Recenzja DMC: Devil May Cry - Diabelskie nasienie
- SPIS TREŚCI -
Technikalia
DMC: Devil May Cry bazuje na mocno wysłużonym silniku Unreal Engine trzeciej generacji, który tylko nieznacznie usprawniono w stosunku do oryginału mającego już dobre siedem latek na karku. Pewnie na konsolach ludzie zachwycają się grafiką, która owszem może się podobać, to jednak pececiarze zwykle mają prawo oczekiwać czegoś więcej. Oprawa wizualna w DMC: Devil May Cry niestety zawodzi, a część lokacji wygląda po prostu odpychająco. Kiepskiej jakości tekstury, pastelowe oświetlenie, marne cieniowanie i ogólna biedota grafiki, to bolesna rzeczywistość w jakiej funkcjonuje Dante. Żeby było zabawniej, nie brakuje baboli technicznych np.: w kilku cut-scenkach samochodom sunącym ulicami nie kręcą się koła, a mimika twarzy jest gorsza nawet od leciwego Half-Life II. Programiści wprowadzili przynajmniej wygładzanie krawędzi, chociaż o żadnych efektach DirectX 11 nie raczyli pamiętać. Skutkiem tego redakcyjna platforma (Core i7-3770K @4,5 GHz, 8GB DDR3, GTX 680) przy maksymalnych detalach generowała blisko 300 klatek na sekundę. Świetnie, ale osobiście wolałbym skromne lecz stabilne 60 fps i oprawę graficzną na wyższym poziomie.
Słowo na niedzielę
Nadszedł moment sądu ostatecznego nad DMC: Devil May Cry, któremu nazbierało się trochę grzeszków, jakich twórcy powinni byli uniknąć. Przede wszystkim zawodzi oprawa wizualna, niezbyt urodziwa, odstająca od dzisiejszych standardów i kompletnie niedostosowana do możliwości sprzętu. Czasami szwankuje też kamera, sterowanie sprawia pewne problemy, a etapów platformowych mogłoby być mniej z uwagi na dwa powyższe zarzuty. Walka na szczęście trzyma odpowiedni poziom, chociaż lepiej ją dawkować w małych porcjach, jeśli nie chcemy odczuć znużenia niekończącym się maratonem potyczek. Kombosy całkiem przyjemnie się wyprowadza, sieczka jest bardzo widowiskowa, zaś zakres ciosów wciąż szeroki - uproszczenia dotknął tylko hardcorowych fanów serii, ale akurat oni pewnie już przekreślili DMC ze względu na poczynione zmiany stylistyczne. O dziwo, fabuła okazuje się bardziej dopracowana niż warstwa techniczna, chociaż treści niektórych dialogów przerażają ilością wulgaryzmów. Do najnowszej produkcji Ninja Theory i Capcom proponowałbym jednak podchodzić bez uprzedzeń, bo pomimo kilku potknięć, to całkiem udany restart.
DMC: Devil May Cry
Cena: ~85 zł
![]() |
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() |
Grę do testów dostarczyła firma:
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150