Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności

Bartłomiej Dramczyk | 24-04-2018 16:00 |

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolnościDokonania Studia Quantic Dream znamy z czterech gier - Omikron: The Nomad Soul z 1999 roku (PC, Dreamcast), Farenheit z 2005 roku, Heavy Rain oraz Beyond: Two Souls – wydanych już wyłącznie dla PlayStation 3 i PS4. Sony miało niezłą intuicję, podpisując z francuskim studio umowę na wyłączność. W maju oczekujemy na premierę kolejnej gry Quantic Dream, łączącej elementy kinowe ze światem cyfrowej rozrywki – to Detroit: Become Human. Jak widać po skromnej liście tytułów wydanych pod szyldem Quantic Dream – pięć gier w 20 lat to właściwe skromne portfolio, jednak czasami nie ilość, a jakość wykonania decydują o odbiorze tytułu. Francuzi oprócz tworzenia gier skupiają się również na realizacji usług motion capture. Ich doświadczenie w tej dziedzinie przekłada się na całościowy obraz odbieranej gry: świetną mimikę i ruch postaci oglądanych na tle futurystycznego Detroit.

Detroit, dwadzieścia lat później: przewidziano zamieszki międzygatunkowe, szalejące wirusy komputerowe, wszechobecnych, mechanicznych pomocników oraz bezkolizyjne, autonomiczne samochody.

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [4]

Większość gier Quantic Dream zbiera bardzo pozytywne opinie. Czasami fabuły opowieści okazują się jednak zbyt zawiłe, jak było w przypadku Beyond: Two Souls, kiedy francuskie studio postanowiło poeksperymentować z chronologią wydarzeń, serwując opowieść w odcinkach ułożonych niezgodnie z linią czasu. Niezależnie od opinii recenzentów i graczy – jedno jest pewne: Quantic Dream mocno eksperymentuje z formą opowieści, niemal za każdym razem coraz bardziej zbliżając się do formy kinowej, gier w których interakcja gracza sprowadza się do dokonania kilku wyborów i poniesienia ich konsekwencji.

Były szef Sony potwierdza - PlayStation 5 wciąż obsłuży płyty

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [2]

Wydany wyłącznie dla konsol Sony Detroit: Become Human może okazać kolejnym tytułem, który przekona graczy do zakupu PlayStation 4. Quantic Dream serwuje nam tym razem opowieść o niedalekiej przyszłości, rozgrywającą się w jednym mieście – Detroit, znanym przede wszystkim z… ruin przemysłu samochodowego i sukcesywnego wyludniania się. Osadzenie fabuły w przyszłości odległej zaledwie o 20 lat dało Quantic Dream ciekawą perspektywę – z jednej strony nie trzeba szczególnie się wysilać, by wprowadzić do świata przyszłości innowacje, które dziś znamy w prototypowych formach, z drugiej – Become Human bardzo łatwo może okazać się niewypałem, którego wizje z 20 zweryfikują przyszli krytycy gier i obecni futuryści.

Orbital - powstaje pierwszy emulator Sony PlayStation 4

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [1]

Tworząc futurystyczną wizję świata, Quantic Dream zdecydowało o osadzeniu w rolach głównych bohaterów trzech androidów – humanoidalnych maszyn, których losy śledzimy podczas poszczególnych wydarzeń opowieści. Interakcja z otoczeniem nie oddaje do naszej dyspozycji sandboxowego Detroit, właściwie w trakcie całej rozgrywki możemy poczuć się jak w kinie. Z jedna różnicą – to my dokonujemy wyborów. Nie zawsze i nie z absolutną swobodą, jednak za każdym razem, kiedy decydujemy się na jakiekolwiek rozwiązanie, musimy liczyć się z jego następstwami. Niekiedy zaskakującymi, czasami przewidywalnymi.

50 klasycznych gier SEGI dla Windows, PlayStation 4 i Xbox One

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [9]

Jedna z postaci, które poznajemy podczas rozgrywki właściwie została przedstawiona nam już w 2012 roku. Pamiętacie demo technologiczne Quantic Dream zatytułowane Kara? Tak – krótki film zrealizowany na silniku gry obrazował proces łączenia elementów androida. Sześć lat później dostajemy kompletną grę, w której Kara wyrosła na jedną z głównych bohaterek. Stała się androidem, którego świat sprowadza się do roli pomocy domowej i opiekunki małej dziewczynki, której rolę pełniła do momentu awarii. Odsłanianie kolejnych kart opowieści o Karze staje się jednym z głównych elementów początkowej fabuły Detroit: Become Human.

Zamów Sony Xperia XZ2 i odbierz za darmo PlayStation 4 Slim

W pierwszych scenach opowieści Kara właśnie wraca z naprawy do domu, gdzie musi wykonywać te same, monotonnie powtarzalne obowiązki. Jej świat sprowadza się do sprzątania pudełek po pizzy, zbierani butelek i podawania piwa jednemu z drugoplanowych bohaterów fabuły. Tak, w Detroit wciąż panuje bezrobocie, ale jego przyczyną tym razem nie jest krach przemysłu samochodowego: to wpływ androidów na całą gospodarkę świata. To maszyny przyczyniły się do tego, że ludzie utracili prace, a ci o najmniejszych kwalifikacjach muszą doszkolić się lub zgorzknieć. Jedną z takich historii obejrzymy w Detroit: Become Human.

Konsola Sony PlayStation 4 Pro otrzyma tryb supersamplingu

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [5]

Podobna do Kary rolę otrzymuje Markus, czarnoskóry android, któremu w udziale przypadła opieka nad starzejącym, niepełnosprawnym się malarzem. Pomimo służalczej roli – wyraźnie widać w tym tandemie sympatię – odtwarzający na krześle na kółkach rolę artysty Lance Henriksen traktuje Markusa zupełnie tak samo jako człowieka, w przeciwieństwie do własnego syna, którego poznajemy w krótkim epizodzie. Dostajemy więc silnie kontrastujące ze sobą miejsca, pusty dom pogrążony w rozpaczy i bezpieczna przystań bogatego artysty.

PlayStation 4 złamane. Exploit dostępny dla wszystkich

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [43]

Trzeciego bohatera Detroit: Become Human poznajemy już na samym początku gry. Podczas zeszłorocznych targów Warsaw Game Week można było zobaczyć pierwszy z epizodów opowieści z Connorem w roli głównej. Spośród wszystkich postaci androidów, Connor jest najbardziej wypranym z uczuć osobnikiem. To służbista, policjant wysyłany do zadań związanych z wadliwie funkcjonującymi androidami, których oprogramowanie z nieznanych przyczyn okazało się niestabilne. Sam w sobie Connor zdaje się być chodzącym kodeksem prawa, najbardziej nieludzkim ze wszystkich bohaterów Detroit: Become Human.

SONY definitywnie kończy produkcję konsoli PlayStation 3

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [16]

Sekwencje z udziałem Connora dają największe możliwości i swobodę rozgrywki, przynajmniej w początkowej fazie gry. Oprócz podejmowania decyzji Connor dysponuje specjalnymi umiejętnościami analitycznymi – w grze przedstawionymi w formie wyszukiwania śladów (w specjalnym trybie widzenia), natychmiastowej analizy śladów chemicznych i zgrabnie zwizualizowanej rekonstrukcji wydarzeń. Owszem, sekwencje poszukiwania tropów mogą okazać się nużące, ale i tak są zdecydowanie ciekawsze niż sztampowe prace androidów podstawowego szczebla: przynieś piwo, nalej drinka, ogarnij mieszkanie.

Boost Mode w PlayStation 4 Pro działa, i to jak!

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [38]

Connor dobrze wpisuje się w rolę mechanicznego służbisty, realizując swoje zadania z wykorzystaniem wszystkich dostępnych środków. Czasami dokładna analiza otoczenia wprowadza opowieść na nowe tory, dodając do wyboru kwestii dialogowych lub wydarzeń nowe opcje. Nieco inaczej jest w przypadku decyzje dotyczące dramatycznych scen - te najczęściej przedstawiane są w formie Quick Time Events, co dobrze buduje atmosferę fabuły napędzanej opowieścią i konsekwencjami naszych wyborów.

PlayStation 4 Pro z trybem Boost - gry będą działać szybciej

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [8]

Świat przyszłości skonstruowany przez Quantic Dream z jednej strony charakteryzuje odhumanizowane, syntetyczne piękno, Detroit naszpikowane nowoczesna technologią, pełne maszyn, ekranów połyskujących reklamami i autonomicznych pojazdów. Z drugiej strony, już na starcie francuskie studio serwuje nam opowieść o nierówności społecznej, pakując androidy do specjalnych przedziałów w autobusach, czy ograniczając myślącym maszynom wstęp do niektórych miejsc. Co właściwe dobrze tłumaczy wybór Detroit jako tła wydarzeń.

Plotka - PlayStation 4 Pro może mieć problemy z przegrzewaniem

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [18]

Ma się rozumieć – to tylko gra, więc nie uniknięto pewnych uproszczeń: ot, chociażby czerwona dioda na skroni androidów, symbolizująca niestabilność. To jednak cena, jaką twórcy musieli zapłacić za dostosowanie fabuły do wymagań dużego grona graczy. Gładka skóra androidów również maskuje niedostatki wydajności konsol w zakresie generowania fotorealistycznych ujęć, podobnie jak skromne rozmiary map. Mimo wszystko - jest nieźle, a to czego brakuje w grafice świetnie uzupełnia mocna fabuła. Quantic Dream nie uniknęło kontrowersji, które wzbudziła przedstawiona w zeszłym roku scena przemocy z uczestnictwem dzieci. W sumie, po twórcach Farenheita można się tego było spodziewać…

Część gier na PlayStation 4 Pro ma problemy z wydajnością

Graliśmy w Detroit: Become Human - androidy marzą o wolności [11]

Jako sztandarowy produkt dla posiadaczy PlayStation 4, Deroit broni się jakością wykonania grafiki i kinematyką ruchu postaci, które odtworzyli prawdziwi aktorzy w studio. Dla wielu scen przygotowano osobne scenografie. Motion capture wykorzystano zarówno do zapisywania ruchu postaci, jak i mimiki, co w ostatecznym efekcie dało świetne rezultaty. W wielu przypadkach boli niewielki obszar jaki otrzymujemy do eksploracji w każdej z sekwencji – zazwyczaj niewidoczne ściany zastępuje komunikat ostrzegawczy wyświetlany na „wewnętrznym ekranie” androida, no ale… przydałoby się nieco więcej swobody.

Sony wprowadzi dwa nowe kontrolery dla konsoli PlayStation 4

Kinowa opowieść o androidach, pełna zwrotów akcji wciąga swoją fabułą jak rwący potok. Właściwie podczas rozgrywki trudno na chwilę oderwać się od opowieści. Niezwykłym zabiegiem twórców, podsumowującym każdy epizod, jest przedstawienie kompletnego drzewka dokonanych wyborów, wraz z oznaczeniem ścieżki, która podążaliśmy. Pewnie, po takim podsumowaniu chciałoby się zagrać jeszcze raz, wybierając inne rozwiązania, ale nasze decyzje o czymś świadczą. Pierwsze trzy godziny rozgrywki, odsłaniające około jednej czwartej opowieści pełne były zwrotów akcji i trudnych wyborów. Niekiedy kręcimy się po prostu w miejscu, poszukując właściwego rozwiązania i rozważając jego konsekwencje. I słusznie. Detroit: Become Human to świetna próbka tego, czym coraz częściej (mam nadzieję) będą karmić nas studia tworzące gry – wyborów, ich konsekwencji i przy okazji świetnie zrealizowanej zabawy, w świecie wcale aż tak bardzo nieodległym od naszej rzeczywistości.

Źródło: Sony, PurePC
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 22

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.