Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do seraJak myślicie, jaka jest najgorsza rzecz, która może przydarzyć się redaktorowi testującemu sprzęt (prócz dysleksji)? Znalezienie tego właściwego, najlepszego w swoim rodzaju urządzenia, przy którym każde następne wydaje się marną imitacją. No bo jak testować Fiata 126p, gdy dosiadało się już Panamery? Niestety taka historia przydarzyła się i mi (nie, nie chodzi o Panamerę, a o odnalezienie smartwatcha idealnego). W związku z tym testowanie każdego kolejnego nie będzie już tak łatwe, bo spojrzawszy tylko na specyfikację czy jakość wykonania można po pięciu minutach powiedzieć o 98% innych urządzeń, że to szmelc. Cała sztuka w tym, aby dostrzec potencjał w autorskich rozwiązaniach danego urządzenia, przyjrzeć się, czy konstrukcja ma coś, czym odróżnia się od pozostałych, a przede wszystkim: czy stanowi jakąś konkurencję w swojej półce cenowej. W ten sposób rozłożymy na łopaty nowy smartwatch szwajcarskiej firmy: MyKronoz ZeSport 2 kosztujący ok. 649 zł.

Smartwatch MyKronoz ZeSport 2 powoli pojawia się w polskich sklepach w sugerowanej cenie 649 zł. GPS, wodoodporność i pulsometr: czym jeszcze zachęci inteligentny zegarek od Szwajcarów? Jest sporo pozytywów, ale równie wiele dziur - niczym w szwajcarskim serze.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [12]

Smartwatch MyKronoz ZeSport 2, czyli tak naprawdę wzbogacona, druga generacja konstrukcji ZeSport przybywa do nas w niestandardowym opakowaniu. Przypomina ono raczej opakowania drogich, eleganckich zegarków, niż pudełko celowane w zegarek tego typu. Nie jest to jednak pierwsze takie opakowanie w portfolio producenta. W modelu ZeTime, który recenzowaliśmy przed rokiem (recenzja TUTAJ) pokuszono się o takie samo, kojarzące się z najdroższą półką rozwiązanie. Przezroczysty plastik pozwala więc bez otwierania pudełka zapoznać się z wyglądem urządzenia, zaś dolna część pudełka będąca swoistą podstawką, zdradza już co nieco o specyfikacji tejże konstrukcji. Szybki rzut oka mówi nam, że zegarek dysponuje wbudowanym modułem GPS, pulsometrem, barometrem, wysokościomierzem i dedykowana jest mu mobilna aplikacja. Ale to nie wszystko. MyKronoz w sumie pozwolił sobie na dalsze "przechwałki". Kolejne informacje zdradzają, że zegarek jest w stanie sterować muzyką ze smartfona, odbiera powiadomienia, monitoruje sen, ilość kroków, spalonych kalorii, wyświetla pogodę oraz informuje o nadchodzących połączeniach. Osoby, które wiedzą już co nieco o smartwatchach z pewnością stwierdzą, że to ciekawa pozycja, zwłaszcza że za powyższe funkcje trzeba zapłacić nieco ponad 600 złotych. Wiemy jednak, że diabeł tkwi w szczegółach, i czasami taka specyfikacja w praktyce nie jest warta nawet 200 złotych. Jak będzie tym razem? Werdykt pojawi się w kolejnych akapitach, a ja jeszcze dla porządku zaznaczę, że zegarek przybywa do nas z paskiem w jednym tylko rozmiarze oraz ładowarką microUSB w kształcie grubawej pastylki. Konstrukcja waży 58 g, jest długa na 25,3 cm i szeroka na 4,9 cm. Bardziej szczegółowe wymiary znajdą się już w dalszej części tekstu.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [1]

MyKronoz ZeTime: elegancka hybryda zegarka i smartwatcha

Mówi się, że mężczyzna jest wzrokowcem. Ja twierdzę, że recenzent także i to niezależnie od płci. Dlatego też na początku już przyznam, że MyKronoz ZeSport 2 spodobał mi się już na pierwszych zdjęciach, jak i już nieco później, gdy miałam go na nadgarstku. Model wpasowuje się w dzisiejsze trendy, które pozwolę sobie nazwać jako elegance & active. Zegarka nie wstyd założyć i do garnituru i do sportowych spodni. Mimo, że jest to tzw. produkt unisex, to mimo wszystko raczej przekonają się do niego mężczyźni i panie, o nieco bardziej sportowym stylu. Jest to więc - mówiąc krótko - zegarek dość klasyczny, o średnio-dużej kopercie (przekątna ~ 46 mm), ale - moim zdaniem - nieco z kolei za grubej (~ 15 mm). Takie "grubaski" dysponują czasami już otwieranym tyłem, który pozwala na zainstalowanie karty SIM czy microSD, czego tutaj jednak nie uświadczymy. Zegarek jest przy tym wszystkim na szczęście raczej relatywnie niewielkiej wagi. Pasek wykonano z przyjemnej gumy, w barwach czerni i szarości. Nie powoduje on uczuleń, nie uwiera także podczas snu, a jako kolejny plus poczytuję mu wewnętrzne wzmocnienia otworów do sprzączki, dzięki czemu powinniśmy uniknąć przetarć, a ostatecznie pęknięć w tych miejscach. Sam pasek jest bardzo łatwo wymienić i generalnie w całej konstrukcji nie zauważyłam elementów, które budziłyby wątpliwości co do jakości wykonania / spasowania. Konstrukcja bazuje na 1,3-calowym, dotykowym wyświetlaczu TFT Gorilla Glass 3, cechującym się rozdzielczością 240x240 px. Co możemy o nim powiedzieć? Mamy do wyboru 5 poziomów jasności (bez poziomu automatycznego), czas podświetlania (5-180 sek.), kąty widoczności są dobre, jednak najbardziej zauważalnie na jakości traci tutaj czerń, która pod większymi kątami przechodzi w szarość. Generalnie jednak barwy są oddane poprawnie tak dalece, jak umożliwia to ten rodzaj wyświetlacza. Wyświetlacz jest czytelny, wzorowo responsywny (nawet obsługiwany dotykowo pod wodą), jednak zauważalnie kuleje tu reakcja na podnoszenie ręki, przez co - moim zdaniem - bateria jest zbyt mocno drenowana. Ale o tym później. Dodam jeszcze, że bezel koperty nie jest okręcany, zaś zegarek występuje w trzech wersjach kolorystycznych: testowanej czarno-szarej, czarno-żółtej oraz biało-czarnej.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [8]

Ilość zamontowanych w zegarku przycisków może początkowo osłupić. Wydaje się, że jest ich cztery, w praktyce jest ich trzy, a jeden - choć okręcany - to nie korzysta z tej funkcji, i generalnie potrzeba nieco czasu, aby załapać całą "filozofię". Zacznijmy od tego przycisku, który znajduje się na lewym boku. Tu temat będzie krótki, jako że jest to zwykła atrapa. Ok, lewą stronę mamy z głowy, ale z prawą zejdzie nam dłużej. Tu przyciski są trzy. Górny wywołuje menu związane ze sportem (tryby dziedzin, które możemy uprawiać), jest to też przycisk cofający do tarczy głównej z godziną. Dolny przycisk natychmiast wygasza ekran, ale także cofa go o jeden krok. Środkowy zaś jest niejako Enterem. To nim wchodzimy w poszczególne podmenu czy akceptujemy ustawienia. Trzeba wiedzieć, że jest to ten przycisk, bez którego nie zrobimy wielu rzeczy dotykowo. W obliczu jego awarii pewne elementy związane np. z akceptowaniem wyboru ustawień przestaną więc odpowiadać. 80% systemu obsłużymy jednak samym dotykiem - przeciągnięcie w lewo cofnie nas na przykład do poprzedniego ekranu. Główna tarcza posiada także skróty: przeciągnięcie z góry na dół poskutkuje przejściem do najpotrzebniejszych ustawień (np. Bluetooth, podświetlenie czy tryb Nie Przeszkadzać). Góra-dół generuje ostatnie powiadomienia, lewo-prawo: pasek aktywności (kroki, kalorie, dzienny dystans), zaś prawo-lewo przeniesie nas do głównego menu, które da się wizualnie przearanżować z menu ustawień. Może być więc listą ikon czy listą napisów. Dla pełni obrazu muszę jeszcze dodać, że kolejne machnięcia z lewej do prawej przynoszą informacje o ostatnim śnie, pulsie czy pogodzie. Ale wszystkie te funkcje (ich jakość) omówimy już nieco dalej. Same przyciski są dobrze rozłożone, wciska się je przyjemnie i choć bezgłośnie, to czuć ich delikatny skok aktywacji. Pod spodem koperty, w jej centrum znajdziemy "wysepkę" bogatą w czujniki, a tuż nad nią złącze, przez które zegarek komunikuje się ze stacją ładującą.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [2]

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [3]

Test smartwatcha Huawei Watch GT: zapomnij o ładowaniu baterii

I tak oto od teorii i omawiania wyglądu zegarka, przeszliśmy do kwestii nie mniej (a może nawet bardziej?) ważnych. System, funkcje i sposób ich działania, to temat kolejnych akapitów. Zacznijmy więc od wspomnianego autorskiego systemu operacyjnego. Trzeba nadmienić, że jest on zdecydowanie intuicyjny i przejrzysty. W głównym menu znajdują się pozycje takie jak Puls, Aktywności, Powiadomienia, Pogoda, Sen, Stoper, czy Alarm. To dość oczywiste funkcje, dodam więc jeszcze, że zegarek może sterować spustem migawki naszego smartfonowego aparatu, ma wbudowany kalendarz (ale nie oferuje żadnych funkcji), jest w stanie odnaleźć także nasz telefon funkcją (a jakże) Znajdź Telefon. Sama konstrukcja może informować nas o wszelkich zdarzeniach brzęczykiem, sygnałem (przyjemnym i niezbyt głośnym) dźwiękowym bądź oba tymi elementami na raz. W menu szybkim ustawień będziemy mieli też szansę wyciszyć wszystko jednym kliknięciem. Bardzo fajną opcją zegarka, jest możliwość dodawania przypomnień (także z menu aplikacji). Są one mianowicie dużo bardziej rozbudowane, niż w konkurencyjnych urządzeniach. Ustawimy bowiem, czy i kiedy zegarek ma przypominać nam o jedzeniu, lekach, sporcie, śnie, spotkaniu czy opłaceniu rachunków. Małe, a cieszy. To, czego jednak w smartwatchu nie uświadczymy, to możliwość doinstalowywania aplikacji oraz wbudowanej pamięci, która pozwoliłaby nam na przechowywanie najmniejszej nawet porcji danych. Grymas niezadowolenia przychodzi także gdy dowiadujemy się, że urządzenie nie ma wbudowanej funkcji latarka, co w moim przypadku - nocnego szwendacza - to cud nauki chyba nawet większy, niż oświetlone LEDami toalety. Ale skupmy się na esencji: monitorowaniu snu, czynności fitness oraz połączeniu ze smartfonem.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [4]

W swoich recenzjach smartbandów i smartwatchy niemal równie mocno co możliwościom fitness, przyglądam się także możliwościom związanym z monitorowaniem snu. Dlatego też w przypadku MyKronoz ZeStort 2 nie obędzie się bez ostrych słów. Otóż: producent mógł już darować sobie monitorowanie snu, a w jego miejscu zadbać np. o zapewnienie dłuższego czasu pracy na baterii. Jak z pewnością wiecie, wearables nadzorują sen w dwojaki sposób: automatycznie bądź zaraz po ręcznych nastawianiach. W przypadku testowanego modelu zastosowano niestety drugi system. Idąc spać, musimy samodzielnie wcisnąć przycisk, by zegarek monitorował nas stan w trakcie gdy my zapadamy w objęcia Morfeusza. Pół biedy, gdy ktoś kładzie się do łóżka i natychmiast zasypia. W moim przypadku do tegoż "snu" dokooptowywano niejednokrotnie 1-2 godziny, w których to nie spałam, a usiłowałam usnąć. Wyniki więc na wstępie są przekłamane. Jeszcze co do feedbacku na temat snu: w zegarku znajduje się pamięć o ostatnim śnie, więc zaraz po przebudzeniu i wciśnięciu STOP, dane są gotowe do przeglądnięcia. Mamy więc datę, (przekłamaną) godzinę zaśnięcia, godzinę obudzenia, ilość snu lekkiego i głębokiego. Może komuś ta funkcjonalność dotycząca nadzorowania snu wystarczy, jednak moim zdaniem osoba, która kupuje zegarek z taką funkcją chce, aby była ona raczej dopracowana, niż stanowiła formę ciekawostki. Zdecydowanie lepiej ma się rzecz w kwestii współpracy ze smartfonem. Zegarek będąc połączony na stałe Bluetoothem (połączenie stabilne, przez okres testów nic nie ulegało zerwaniom), informuje o połączeniach przychodzących, które możemy odrzucić bądź odebrać (choć nie ma tu wbudowanego głośnika ani mikrofonu do prowadzenia rozmów, więc opcja raczej mija się z celem). Na połączenie można odpowiedzieć także SMSem. Te preinstalowane są w kilku wersjach, brzmiących mniej więcej "Oddzwonię, teraz nie mogę rozmawiać". Zegarek sprawnie i czytelnie dostarcza nam także powiadomień takich jak SMSy (pełna treść), e-maile (tytuły wiadomości), czy też powiadomień z wszelkich innych aplikacji, którym tylko na to zezwolimy z menu oprogramowania mobilnego.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [5]

MyKronoz ZeSport 2 to naturalnie nie sportwatch, ale jako smartwatch "jakieś tam" opcje fitness posiada. I muszę przyznać, że jest ich całkiem sporo, ale nie ilość w tym wypadku gra rolę, a jakość. I będąc przy tejże jakości, zacznę od łączenia się z systemem satelitarnym. O tym, jakich problemów nastręcza łączenie się z GPSem przekonałam się już podczas wstępnej kalibracji zegarka, zaraz po wyjęciu go z pudełka. Podobnie jak i podczas pierwszego uruchamiania, tak i przed każdą "outdoorową" czynnością fitness, jesteśmy zmuszeni do skalibrowania systemu GPS. Polega to na wystawieniu dłoni z zegarkiem znajdując się na otwartym terenie, by satelity mogły odnaleźć nasze położenie. No i trwa to niestety bardzo długo, nie wspominając o tym, że przez czas łączenia się wyglądamy nieco idiotycznie z ręką w górze. Na stadionie wymagało to 40 sekund, zaś w centrum miasta aż około 3 minut. Tyle dobrze, że gdy ustanowimy już połączenie, te nie zostanie zerwane w trakcie sportu. Na pochwałę zasługuje także wysoka poprawność wszelkich pomiarów. W przypadku biegania na dworze, MyKronoz jest w stanie (z poziomu zegarka) zwrócić nam informacje o czasie trwania sesji biegowej, średnim tempie, ilości kroków, spalonych kaloriach, dystansie oraz średnim tętnie. Aplikacja mobilna pokaże nam dodatkowo trasę naniesioną na Google Maps oraz tętno maksymalne. I muszę przyznać, że metodą porównawczą (tzn. biegnąc z dwoma innymi sprawdzonymi urządzeniami), nie odnotowałam różnic w poszczególnych wynikach. Niestety po całości poległa funkcja mierząca zmianę wysokości naszego położenia. Ani razu nie była w stanie pokazać nawet przybliżonych do prawdy wartości (200 metrów a 12 to jednak spora różnica w pomiarze prawda?) Dużo większym, niewybaczalnym błędem okazało się jednak, że zegarek na tyle NIEinteligentnie bada naszą codzienną aktywność, że do ilości przebytych kilometrów dodaje... kilometry przebyte w samochodzie! A wracając do nieco mniejszego kalibru: w tym wszystkim brakowało mi jeszcze podglądu na kadencję, ale nie wygląda na to, żeby MyKronoz ZeSport 2 celował w sportowca, który takie dane chciałby uzyskać. Po czym wnoszę? A po tym, że smartwatch nie oferuje ani własnych planów treningowych, a już tym bardziej nie pozwala na "napisanie" własnego. Mamy ot bieganie (także na bieżni), pływanie (także halowe), chodzenie, jazdę na rowerze, wspinaczkę i bieg terenowy - i wszystko to możemy wykonywać stylem wolnym jak i po ustawieniu celu (czas, kalorie, kroki, dystans), ale - jak już mówiłam - o planach możemy zapomnieć. Miejsca na autopauzę czy parowanie z zewnętrznymi urządzeniami także nie przewidziano.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [7]

Fitbit Versa: wytrzymały smartwatch dla sportowca amatora

Zegarek sparujemy jednak z apką Google Fit oraz z naszym kontem Strava poprzez aplikację mobilną My ZeSport 2, dostępną zarówno na smartfony na Androidzie jak i na iOS. Co oferuje aplikacja ponad to, co proponuje sam smartwatch? Po pierwsze sięga dalej wstecz w historię poszczególnych treningów czy historii dotyczącej snu. Pozwoli na ustalenie z jakich aplikacji chcemy otrzymywać powiadomienia, czy zegarek ma nas informować, gdy odnotuje zbyt wysokie tętno spoczynkowe, pozwoli także określić, jaki jest nas dzienny cel do pokonania niezależnie, czy będzie to liczba kroków, kilometrów, czy kalorii, a może wszystko na raz. Aplikacja to też centrum tarcz. Niestety dość subiektywnie przyznam, że zdołałam wybrać zaledwie dwie spośród dziewiętnastu, które były względnie ładne, a przy tym czytelne. Wydaje się, jakby większość była "przebajerowana", stąd odpychająca i niefunkcjonalna. No i co oczywiste: aplikacja mobilna to najlepszy sposób na podglądanie naszej aktywności każdego dnia. Apka My ZeSport 2 zdradza jednak jakby niechcący jeszcze jedną cechę zegarka, którą ten raczej nie chciałby się chwalić przed szerszą publiką. Otóż o ile w trakcie wysiłku fizycznego zegarek ustawicznie monitoruje nasze tętno, to pozostała część dnia nie działa na tej samej zasadzie. Smartwatch zbiera bowiem dane o naszym pulsie co jakiś (ustalony przez nas z poziomu aplikacji) czas. Będzie to więc czas od 15 do 45 minut. Po całym dniu zbierania takich cyklicznych danych, zegarek pokaże nam, jakie mamy uśrednione tętno. Nie ma więc mowy o nieustannym monitorze. Kolejna "wtopa": stale włączona aplikacja mobilna okropnie szybko zużywa baterię (o czym wciąż przypomina system Android). I tak oto tą feralną spiralą dotarliśmy do chyba najsłabszego punktu zegarka. Tak, jest jeszcze jeden, a zowie się on - bateria.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [9]

Producenci smartwatchy zdołali już udowodnić, że inteligentnego zegarka nie trzeba ładować już co dzień lub dwa. Sposobów, aby tego dokonać jest kilka, a sam MyKronoz dokonał tego przecież swoimi hybrydowymi rozwiązaniami. Dlatego też tak trudno jest się nam już dziś pogodzić z wearables, które wymagają od nas ładowania tak częstego, jak same smartfony. Dziś, gdy inteligentne zegarki rozstają się z ładowarką na 2 tygodnie, zobaczywszy, że producent oferuje 2 dni pracy na baterii może poskutkować stanem przedzawałowym bądź reakcją w postaci niemożliwego do opanowania chichotu. Jestem jednak zdania, że i takie "cyrki" można przeżyć, jeśli tylko tych 2 dni na baterii oferuje coś w zamian. Czy tak jest w przypadku MyKronoz ZeSport 2? W przypadku recenzowanego modelu wystarczyło przeprowadzić jeden test, aby zobrazować, na ile stać ten podzespół. Toteż w piątek dokładnie o godzinie 18:00 MyKronoz ZeSport 2 wskazywał 100% naładowania i pracował na następujących ustawieniach: Bluetooth wył., jasność wyświetlacza = 1, aktywacja wyświetlacza na 5 sek., dźwięk wył., brak monitorowania snu, brak monitorowania tętna. Włączoną zostawiłam tylko aktywację wyświetlacza po unoszeniu nadgarstka, coby zegarek pełnił przynajmniej swoją podstawową funkcję - wskazywał godzinę. Na czas testu zrezygnowałam także ze sportu. Smartwatch wyłączył się dokładnie w niedzielę, w samo południe, co oznacza, że te minimalnie wymagające ustawienia pozwoliły mu jedynie na 42 godzin nieprzerwanej pracy. Zaistniałej sytuacji pozwolę sobie nie skomentować, a na koniec dodam tylko, że proces pełnego ładowania wynosi w przypadku ZeSport 2 około dwóch godzin. No cóż, może jednak dodam komentarz, bez silenia się na zgryźliwości. Krótki czas działania na baterii upatruję m.in. w tym, że urządzenie jest źle skalibrowane jeśli chodzi o podświetlanie się: tarcza aktywuje się zdecydowanie zbyt często nawet, gdy tego nie chcemy.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [10]

MyKronoz ZeSport 2 to kolejny smartwatch, o zmarnowanym potencjale. Ma sporo wad, z których największymi jest mała pojemność baterii oraz kiepskie rozpoznawanie aktywności (kilometry przebyte autem, zliczane jako przebyte na pieszo). Problem baterii upatruję w niedopracowanym oprogramowaniu zegarka, który to wybudza się zdecydowanie zbyt często, a z kolei gdy chcemy, aby się wybudził - różnie to znów bywa. "Leży i kwiczy" tu także opcja monitorowania snu, która nie tylko działa - mówiąc delikatnie - na wpół błędnie, ale także wyzwalana jest tylko na wyraźne polecenie. Podobnie jak pulsometr, który prócz czasu, w którym uprawiamy sport, działa także jedynie na wezwanie. To, co nie podoba mi się w smartwatchu (pomimo generalnie bardzo ładnego designu) to nieczytelne tarcze, które raczej nie przyciągają wzroku, chyba że celem zastanowienia się, czy to aby nie zegarek dedykowany dzieciom (ach te kolory i kolorki). I choć zdaję sobie sprawę, że w tej cenie nie zawsze znajdziemy smartwatch z wbudowanymi chociażby planami treningowymi (nie mówię już o przesyłaniu własnych), to należy zaznaczyć, że w MyKronoz ZeSport 2 także ich nie ma.

MyKronoz ZeSport 2 zapowiadał się naprawdę dobrze. Ale jedyne co dobre, to jego wygląd, czy wygoda użytkowania. No, raczej nie zarzucę też niczego dokładności pomiarów fitness. Ale smartwatch ma sporo kardynalnych błędów których wielu nie będzie w stanie zaakceptować.

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [6]

Szkoda, że w praktyce wyszło jak wyszło, bo MyKronoz ZeSport 2 to bardzo ładna konstrukcja, której czujniki spisują się wzorowo. Mowa o krokomierzu, GPSie (choć łączy się niemiłosiernie długo) czy pulsometrze (który nie działa nieustannie). Bardzo dobrze spisuje się tu także ekran, strona audio (dźwięk i brzęczyk), a także możliwość odbierania i odrzucania połączeń przychodzących, nawet jeśli rozmowę musimy przeprowadzić już przez telefon czy przez zestaw głośnomówiący w samochodzie. I wydaje się, że początkujący sportowiec znalazłaby tu coś dla siebie, ale niestety - przy okazji nabawiłby się nerwicy, ze względu właśnie na potrzebę ciągłego pozostawania w zasięgu ładowarki bądź powerbanka. Do zegarka raczej nie przekona mnie nawet sterowanie muzyką czy kamerą smartfona. I cóż, z przykrością zapłaczę nad kolejnym modelem, który mógł mieć świetlaną przyszłość, gdyby tylko nie ten akumulator. Pozostaje mieć może nadzieję, że przyszłe aktualizacje oprogramowania coś zmienią - choćby lepsze "wyczucie" co do tego, kiedy ekran faktycznie powinien się podświetlać.

MyKronoz ZeSport 2
Cena: 649 zł

MyKronoz ZeSport 2
  • Elegancki, przyciągający wzrok design
  • Wygodny, wytrzymały pasek i lekka waga konstrukcji
  • Wzorowa responsywność ekranu, także pod wodą
  • Intuicyjna obsługa oraz system operacyjny
  • Sterowanie migawką kamery w smartfonie
  • Sterowanie utworami w smartfonie
  • Dobrze brzmiący dźwięk powiadomień
  • Sporo ustawień systemowych (ekran, dźwięk)
  • Możliwość odpowiedzi gotowymi SMSami na połączenia
  • Wysoka dokładność pomiarów fitness
  • Dużo planów fitness, w tym bieżnia i pływanie halowe
  • Ekran zbyt często wybudza się bez potrzeby
  • Bardzo krótki czas na baterii
  • Kiepskie monitorowanie snu i tylko na zawołanie
  • Pulsometr także tylko na zawołanie
  • O wiele za długie łączenie się z satelitami
  • Zegarek nie radzi sobie z pomiarem wysokości
  • Zlicza do aktywności kilometry przebyte w aucie
  • Brak jakichkolwiek planów treningowych
  • Raczej nieładne, przebajerowane tarcze

Sprzęt do testów dostarczyła firma:

Test MyKronoz ZeSport 2: Szwajcarski zegarek, lecz bliżej mu do sera [13]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 8

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.