Test TP-Link TL-WR1043ND - Dobry router w przystępnej cenie
- SPIS TREŚCI -
TP-Link TL-WR1043ND - wygląd zewnętrzny
Do wyglądu opakowań produktów TP-Linka przeznaczonych dla domu jesteśmy już przyzwyczajeni. Jeden odgórny wzór ustalony jest dla niemal wszystkich urządzeń. Zmianom ulegają jedynie gabaryty i różnorodne dane umieszczone na wierzchu kartonika. Nie inaczej jest w przypadku testowanego modelu TL-WR1043ND. Pudełko, utrzymane w zielono-białych barwach, zostało na wszystkich jego bokach zapełnione informacjami na temat routera. Jest nawet krótka instrukcja instalacji, według której za pomocą jedynie trzech kroków skonfigurujemy router. Żeby tylko w rzeczywistości było równie prosto…;)
Wewnątrz – ponownie bez rewelacji. Biała kartonowa skrzynka zawiera w sobie, oprócz samego routera, kabel ethernetowy kategorii 5, zasilacz, trzy anteny, płytkę CD, instrukcję szybkiej instalacji oraz pakiet broszurek reklamowych producenta. Skupmy się teraz na wyglądzie głównego bohatera testu, czyli routera. Już na pierwszy rzut oka widać, że reprezentuje on zupełnie inny segment cenowy, niż testowany wcześniej TP-Link TL-WDR4300. O ile w kształcie tamtego routera widzieliśmy wehikuł obcych cywilizacji, tak w WR1043ND dostrzegamy…router. Ot zwykła skrzyneczka w kształcie prostopadłościanu z zaokrąglonymi rogami.
Prezencja tego urządzenia należy więc do tych zwyczajnych i topornych, choć ostatecznie nie ma tragedii. Biel większej części obudowy routera dobrze kontrastuje z czarnymi bokami. Zielony kolor również musiał się tu znaleźć – taką barwę ma symbol otaczający przycisk opisany jako QSS na froncie obudowy (o tejże funkcji napiszemy nieco później).
Materiał wykorzystany do budowy routera, to oczywiście plastik. Pod tym względem nie ma żadnej różnicy między droższym bratem testowanej WR’ki. Nadal jest to połyskujące tworzywo, co jednak w tym przypadku nie będzie się tak dawało we znaki (ślady, ach te ślady…), gdyż jak już wcześniej napisaliśmy, polakierowano go na biało.
Zawartość poszczególnych ścianek routera nie wyróżnia się zanadto od innych tego typu produktów. Na górze obudowy – logo producenta. Front okupuje rząd diod wraz z rzeczonym przyciskiem QSS. Użebrowane boki obudowy wydają się skrywać otwory wentylacyjne. W rzeczywistości jednak ciężko jest mówić o jakiejkolwiek funkcji związanej z wymianą powietrza między wnętrzem routera a otoczeniem. Wskazuje na to fakt, iż szpary pomiędzy plastikowymi wypełnieniami owych „żeber” są bardzo wąskie. Rozwiązanie takie sugeruje więc raczej niezbyt dokładne spasowanie owych elementów. Te właściwe wyloty powietrza znajdziemy za to na spodzie urządzenia, gdzie znalazło się również miejsce na tabliczkę znamionową oraz zaczepy do montażu TP-Linka na ścianie.
Jak w każdym routerze, najciekawszym fragmentem obudowy jest jej tył, gdzie zawarte są wszystkie przyłącza interfejsów obsługiwanych przez urządzenie. Mamy tam więc trzy gniazda RP-SMA przeznaczone dla dołączonych do zestawu anten, złącze zasilania, USB 2.0, cztery porty RJ-45 wbudowanego switcha oraz gniazdo WAN do podłączenia kabla od połączenia internetowego. Między zasilaniem a USB można zauważyć dziurkę o niewielkiej średnicy, do której włożenie jakiegoś cienkiego i ostro zakończonego przedmiotu (np. igły) spowoduje wciśnięcie przycisku odpowiedzialnego za przywrócenie routera do ustawień fabrycznych.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
Powiązane publikacje

Test routera TP-Link Archer BE800 - topowy przedstawiciel routerów Wi-Fi 7 w portfolio TP-Linka. Nowy standard na tle Wi-Fi 6
47
Test QNAP TS-432X - ciekawy pod względem sprzętowym serwer NAS z obsługą sieci 10 Gb/s oraz 2.5 Gb/s w standardzie
23
Test QNAP ADRA NDR - system zabezpieczeń sieciowych klasy NDR. Co to jest, jakie oferuje możliwości i jak działa w praktyce?
30
Test QNAP TS-216G - Korzystnie wyceniony NAS do domowego użytku z obsługą sieci 2.5GBASE-T oraz procesorem ARM
81