kampanie: Lewiatan, Omega oraz Cytadela. Ich poziom nie był równy niestety. Lewiatan był stosunkowo krótki, ale oferował świetny klimat (chwilami niczym z horrorów) i rozbudował historię Żniwiarzy, niejako ujawniając ich faktyczne motywacje. Lewiatan wniósł sporo do głównego wątku fabularnego i do dzisiaj się dziwę, że ten fragment gry nie trafił od razu do podstawki (nawet kosztem opóźnienia premiery) - myślę, że wówczas odbiór fabuły jako całości były również nieco inny. W drugiej kolejności dostaliśmy Omegę. Niesławna stacja odgrywała pewną rolę w Mass Effect 2, jednak jej absencja w trójce była bardziej niż odczuwalna. Dopiero w dodatku możemy wrócić na Omegę i to w towarzystwie nie byle kogo, bo samej Arii T'Loak, która chce odebrać swoją własność z rąk Cerberusa. W ramach tej mini-kampanii poznajemy także pierwszą Turiankę, Nyreen Kandros. Omega delikatnie mówiąc, nie wywołała szału wśród fanów. Dodatek został dość chłodno oceniony, skupiając się (często) na bezmyślnej walce, odstawiając fabułę nawet na trzeci tor. No i na końcu dostaliśmy Cytadelę...
Mass Effect 3 można krytykować za zakończenie, ale nie można mu odmówić jednego - zapadających w pamięć dialogów oraz fenomenalnie wykreowanych relacji pomiędzy towarzyszami, nie tylko tymi bojowymi, ale i sercowymi.
Recenzja Mass Effect Legendary Edition - Sprawdzamy, czy oficjalny remaster jest w stanie zagrozić fanowskim modom
Cytadelę, którą BioWare mocno zrekompensował niemal kompletny brak fabuły w Omedze. Już sam plot twist dodatku jest zgrabnie poprowadzony, choć prawdziwym sercem tego DLC jest zaprezentowanie, jak bardzo zżyliśmy się z towarzyszami podczas tych wszystkich przygód. To oni ogrywają tutaj istotną rolę i to potem dla dla nich organizujemy przyjęcie w naszym apartamencie. Gra wyraźnie podkreśla, że jest to ostatni moment, w którym możemy odpocząć i odetchnąć razem ze swoimi kompanami przed finałowym starciem z Cerberusem i Żniwiarzami. Na imprezę możemy zaprosić wszystkie postacie, które przeżyły wydarzenia z Mass Effect, Mass Effect 2 oraz Mass Effect 3. Ta część dodatku jest prawdziwą wylęgarnią świetnie napisanych dialogów, często bardzo zabawnych. Kompani, którzy często w grach byli często stonowani i spięci, tutaj dają się porwać zabawie i alkoholowi, co prowadzi do zabawnych sytuacji. Impreza kończy się zrobieniem pamiątkowego zdjęcia, gdzie wszyscy mówią tylko jedno słowo - Normandia. To również jeden z tych momentów, które potrafią wzruszyć fanów całej trylogii, ponieważ pokazuje jaką drogę wszyscy przeszli oraz jak bardzo się ze sobą zżyli przez ten czas. Dla BioWare to była kolejna okazja by pokazać, że w kreacji postaci nadal stali na piedestale tych najlepszych wśród branży gier.
W grze nie brakuje prawdziwe epickich momentów.
Recenzja Mass Effect 3 - Ostateczna bitwa o Ziemię ze Żniwiarzami
Finalnie dochodzimy do zakończenia Mass Effect 3... zakończenia, które wywołało w kilka dni po premierze gry mnóstwo negatywnych opinii. Misternie budowana kampania fabularna oraz historia z morderczymi maszynami na czele została spłycona do wyboru jednego z trzech kolorów, reprezentujących odpowiednio Zniszczenie (Czerwony), Kontrolę (Niebieski) oraz Syntezę (Zielony). Jako że od początku głównym założeniem było zniszczenie Żniwiarzy, to właśnie to zakończenie jest przez BioWare uznawane za kanoniczne. Bezpłatny dodatek Extended Cut dodał dodatkowe linie dialogowe podczas ostatniej rozmowy z Katalizatorem, a także pozwala wybrać nowe, czwarte zakończenie, gdzie nie wybieramy żadnej ze stron. Zamiast tego możemy po prostu odejść, dając Żniwiarzom zwycięstwo. Finał opowieści dla wielu był tak rozczarowujący, iż pozostawił trwały, negatywny wydźwięk na całą trylogię Mass Effect. Choć BioWare w tamtym czasie nadal świetnie potrafili poprowadzić dialogi czy relacje pomiędzy bohaterami, prawdopodobnie zabrakło czasu by w odpowiedni sposób domknąć historię. Czy Mass Effect w Galaktyce Drogi Mlecznej będzie miał jeszcze coś ciekawego do opowiedzenia? O tym przekonamy się za kilka lat, gdy nowy Mass Effect wyjdzie do sprzedaży i po części będzie kontynuował spuściznę trylogii. Nam pozostaje zawsze powrót do uwielbianej trylogii oraz mniej lubianej części o nazwie Mass Effect Andromeda.
Zakończenie Mass Effect 3 (nawet z dodatkami) do dzisiaj budzi wiele dyskusji wśród fanów... niekoniecznie tych pozytywnych.