Recenzja Kingdom Come: Deliverance - Rycerze, wieśniacy i babole
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Takie trochę fantasy cRPG, tylko bez fantasy
- 2 - Fabuła jak z bajki, czyli od zera do bohatera
- 3 - Henryk to jest naprawdę zdolny chłopak
- 4 - I znów bijatyka! I znów bijatyka!
- 5 - Średniowieczna Europa tylko dla białych
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Kingdom Come: Deliverance - Galeria screenów
- 8 - Kingdom Come: Deliverance - Galeria hańby
- 9 - Podsumowanie i wymagania sprzętowe
Fabuła jak z bajki, czyli od zera do bohatera
Przygodę rozpoczynamy jako średnio rozgarnięty Henryk ze Skalicy, będący jedynym synem miejscowego kowala, któremu opatrzność połączona z szybkimi kulasami pozwoliły uniknąć masakry dokonanej mieczami Kumanów. Brutalnym atakiem dowodził łysol paradujący w lśniącej płytówce, pachołek Świętego Cesarza Rzymskiego zwanego Zygmuntem Luksemburskim, jakiemu zawdzięczamy zaszlachtowanie obydwojga rodziców, doszczętne zniszczenie Skalicy i przymusową ucieczkę. Szczęście znajdujemy w nieszczęściu - zostajemy okrzyknięci bohaterem - ostrzegliśmy wszak sąsiednie miasteczko przed najeźdźcami, ale wyrzuty sumienia nie pozwalają Henrykowi spokojnie zasypiać... Kiedy wbrew zakazom wracamy pochować bliskich, sytuacja dodatkowo się komplikuje i przyjmujemy kilka zabójczych ciosów od herszta szabrowników, ponownie ledwo uchodząc z życiem. Odzyskanie sprawności wymaga dłuższej rekonwalescencji lecz owocuje silnym postanowieniem - trzeba dokopać oprawcom. Jednak zwykły chłoptaś bez doświadczenia, pozycji społecznej oraz porządnego wyposażenia, mógłby co najwyżej waszmości w szanowne cztery litery pocałować. Henryk podejmuje więc aktywną służbę u lokalnych włodarzy, wśród których znajduje sympatyków doceniających jego poświęcenie, determinację i oddanie sprawie. W dokonaniu zemsty pomaga mu bardzo wyrozumiały anioł stróż, trochę zaprzyjaźnieni scenarzyści, a resztę brudnej roboty będzie oczywiście musiał wykonać gracz...
Kingdom Come: Deliverance osadzono w burzliwym okresie historycznym, piętnastowiecznej Europie targanej problemami natury politycznej i częstymi konfliktami zbrojnymi, których konsekwencje najdotkliwiej odczuwali zwykli mieszkańcy. Swoje dokładała jeszcze stolica apostolska, bowiem kościół katolicki czynnie uczestniczył w rozgrywkach na najwyższych szczeblach, wykorzystując pozycję możnych i strach maluczkich. Ponieważ nasi południowi sąsiedzi wybrali rozdział opisujący wydarzenia z własnego podwórka, dokładniej zaś wybitnie nieudane panowanie Wacława IV, opowieść powinna być również bliższa synom i córkom Mieszka, Bolesława czy Kazimierza. Podobnie jak Wiedźmin 3: Dziki Gon, produkcja Warhorse jest prawdziwie słowiańskim cRPG, jednak wątek fabularny nie porusza trudnych tematów, których w epoce miłościwie panujących przecież nie brakowało, skupiając na klasycznym scenariuszu - od ubrudzonego wieśniaka do walecznego rycerza. Próżno doszukiwać się głębszej analizy średniowiecznej rzeczywistości, jakichś ponadczasowych przesłań bądź morałów, zręcznych metafor czy zaszytych alegorii. Kingdom Come: Deliverance formułą przypomina więc Gothic, Risen i The Elder Scrolls wykastrowane z bestiariusza, magii, artefaktów itp.
Zadania główne są całkiem rozbudowane, pieruńsko wciągające i często wymagają solidnego kombinowania, niemniej biegania niczym pospolity listonosz także Henrykowi nie oszczędzono. Lekkie znużenie pojawia się zwłaszcza w początkach etapach kampanii, ale później zabawa stopniowo nabiera rozpędu - zaczynają się wielowątkowe zlecenia detektywistyczne, trudniejsze akcje terenowe, potyczki z udziałem kilkunastoosobowych oddziałów. Rozpracowujemy zorganizowane bandyckie organizacje, wyjaśniamy pochodzenie zarazy, szukamy podejrzanych o zdradę, natomiast gdzieś w oddali majaczą sprawy polityczne. Co mnie osobiście najbardziej ucieszyło, to mnóstwo swobody przy wykonywaniu większości zleceń. Przykładowo - wskazaną błyskotkę możemy zwyczajnie ukraść, wytargować, wyżebrać lub zaszlachtować właściciela zabierając jego własność. Podobnie wyglądała sprawa ucieczki z zamczyska, gdzie oprócz wykorzystania perswazji albo przebrania, mogliśmy wyskoczyć za palisadę dając drapaka. Niektóre rozwiązania odkrywamy spontanicznie lub przypadkowo, niemniej porażka jakiegoś etapu składowego zwykle nie przekreśla pomyślnego wykonania zadania, jakby twórcy chcieli czytelnie zakomunikować, że naturalną rzeczą jest popełniać błędy.
Tutaj ujawnia się ciekawy mechanizm - pozytywne bądź negatywne konsekwencje naszych wyborów, które w pewnych momentach rzeczywiście wpływają na przebieg dalszych wydarzeń. Wszystko zamknięto w granicach odgórnie nakreślonych przez twórców, system nie działa spontanicznie będąc wypadkową określonych decyzji bohatera, jednak takie zależności przyczynowo-skutkowe napędzają grywalność. Świetnie obrazuje to epizod z niesfornym księżulkiem, który najpierw urządza popijawę doprawioną grupowym chędożeniem, a później zarzygany prosi solidnie nawalonego Henryka o wygłoszenie porannego kazania. Jeśli sprostamy zadaniu otrzymamy od rozradowanego kapłana cenne informacje, jednak zawaliwszy zostaniemy wysłani na zieloną trawkę. Obydwa warianty pozwalają kontynuować przygodę, niczego od początku powtarzać nie musimy, pozostaje tylko znaleźć alternatywne rozwiązanie. Podobnych sytuacji trafia się znacznie więcej. Chociaż wątek fabularny jest moim skromnym zdaniem słabszy od kampanii trzeciego Wiedźmina, zarówno pod względem dynamiki oraz wyrazistości, większość konkurentów spokojnie rozkłada. Zadania poboczne są zdecydowanie mniej absorbujące, obejmując turnieje strzeleckie, robotę tragarza, łowiectwo, rozbijanie bandyckich obozów itp. Bardziej złożone wątki poboczne również się zdarzają, stanowią niestety mniejszość, trochę więc Kingdom Come: Deliverance brakuje do ideału cRPG.
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Takie trochę fantasy cRPG, tylko bez fantasy
- 2 - Fabuła jak z bajki, czyli od zera do bohatera
- 3 - Henryk to jest naprawdę zdolny chłopak
- 4 - I znów bijatyka! I znów bijatyka!
- 5 - Średniowieczna Europa tylko dla białych
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Kingdom Come: Deliverance - Galeria screenów
- 8 - Kingdom Come: Deliverance - Galeria hańby
- 9 - Podsumowanie i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150