Recenzja DOOM PC - Krwawa, szybka i miodna strzelanina
- SPIS TREŚCI -
W piekle czuję się prawie jak w DOOMu
Pomimo swojej ostentacyjnej pierwotności, remake DOOM wprowadza też wachlarz świeżych rozwiązań, pozwalających zwiększać nasz potencjał ofensywno-defensywny. Główny bohater przyodziany w pretorański pancerz dysponujący specjalnymi slotami rozszerzeń, może instalować dodatkowe moduły posegregowane w pięciu kategoriach. Biegłości wykupowane za magnetyczne żetony podnoszą odporność na czynniki środowiskowe, poprawiają zasięg przyrządów nawigacyjnych, skuteczność wzmocnień (power-upów) czy wreszcie ilość noszonego wyposażenia. Użyteczność większości modyfikacji jest niestety dyskusyjna, ostatecznie wstawiłem bodajże cztery podstawowe, kompletnie zapominając o kolejnych. Znacznie cenniejsze są natomiast zasobniki energii Argentu, permanentnie zwiększające bazowe statystyki - poziom zdrowia, pancerza oraz amunicji. Właściwie to jedynym mankamentem progresu bohatera jest konieczność inwestowania w zasobniki, bowiem przyznane minimum nabojów nie wystarcza do pierwszego... ciągle potrzeba ich więcej, więcej i więcej.
Plansze zaprojektowano całkiem zmyślnie, bowiem stanowią wypadkową między zawiłymi labiryntami oraz jednotorowymi tunelami, najczęściej pozostawiając odrobinę swobody w eksploracji. Zabłądzić jednak trudno, ponieważ właściwą ścieżkę wskazuje zielone podświetlenie kluczowych elementów. Nie zabrakło natomiast zakamarków skrywających interesujące smaczki oraz sekrety m.in.: rozpikselowane mapki zaimplementowane z wiekowego oryginału. Chociaż kierunek wycieczki został odgórnie narzucony, poczucie skrępowania jest wyraźnie mniejsze, aniżeli w typowych liniowych strzelaninach pokroju Battlefield czy Call of Duty. Niestety, nagminnie powtarzają się hardcorowe sekwencje, kiedy odblokowanie przejścia wymaga wyrżnięcia wszystkich potworów w pomieszczeniu, co systemy zabezpieczeń UAC tłumaczą „demoniczną aktywnością”. Zarzucanie DOOM-owi zbytniej prostolinijności w obliczu znakomitej grywlaności byłoby niekonsekwentne, aczkolwiek gdyby programiści wykorzystali też bardziej cywilizowane metody popychania akcji naprzód, rozgrywka byłaby jeszcze lepsza.
Stylistyka lokacji wynika bezpośrednio z uwarunkowań fabularnych, toteż przeważnie zwiedzamy wnętrza marsjańskiego kompleksu obejmujące m.in.: laboratoria, magazyny, reaktory, lądowiska, wykopaliska i odlewnie. Industrialne sektory prezentują się zdecydowanie najlepiej, szczególnie strumienie płynnego metalu oraz zewnętrzne instalacje placówki UAC położone pośród bezkresnego oceanu czerwonych piasków. Osobny rozdział to skaliste piekielne rubieże, charakteryzujące się zupełnie innym klimatem przypominającym... RAGE. Wizyta w ojczyźnie Cyberdemona jest sympatyczną odskocznią od metalowych konstrukcji, przedstawioną sugestywnie i widowiskowo, niemniej międzywymiarowa przygoda okazuje się stosunkowo krótka. Co ciekawe, niektóre poziomy mają konstrukcję wertykalną, wymagając częstego używania podwójnego skoku lub odrzutowych trampolin. Zręcznościowe fragmenty problemów jednak nie sprawiają, bohaterowi z łatwością przychodzi chwytanie się krawędzi, dlatego nawet podczas ostrego naparzania adwersarzy można błyskawicznie zmieniać pozycję. Mechanika DOOM niczego nie utrudnia.
Graczy spragnionych dodatkowych atrakcji, lubiących zaliczać achievementy i kompletować statystyki, czekają wyzwania honorowane dodatkowymi punktami broni oraz umiejętności. Warunki zdobycia premii są najróżniejsze - czasami trzeba wykończyć określoną liczbę opętanych jednym strzałem z konkretnej giwery, dokonać określonego rodzaju „zabójstw chwały” albo zebrać kilkanaście przedmiotów. Bonusy otrzymujemy również za odszukiwanie ciał elitarnych strażników, tajnych miejsc oraz miniaturowych figurek DOOM Marine. Gdzieniegdzie spotkać można jeszcze kamienie runiczne, będące teleportem do wydzielonych instancji stawiających przed śmiałkami trudniejsze zadania, ale oferujące w zamian cenniejsze nagrody. Tutaj walczymy także z czasem, aczkolwiek pomyślne ukończenie wyzwania oznacza przyznanie unikalnej runy. Spośród dwunastu modyfikatorów działać może maksymalnie trójka, która ewoluuje razem z postępami w rozgrywce np.: zwiększając pakiet zasobów wypadających z mordowanych demonów. Kombinacja czystej shooterowej rozwałki oraz bogactwa składników przyniosło naprawdę znakomity efekt.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150