Recenzja DMC: Devil May Cry - Diabelskie nasienie
- SPIS TREŚCI -
Aniołem być, demonem być... czego więcej chcieć?
Jeśli na poważnie zamierzamy walczyć z demonami, przyda się właściwe wyposażenie, nadprzyrodzone umiejętności i gadżety, dostosowane do trudnych warunków pracy. Miecz Rebellion to podstawowe narzędzie mordu, które samo w sobie oferuje kilkanaście różnych kombinacji ciosów, tworzących bardzo efektowne sekwencje przy niewielkim wysiłku ze strony grającego. Wciskając określony przycisk na kontrolerze możemy dodatkowo przełączać się pomiędzy trybami broni ręcznej i dystansowej: Arbitrem, Osirisem itp. Pierwszy jest potężnym lecz powolnym toporem, pozwalającym rozbijać tarcze przeciwników oraz szybko eliminować pojedyncze jednostki. Natomiast kosa stanowi idealny instrument do masakrowania większych grup adwersarzy, charakteryzuje się dużym zasięgiem i niesamowitą szybkością działania. Podczas atakowania Osiris naładowuje ostrze diabelską energią zwiększającą zadawane obrażenia, dodatkowo nakręcając spiralę śmierci. Muszę przyznać - całkiem nieźle to razem funkcjonuje.
Zawartość inwentarza bynajmniej nie została ograniczona do Rebelliona, Arbitra i Osirisa, ponieważ na wspomnianych ostrzach twórcy nie poprzestali, wprowadzając jeszcze Eryx (rękawice do dewastacji) oraz Aquila (shuriken). Zgodnie z długimi tradycjami serii Devil May Cry, oprócz klasycznego rynsztunku występuje też zupełnie nowoczesny, dodający rzezi unikalnego charakteru. Już w pierwszym rozdziale otrzymujemy do dyspozycji Ebony i Ivory - dwa szybkostrzelne pistolety z nielimitowaną amunicją. Wprawdzie pukawki nie zadają imponujących obrażeń, ale świetnie spisują się podczas zdejmowania latających, jak również dobijania leżących oponentów. Dla zwolenników cięższego kalibru przygotowano Revenanta (shotgun) i Kablooey'a (wyrzutna eksplodujących min). Połączenie oręża dystansowego i bezpośredniego sprawia, że ilość dostępnych technik pacyfikowania ścierwa wyraźnie wzrasta, co jest cechą bardzo istotną w grach pokroju DMC. Broń pełni także dodatkowe funkcje np.: rozwala określone przeszkody terenowe.
Listę demonicznych i anielskich zabawek rozszerzono także o kilka interesujących pozycji, jakie ułatwiają sprowadzanie przeciwników do parteru lub pozwalają na błyskawiczne przemieszczanie, niekoniecznie w celu zadania decydującego ciosu. Demoniczny Chwyt Ophiona służy do łapania obiektów specjalnym biczem, które następnie przyciągamy bliżej siebie niczym Scorpion „sznurowadłem” w Mortal Kombat. Sztuczka znajduje zastosowanie nie tylko w regularnej wymianie uprzejmości, ale okazuje się niezbędna do przesuwania oddalonych platform itp. Z kolei Anielskie Uniesienie Ophiona działa na odmiennej zasadzie - Dante wyskakuje w kierunku namierzonego celu i zależnie od sytuacji - przywiera do przeciwnika lub wykonuje długaśny skok nad przepaścią. Demonicznego Chwytu oraz Anielskiego Uniesienia często trzeba używać naprzemiennie, co wymaga odrobiny wyczucia i synchronizacji, ale owocuje miłymi w odbiorze ekwilibrystycznymi wygibasami.
Potencjał Rebelliona, Osirisa, Arbitra i pozostałych zabaweczek, jak również samego Dantego można dodatkowo zwiększać poprzez kupowanie ulepszeń oraz przedmiotów - sprzęt oraz bohater z czasem ewoluują. Czynności handlowych dokonujemy przed rozpoczęciem albo w trakcie misji, jeśli znajdziemy statuę Bóstwa i dysponujemy wolnym punktem umiejętności lub walutą (czerwone kule). Ku memu niezadowoleniu, każda kolejna apteczka lub doładowanie furii jest droższe od poprzedniego, co niezbyt dobrze nastraja do zakupów, sztucznie zawyżając poziom trudności. Pasek progresu zwiększamy pochłaniając dusze zabijanych wrogów (białe kule), natomiast do wykupienia czeka kilkadziesiąt zdolności rozszerzających zakres ruchów, ciosów oraz kontrataków protegowanego. Zatem im dalej zajdziemy w kampanii, tym stajemy się potężniejsi i zabawa przechodzi na wyższy poziom zaawansowania, a powolne odkrywanie kart dobrze robi rozgrywce. Wielkiej rewolucji w sferze rozwoju postaci nie poczyniono, zaś podobieństwa do Darksiders II, Prototype II czy nawet poprzedniego DMC widać gołym okiem.
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150