Dropbox przetrzymywał latami "usunięte" pliki użytkowników
Napędy CD/DVD to już swoisty przeżytek, a sporo osób przechodzi na dyski SSD, które chociaż są wydajne to ich stosunek ceny do pojemności nadal wygląda niezbyt przekonująco. Gdzie przechowywać dane, z których na co dzień nie korzystamy? Sporo z naszych czytelników wskaże domowy serwer NAS lub zapasowy HDD trzymany w szufladzie. Jednak dla przeciętnego Kowalskiego to niezbyt wygodna forma. Tutaj z pomocą przychodzą chmury, zwłaszcza darmowe takie jak amerykański Dropbox, który na rynku funkcjonuje od 2008 roku. Ostatnie dni pokazują jednak ponownie, że nie jest to najlepsza opcja. Wielu użytkowników zaczęło się bowiem skarżyć na pojawiające się na ich kontach pliki.
Według amerykańskiej firmy problemem były nieprawidłowości w metadanych, zaś pojawiające się pliki są skutkiem naprawiania tego błędu.
Jak zauważył polski portal Zaufana Trzecia Strona, na forum Dropboxa od kilku dni pojawiały się tematy zgłaszające dokładnie ten sam dziwny błąd. Nieprawidłowość w działaniu aplikacji polegała na tym, że użytkownicy zaczęli obserwować na swoich kontach nadmiarowe foldery. Sytuacja dodatkowo była o tyle dziwniejsza, że były to... ich pliki, tyle że usunięte już kilka lat temu. Najbardziej skrajne przypadki dotyczyły rzeczy, które zostały teoretycznie wymazane już w 2009 roku, jednak większość pochodziła z 2010 i 2011 roku. Stoi to w sprzeczności z wewnętrznym regulaminem usługi przetrzymywania danych w chmurze, gdyż przeczytać tam można, że dla darmowych kont pliki po ich usunięciu są przetrzymywane maksymalnie do 30 dni. Później nawet pracownicy pomocy technicznej nie są w stanie ich przywrócić.
Dropbox dla Windows 10 - Sprawdzamy nową aplikację uniwersalną
Dropbox dodaje wsparcie dla kluczy bezpieczeństwa
Im więcej zgłoszeń się pojawiało, tym bardziej alarmująca była cała sytuacja. Dropbox postanowił zabrać głos i wypowiedzieć się w sprawie. Według amerykańskiej firmy problemem były nieprawidłowości w metadanych, zaś pojawiające się pliki są skutkiem naprawiania tego błędu. Podobno pożar został już zażegnany i można śmiało usuwać zbędne nam archiwa. Tutaj nie sposób się nie zgodzić z Zaufaną Trzecią Stroną - czemu do łatania problemu przystąpiono dopiero po siedmiu latach od jego wystąpienia? Żaden z pracowników nie zwrócił uwagi, że jest cała masa plików zajmujących ich przestrzeń dyskową?.. Cóż, całe wydarzenie przypomina nam po raz kolejny, że wszystko co wrzucamy do internetu pozostaje tam już na zawsze i wcale nie jest anonimowe. Nawet jeśli po chwili zdecydujemy się kliknąć "usuń".