Turtle Beach Recon – recenzja nowatorskiego kontrolera, który zmieni najtańsze słuchawki w iście gamingowy headset
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Turtle Beach Recon Controller – recenzja nowatorskiego kontrolera
- 2 - Turtle Beach Recon Controller – wyposażenie, wygląd, jakość wykonania
- 3 - Turtle Beach Recon Controller – funkcjonalność
- 4 - Turtle Beach Recon Controller – wrażenia z użytkowania, praktyka
- 5 - Turtle Beach Recon Controller – galeria zdjęć
- 6 - Turtle Beach Recon Controller – podsumowanie
Turtle Beach Recon Controller – wyposażenie, wygląd, jakość wykonania
Testowany dziś kontroler przybywa do nas w opakowaniu utrzymanym w większości w szarościach. Na froncie umieszczono nie tylko render urządzenia, ale także – standardowo – kilka informacji. I tak doczytamy z nich, że mamy do czynienia z konstrukcją przewodową o ergonomicznej ("anty-zmęczeniowej") budowie, zaprojektowaną głównie z myślą o konsolach Xbox. Pad jest jednak oczywiście kompatybilny także z pecetami pracującymi na Windowsie 10 (a później z pewnością także na Windowsie 11). Kolejne logotypy umieszczone na pudełku dotyczą wspomnianych we wstępie rozwiązań takich jak Superhuman Hearing czy też innych, związanych z ulepszaniem dźwięków płynących z podłączonych do pada słuchawek. Wszystkie te rozwiązania opiszę naturalnie na następnych stronach recenzji. Zanim to jednak uczynię, sprawdźmy co jeszcze (prócz pada) drzemie w zestawie. A jest to długi na trzy słuszne metry, odczepiany przewód w materiałowym oplocie. Kabel ów zakończono z jednej strony męskim wtykiem USB-A, zaś z drugiej męskim wtykiem USB-C, który to podłączamy do kontrolera. Przewód jest bardzo solidny, można by... samochody na nim ciągać. Sam wtyk również sprawia wrażenie trwałego. Producent nie poskąpił także rzepu na przewodzie, dzięki czemu możemy skrupulatnie go zwinąć, aby nadmiar nie pałętał się po podłodze i nie zbierał kurzu. Drugim obok kabla dodatkiem do zestawu jest mierząca około 5 x 5 cm nalepka z logiem producenta, zaś trzecim - wyczerpująca instrukcja obsługi pada. Jest ona co prawda po angielsku, jednak czytelnie (graficznie) odpowiada na wszelkie pytania, jakie mogą się pojawić w związku z obsługą sprzętu.
Sam kontroler wizualnie (kształtem i wymiarami) do złudzenia przypomina nowego pada do konsoli Xbox Series X/S (choć bardziej bulwiaste gripy nasuwają na myśl DualSense od PS5). Bez przewodu Recon waży dokładnie 227 gramów (nowy pad do Xboksa bez baterii waży 14 gramów więcej). Wymiary (w najodleglejszych punktach) to z kolei około 150 mm szerokości oraz 115 mm wysokości. Pomiarów tych nie należy oczywiście brać na zupełnie poważnie, bowiem nieregularności pada wykluczają podanie precyzyjnych gabarytów. Będąc jeszcze przez chwilę w tematyce gabarytów chciałabym zauważyć, że pierwszy kontakt z padem nie należał do zbyt optymistycznych właśnie ze względu na lekkość konstrukcji. Wydawało mi się, że mam do czynienia z tanią, przysłowiowo chińską zabawką. Ostatecznie byłam jednak w wielkim błędzie. Pad jest optymalnie wyważony – na tyle aby nie męczyć nadgarstków oraz na tyle, abyśmy po prostu mogli poczuć "konkret" w dłoni i nie bać się tegoż pada po prostu mocniej nacisnąć, czy też rzucić nim o ziemię po przegranym meczu (ale nie namawiam). Do tego wszystkiego dochodzi zero skrzypienia, nienaganne spasowanie elementów oraz plastiki, które niespecjalnie się brudzą. Więcej "miłości" podczas czyszczenia pada będziemy musieli poświecić jednak podgumowanym gripom - w nich z pewnością po jakimś czasie zagnieździ się co nieco nieczystości. Wspomniane gumy należą do twardych, niepoddających się pod naciskiem, a jednak wciąż wykazują cechy pożądanej lepkości.
Kontroler został zbudowany na planie klasycznego pada xboksowego, co oznacza, że patrząc od lewej strony mamy pierwszy analog, D-Pad, drugi analog oraz sekcję XYAB. Na swoim miejscu znajdują się także dodatkowe cztery przyciski: przycisk Xbox, przycisk podglądu, udostępniania oraz menu. Ciekawiej robi się jednak ponad tymi przyciskami, gdzie znajdziemy aż osiem dodatkowych. Część służy do sterowania dźwiękiem podłączonych słuchawek, a część zawiaduje programowaniem i czułością prawego analoga (tryb Pro-Aim). Przyciski na rewersie, identycznie jak przyciski boczne (LT, RT, LB oraz RB) wykonano z błyszczącego plastiku, który to w miejscu styku z paluchami uraczono chropowatymi mini-wypustkami dla poprawienia chwytu. Podobną fakturą (choć drobniejszą) obdarowano krawędzie obu analogowych gałek. Na koniec, w kwestii wyglądu i budowy kontrolera, warto zwrócić jeszcze uwagę na położenie portu słuchawkowego. Ten znalazł się pomiędzy dwoma gripami, a więc w miejscu znanym użytkownikom kontrolerów marki Sony. Podobnie jak w przypadku złącza USB-C, tak i tutaj nie mam żadnych obaw dotyczących żywotności portu (brak chybotania na boki czy innych nieprawidłowości).
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Turtle Beach Recon Controller – recenzja nowatorskiego kontrolera
- 2 - Turtle Beach Recon Controller – wyposażenie, wygląd, jakość wykonania
- 3 - Turtle Beach Recon Controller – funkcjonalność
- 4 - Turtle Beach Recon Controller – wrażenia z użytkowania, praktyka
- 5 - Turtle Beach Recon Controller – galeria zdjęć
- 6 - Turtle Beach Recon Controller – podsumowanie
Powiązane publikacje

Turtle Beach Recon Cloud - test hybrydowego kontrolera do gier mobilnych i nie tylko. Sprzęt dla wszystkich rodzajów graczy
12
ROG Raikiri - test ultralekkiego gamepada z podświetleniem Aura Sync. Tylko dla graczy, którzy wiedzą czego chcą
35
Recenzja kontrolera DualSense Edge dla konsoli PlayStation 5 - czy za odpicowaną wersję Xbox Elite 2 warto zapłacić 1200 złotych?
31
Test HP Reverb G2 – sprawdzamy gogle VR uchodzące za najlepsze i najbardziej opłacalne. Czy pochwały są zasłużone?
53