Recenzja DOOM PC - Krwawa, szybka i miodna strzelanina
- SPIS TREŚCI -
DOOM! DOOM! Fire walk with me
Czystkę rozpoczynamy dosłownie od pierwszej sekundy kampanii, później tempo szlachtowania wyłącznie wzrasta, ostatecznie przybierając gargantuiczne rozmiary. Taniec śmierci w towarzystwie kilkunastu łapserdaków stanowi zresztą zjawisko powszechne, dlatego graczom pasywnym albo przyzwyczajonym do kameralnych konfrontacji, nowe wcielenie praojca shooterów może zafundować stresujące doznania. Kontrolowanie sytuacji to absolutna podstawa, zwłaszcza na wyższych poziomach trudności. Mechanika jest świetnie zbalansowana, feeling używania broni przedni, radocha ze zwycięstw gigantyczna. Postać mogłaby wprawdzie poruszać się odrobinę szybciej, co jeszcze bardziej podniosłoby dynamikę rozgrywki, aczkolwiek intensywność wymiany argumentów siłowych w zupełności wystarcza. Zmiana magazynków w ciężkim karabinie maszynowym? Przegrzewające się działko plazmowe? Zacinający mini-gun? Luuuudzieeee... takich problemów pierwszego świata naszemu dzielnemu chojrakowi postanowiono oszczędzić. Prujemy szaleńczo wrzeszcząc „Aaaaaa!” dopóki wszystkich nie załatwimy lub wyczerpiemy zapas amunicji.
Dziurawienie wrogów ołowiem przynosi mnóstwo satysfakcji, natomiast nieodłącznym elementem pracy kosmicznego marines są również krwawe egzekucje. Kiedy ogłuszymy przeciwnika doprowadzając do wczesnego stadium agonalnego, możemy zwyczajnie skrócić jego cierpienia albo jednym przyciskiem (F) aktywować sekwencję „zabójstwa chwały”. Oczywiście, polecam skorzystać z drugiej ewentualności. Główny bohater wyrywa wówczas nieszczęśnikom szczęki, miażdży czaszki, odcina kończyny, rozgniata genitalia i dokonuje wielu gorszych czynności. Kombinacji jest mnóstwo - uzależnionych od okoliczności przyrody, gatunku przeciwnika czy nawet pozycji wyjściowej. Widowiskową masakrę ogranicza tylko wyobraźnia inicjatora tych brutalnych popisów. Finiszery pozwalają szybko uzupełniać zdrowie i amunicję, ponieważ rozrywani adwersarze oprócz flaków, zostawiają także użyteczne przedmioty. Czyżby teksańskie studio zafascynowało się Brutal DOOM? Najwidoczniej, ale niepokojące jest zupełnie inne zjawisko, gdyż oglądanie makabrycznych sztuczek wbrew pozorom wcale nie traci na atrakcyjności z biegiem wydarzeń...
DOOM obfituje w narzędzia zagłady mogące z powodzeniem uchodzić za ikoniczne, wszak wykorzystuje sprawdzone wzorce, dodając kilka zupełnie nowych pomysłów. Pomijając całkowicie bezużyteczny podstawowy pistolet energetyczny, pierwszą konkretną pukawką jest nieśmiertelna strzelba automatyczna. Chwilę później zostajemy właścicielem CKM-u, wyrzutni rakiet, mini-guna, karabinu plazmowego, BFG-9000 oraz działka Gaussa. Wspominałem o pile mechanicznej? Szczególne miejsce w repertuarze zajmuje kultowa dwururka, której skuteczności dwudziestoletni odpoczynek nie zaszkodził - nadal kładzie oponentów niczym huraganowy wicher łany zboża. Nowością jest natomiast możliwość rozszerzania funkcjonalności arsenału w specjalnych warsztatach, co wymaga zdobywania punktów modyfikacji przyznawanych za sprawność bojową oraz odkrywanie sekretów. Każda pukawka posiada dwie niezależne prowadnice, co pozwala stworzyć np.: shotgun miotający wybuchowe pociski, stacjonarną odmianę mini-guna lub wyrzutnię rakiet przyspawaną do CKM-u. Poza tym, istnieje jeszcze opcja ulepszania tych wszystkich cudownych wtyczek.
Dodatkowe funkcje giwer okazują się naprawdę użyteczne w ferworze walki, odczuwalnie zwiększając skuteczność mordowania, zaś chętnych wypróbować ich efektywność znajdziemy istne zatrzęsienie. Większość przyjemniaczków to odmłodzone wersje starych pierników m.in.: zwykłe zombiaki, ciężkozbrojni żołnierze, rzucające fireballe Impy, latająca głowa Cacodemon i rakietowy szkielet Revenant. Powrócił także pieruńsko szybki Hell Knight, rogaty Baron of Hell, milusiński Pinky, tłusty Mancubus oraz kierownik bałaganu - Cyberdemon. Menażeria jest przebogata, występuje w różnych kombinacjach, świetnie się wzajemnie uzupełniając. Stylistyce zakapiorom trudno cokolwiek zarzucić, giwery także wykonano bardzo porządnie. Uzupełnieniem cekhauzu jest garstka power-upów poprawiających szybkość przemieszczania, zapewniających czasową nieśmiertelność i zwiększających obrażenia. Suma summarum ilość środków, technik oraz widowiskowość uśmiercania oponentów sprawiają, że najnowszy DOOM klasyfikuje się w absolutnej czołówce shooterów czystej krwi.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150