Far Cry Primal PC. Recenzja maczugą pisana przez jaskiniowca
- SPIS TREŚCI -
Cudowne życie jaskiniowca wyzyskiwacza
Konstrukcję prehistorycznego świata wzorowano na poprzednich odsłonach Far Cry, zresztą ukształtowanie mapy bezsprzecznie przypomina egzotyczny Kyrat, chociaż zmieniły się okoliczności przyrody. W fikcyjnej krainie Oros dominują bowiem majestatyczne lasy porośnięte gigantycznymi sekwojami, trawiaste polany upstrzone kolorowymi kwiatami, zagajniki pełne rozłożystych paproci. Istna sielanka, zielony eden, kraina szczęśliwości. Północne rubieże opanowała natomiast mroźna zima - posypało śniegiem, temperatura spadła, zbiorniki wodne zamarzły, zewsząd straszą surowe górskie masywy. Występują również obszary przypominające sawannę, mroczne jaskinie oraz prymitywne megalityczne świątynie, jednak większość lokacji urzeka roślinnością o mocnym zagęszczeniu. Primal oferuje zaskakująco dużą różnorodność środowiska, naprawdę trudno wymagać więcej od produkcji będącej sandboxem, gdzie konieczne jest zachowanie spójnych granic między strefami.
Ponieważ w epoce kamienia łupanego nie wymyślono skomplikowanej figury geometrycznej zwanej powszechnie kołem, próżno oczekiwać jakiegokolwiek mechanicznego środka transportu. Poruszamy się najczęściej pieszo, niemniej istnieje możliwość dosiadania oswojonych zwierząt lub młodego mamuta, którym niczym praprzodek Hannibala Barkasa możemy też dziesiątkować adwersarzy. Pacnięcie trąbą (!) gwarantuje niezapomniane widoki. Mimo wszystko przemierzanie dłuższych dystansów jest męczące. Twórcy świadomi takiej sytuacji słusznie zachowali opcję błyskawicznej podróży między punktami orientacyjnymi, będącej prawdziwym wybawieniem oszczędzającym mnóstwo czasu. Oczywiście, żeby skorzystać z ułatwienia trzeba najpierw rozpalić stosy sygnałowe i/lub przejąć placówki wrogich plemion, czyli ponownie obowiązują zasady z wcześniejszych wcieleń Far Cry. Pozostawiono także narzędzia do wspinaczki, zaś większość planszy jest dostępna od początku. Innymi słowy dominują kanoniczne rozwiązania w zakresie walki, przemieszczania oraz eksploracji.
Primalowi nie sposób odmówić sugestywnego klimatu - odpowiednio surowego, brutalnego i siermiężnego. Przez kilkanaście godzin kampanii faktycznie czułem się nieokrzesanym jaskiniowcem. Wygląd pradawnego świata, zachowania postaci drugoplanowych oraz niebezpieczeństwa czyhające na podopiecznego sprawiają, że rozgrywka wciąga pomimo ogólnej odtwórczości. Widok drapieżników ścigających roślinożerców albo członków naszego plemienia atakujących przyczółki dzikusów, to pozornie nieistotne elementy tworzące genialną otoczkę. Świetnie słucha się również kwestii dialogowych w prymitywnym języku Łindźa, rzekomo zrekonstruowanego przez lingwistów, chociaż to akurat informacja trudna do zweryfikowania. Klimat jeszcze bardziej gęstnieje po zapadnięciu zmroku, podsycany tajemniczą poświatą bladego księżyca, świecącymi oczyma zwierzyny, niepokojącymi odgłosami puszczy. Wcześniejsze odsłony Far Cry zmarnowały potencjał nocnych wycieczek, niewiele się zmieniało względem słonecznego dzionka, ale Primal nadrabia z nawiązką haniebne zaległości.
Przedostatni akapit tradycyjnie zostawiam na wszelkiej maści babole, których Ubisoft nie pożałowało. Krytykowanie sztucznej inteligencji mógłbym w zasadzie pominąć, praktycznie zawsze zawodzi w pierwszoosobowych siekankach, bowiem przeciwnicy ewidentnie nie posiadają instynktu samozachowawczego. Dyskretne podejście do grupki antagonistów i wykonywanie kolejnych eliminacji, podczas gdy towarzysze obserwują jak kamienie porastają mchem, to sztuka wymagająca minimum zaangażowania. Trudno oczekiwać od neandertalczyka elokwencji, ale spostrzegawczością powinni się wykazywać... Teraz przynajmniej wiadomo dlaczego wyginęli. Często występują też kolizje obiektów m.in.: stworzenia zablokowane między teksturami, bezwładnie podskakujące ciała, postacie próbujące sforsować ścianę. Kilkukrotnie gra postanowiła wyskoczyć niespodziewanie do pulpitu, widywałem drobne artefakty graficzne, więc summa summarum pod względem dopracowania mogłoby być lepiej.
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
90
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150