Recenzja Jimmy PW11 Pro Max. Jednoczesne odkurzanie i mycie podłóg, plus stacja do mycia i suszenia rolek
- SPIS TREŚCI -
Jimmy PW11 Pro Max - Podsumowanie
Bezprzewodowy odkurzacz pionowy Jimmy PW11 Pro Max spisał się w moich rękach na medal. Najważniejszą jego cechą jest to, że można nim jednocześnie odkurzać i myć podłogę, a określenie “mycie” nie jest tutaj przesadzone, gdyż nasadka z dwiema napędzanymi rolkami spisuje się zaskakująco dobrze. Zapewnia o wiele lepszą skuteczność usuwania pyłu, smug, a nawet plam z podłogi, niż w przypadku nawet dobrego robota z wibracyjnym czy oscylacyjnym mopem. Na sucho też daje radę. Wciąga kurz, piasek, żwirek, sierść, włosy, czy produkty sypkie jak porządny odkurzacz, w czym wspomniane rolki zdecydowanie pomagają. W nasadce głównej umieszczono dyszę natryskującą wodę z detergentem bezpośrednio na podłogę, co też jest sporą zaletą w stosunku do robotów, których mop jest co najwyżej wilgotny. Bardzo dużym atutem jest stacja dokująca, która nie tylko ładuje akumulator, ale też myje rolki po sprzątaniu i następnie suszy je gorącym powietrzem tak, aby na do następnego sprzątania były świeże i czyste. Odkurzacz ma trzy tryby pracy: do podłóg twardych, dywanów (coś w stylu trybu turbo) oraz automatyczny. Nawet pierwszy z nich zapewnia wysoką efektywność i jest cichy (około 55 - 56 dB). Czas pracy natomiast dociera do 40 minut w połączeniu z główną nasadką napędzaną lub nawet ponad 70 minut z nasadkami pasywnymi. Jimmy PW11 Pro Max ma wygodny uchwyt, jest solidnie wykonany i wyposażono go w mały, ale wyraźny i funkcjonalny wyświetlacz. Warto też dodać, że główna nasadka z dwiema rolkami daje możliwość ustawienia odkurzacza w pionie na środku podłogi (nie trzeba go o nic opierać, ani kłaść).
Jimmy PW11 Pro Max ma zdecydowanie więcej zalet, niż wad. Używa się go przyjemnie, działa wystarczająco długo na jednym ładowaniu, ma użyteczny wyświetlacz, trzy tryby pracy, może odkurzać i myć podłogę na raz, a stacja umyje i wysuszy rolki przed kolejnym sprzątaniem. To po prostu dobry sprzęt.
Na koniec trzeba wspomnieć o cenie. Jimmy PW11 Pro Max to obecnie nowość, więc odkurzacz na start kosztuje niecałe 2500 zł, ale dotyczy to wersji z rozbudowanym zestawem akcesoriów. Rzecz jasna nie należy na niego patrzeć tak, jak na zwykłe odkurzacze, które nie mają funkcji mycia. Konkurenci tacy jak np. Philips AquaTrio, w bogatszym zestawie potrafią kosztować niespełna 3000 zł, Tefal X-Force Flex Aqua 15.60 jest zbliżony cenowo: około 2300 zł (ale tylko mopuje, a nie myje), Dyson V15s Detect Submarine może przekroczyć 3500 zł. Tańsze modele też się znajdą. Jednak nie każdy odkurzacz myjący ma tak rewelacyjną nasadkę z dwiema napędzanymi rolkami. Jimmy PW11 Pro Max nie mopuje, on intensywnie ściera brud, ale robi to delikatnie i bezpiecznie dla podłogi. Sprząta bardzo skutecznie, używa się go wygodnie i w zasadzie jest bezproblemowy. Jedyne dwie wady z mojego punktu widzenia, to brak klapki do szybkiego opróżniania zbiornika na kurz (choć to częściowo jestem w stanie zrozumieć, bo czasami ten brud jest mokry), a także brak “łamanej” rury, która ułatwiłaby sprzątanie głęboko pod meblami. Oprócz tego jest to bardzo dobry i sprawny odkurzacz.
Jimmy PW11 Pro Max
Cena: 2480 zł
|
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5