Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Lords of the Fallen to polski Dark Souls, tylko lepszy! Recenzja

Sebastian Oktaba | 29-10-2014 13:55 |

Ten okrutny świat, pełen restrykcji

Konstrukcja świata to ponownie kalka wielokrotnie przytaczanego Dark Souls, klimat również należy do kategorii mrocznego fantasy, aczkolwiek jest zdecydowanie mniej oniryczny od japońskiego kuzyna. Dominuje stylistyka głębokiego średniowiecza, zabarwiona typowo słowiańskimi i nordyckimi akcentami. Świetnie prezentują się tajemnicze katedry z bogatymi witrażami, cmentarze otulone mglistymi całunami, monumentalne kamienne fortece, zasypane śniegiem warownie oraz wilgotne grobowce. Rozległą krainę zwiedzamy podróżując wyłącznie na nogach, żadnego systemu szybkiej podróży nie przewidziano, ale najróżniejsze skróty ułatwiają wracanie do wcześniej odkrytych lokacji. Podczas eskapady napotykamy też zamknięte przejścia, które otworzymy jeśli zdobędziemy odpowiedni przedmiot lub wykonamy konkretne zadania, a myszkowanie bywa opłacalne. Śmiałkom szukającym dodatkowych wyzwań i nagród polecam kryształowe portale, możliwe do aktywowania tylko po zabiciu potężnego adwersarza, gdzie czekają wyzwania oraz atrakcyjne nagrody rzeczowe... nie zawsze dostępne za przysłowiową złotówkę. O swoje trzeba zawalczyć.

Zadania fabularne są banalnie proste, ewentualne trudności polegają na załatwieniu watahy potworów stojących na drodze, zanim rzucimy rękawicę bossowi i będziemy mogli kontynuować misję ratowania ludzkości. Łamigłówki z prawdziwego zdarzenia ograniczono do absolutnego minimum, jednak celowo nie uwzględniono mapy obszarów oraz wskaźnika dokąd powinniśmy skierować kroki. Trzeba się troszeczkę orientować w sytuacji. Postacie niezależne można zagadać, sporadycznie dokonujemy nawet jakiegoś wyboru moralnego (np.: między pomocą bliźniemu w potrzebie albo własnym interesem) lecz dialogi nie należą do szczególnie wychuchanych. Wątek główny przy sprzyjających wiatrach zajmuje około dwadzieścia godzin, co jest wynikiem dość skromnym, zwłaszcza iż rodzima produkcja oferuje tylko kampanię dla pojedynczego gracza. Oczywiście, zaliczenie absolutnie wszystkich wyzwań, odnalezienie sekretów i bonusów znacznie wydłuża ten rachunek. Istnieje także możliwość rozpoczęcia przygody od początku dysponując zdobytym wcześniej doświadczeniem oraz przedmiotami.

Lords of the Fallen wymaga chirurgicznej precyzji popartej refleksem kierowcy rajdowego, tymczasem sterowanie na klawiaturze jest dalekie od doskonałości, irytując zwłaszcza gdy kierujemy ciężkozbrojną postacią ruszającą się niezgrabnie i powolnie, jakby broczyła w bezkresnym jeziorze smoły. Przycisków funkcyjnych stale przybywa, więc do grania zdecydowanie polecam xbox'owego pada, chyba że lubicie utrudniać sobie zadanie. Bohater nie potrafi również wykorzystać elementów otoczenia, został pozbawiony zdolności kucania, skakania i wspinania, dlatego niemal każdą przeszkodę terenową musimy grzecznie obejść lub znaleźć alternatywną ścieżkę. Chociaż nie oczekiwałem swobody działania znanej z Assassin's Creed, momentami byłem zażenowany ograniczeniami Harkyna. Przykładowo - jeśli w schodach prowadzących do warowni zabraknie dwóch stopni, będziemy zmuszeni zawrócić i żadna magiczna zdolność tutaj nie pomoże. CI Games kopiując rozwiązania Dark Souls mogło pominąć te najmniej pożądane, aby urozmaicić eksplorację ponurej krainy, zamiast tworzyć sztuczne labirynty.

Lista wkurzających zagrywek i drobnych wpadek nie zamyka się wyłącznie na kwestiach poruszonych w poprzednich akapitach, które niniejszym zamierzam opisać. Otóż potyczki z bossami odbywają się zawsze na zamkniętych arenach, więc wykitowanie w takich okolicznościach stwarza zasadniczy problem, jak odzyskać stracone doświadczenie. Mając specjalny okruch jesteśmy w stanie załatwić sprawę bezboleśnie, ale pozbawieni tego użytecznego gadżetu zostajemy skazani na próbowanie do skutku, zanim demoniczne ścierwo nie padnie i będziemy mogli odebrać swój dobytek. Czujecie dramat? Sztuczna inteligencja też chwilami zasypia. Oponenci walczący w zwarciu zachowują się logicznie, dobrze wykorzystując tarczę, ale łuczników łatwo wykiwać - będąc poza zasięgiem ich wzroku niejednokrotnie strzelałem do gamoniów, cierpliwie przyjmujących kolejne pociski. Ponadto, zdarzają się kłopoty z ustawieniem kamery, gdy bohatera zasłoni ściana lub zamiast rywala widzimy tylko plecki naszego siepacza. Mimo wszystko developer słynący z kaszanki wykonał kawał solidnej roboty.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 30

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.