Recenzja Command & Conquer: Red Alert 3 - Czerwona Ewolucja
- SPIS TREŚCI -
Czerwony jak cegła
Z uwagi na debiut Imperium Wschodzącego Słońca w serii, proponuję bliżej przyjrzeć się właśnie tej frakcji. Uwagę zwraca orientalny styl architektoniczny „żółtych braci” prezentujący się niezwykle okazale. Zarówno jednostki, jak i budynki szeroko czerpią z tradycji i popkultury Kraju Kwitnącej Wiśni. Co więcej, okazuje się, iż Japończycy potrafią nie tylko konstruować niezłe samochody i konsole do gier, ale także całkiem skuteczną broń. Nie mogło zabraknąć pilotów kamikaze, samurajów oraz wojowników ninja w całkowicie futurystycznym wydaniu rzecz jasna. Efekt jest więcej niż zadowalający i trudno w tym momencie wyobrazić sobie, jaka inna nacja lepiej wpasowałaby się w realia Red Alert. Imperium tworzy swoje budowle z „nanordzeni”, będących w istocie zmotoryzowanymi konstrukcjami, gotowymi do natychmiastowego rozstawienia. Ponadto, aby uzyskać dostęp do jednostek wyższego rzędu, w każdym budynku niezbędne jest wykupienie specjalnych ulepszeń. ZSRR i Siły Sprzymierzone trzymają się raczej klasycznych rozwiązań, zatem gracze zaznajomieni z Red Alert niczym nie zostaną zaskoczeni. Dlatego w tym miejscu pominę charakterystykę „starych znajomych”, aby w mgnieniu oka przejść do kolejnego arcyważnego aspektu.
Żadna armia nie obejdzie się bez wyspecjalizowanych jednostek i właśnie na tym polu Red Alert 3 może popisać się przed konkurencją szeroką gamą wszelkiej maści śmiercionośnego sprzętu. Każda ze stron konfliktu otrzymała do dyspozycji kilkanaście, a licząc alternatywne tryby pracy, nawet kilkadziesiąt unikatowych jednostek naziemnych, powietrznych i wodnych. Warto bowiem wiedzieć, iż wszystkie oddziały dysponują dodatkową (najczęściej jedną) zdolnością i to zazwyczaj nie byle jaką. Wśród najciekawszych przykładów należy wymienić myśliwiec Tengu zamieniający się w robota niczym trans-formers, kriokopter zmniejszający przeciwnika, śmigłowiec VX przekształcający się w mecha, czy też zdolną do kilkumetrowych skoków robo-sondę „sierp”. Niesłychana różnorodność przekłada się bezpośrednio na ilość możliwości, na jakie można pacyfikować wrogą armię. Pamiętać przy tym należy, iż nawet najpotężniejsze jednostki zmechanizowane mogą być podatne na działanie specjalnych zdolności słabej piechoty lub pojazdów wsparcia. Widać programiści usiedli i głęboko zastanowili się nad tym, jak poszczególne umiejętności mają wyglądać i działać, za co należą im się słowa uznania. Niestety każda ze stron posiada swojego „killera”, będącego uniwersalnym narzędziem zniszczenia, przez co równowaga zostaje lekko zachwiana. Gdy już osiągniemy najwyższy stopień zaawansowania technologicznego, produkcja ogranicza się najczęściej do jednego, góra dwóch rodzajów wojsk.
Z racji, iż bierzemy udział w wojnie totalnej, nie obejdziemy się bez broni masowego rażenia. W Red Alert 3 powyższa kwestia przeszła drobną metamorfozę w stosunku do poprzedników. Otóż za zdobywane punkty „bezpieczeństwa” podczas walki, wykupujemy z listy „tajnych protokołów” nowe technologie, gotowe do użycia w trakcie starć. Nic prostszego. Do wyboru jest kilkadziesiąt unikatowych „niespodziewanek”, podzielonych równo dla każdej ze stron. Wśród najciekawszych starczy wymienić bombardowanie zdezelowanym satelitą, chwilowe zamrożenie określonego obszaru, czy atak hordą maszyn kamikaze. Stare i sprawdzone „zabawki” w postaci „żelaznej kurtyny” i „chronosfery” także powracają, w praktycznie niezmienionej formie. Jest więc w czym wybierać i każdy weteran RA bez problemu może z powodzeniem stosować wcześniejsze strategie. Czy to źle, czy może dobrze, że znajdujemy tyle znanych „fiuczersów”? W mojej opinii dobrze, ponieważ zgodnie z zasadą „lepsze wrogiem dobrego”, zbytnie innowacje mogłyby niepotrzebnie zamącić Red Alertowy klimat. Zatem wszyscy miłośnicy poprzedniej części, powinni zostać usatysfakcjonowani.
Powiązane publikacje

Atomic Heart - recenzja gry w klimatach Bioshocka. Studio Mundfish debiutuje w wielkim stylu
234
TOP 10 przygodowych gier indie z bogatą fabułą, w które zagramy w 2023 roku. The Wolf Among Us 2 to dopiero początek
12
Recenzja God of War Ragnarök na PlayStation 5 - next-genu tu nie uświadczysz, ale gra nadrabia epicką fabułą
41
Recenzja Saints Row. Ogromna dawka humoru, odjechany kreator postaci i szansa na stworzenie własnego Imperium
26