Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Recenzja Rage 2: Mordownia pierwsza klasa. Reszta jest milczeniem

Ewelina Stój | 24-05-2019 07:00 |

Recenzja Rage 2: Mordownia pierwsza klasa. Reszta jest milczeniemGra Rage 2 to nie tylko tytułowe "Szaleństwo", ale także szczerość deweloperów. Co mam na myśli? Jeszcze na długi czas przed premierą wspomnianego tytułu, twórcy dali graczom jasno do zrozumienia, że nie będzie to gra, w której z dumą i poświęceniem będziemy ratować losy świata. Że nie będzie to gra, która wciągnie nas swoją fabułą niczym wir, powstały na skutek spuszczenia wody w toalecie. Wciągać miało z kolei coś zgoła innego - tak zwany gunplay, czyli wesołe, obwiesiowate truchtanie przez świat (ewentualnie poruszanie się czterokołowcem), strzelając do kogo się da, ciesząc się przy tym jak dziecko na informację, że lekcji dziś nie będzie, bo w szkole trwa alarm bombowy. Teraz pozostaje tylko pytanie, czy twórcom Avalanche Studios oraz id Software udało stworzyć się coś, co zadowoli wygłodniałych graczy i zbyt szybko ich nie znudzi. Bo serwowanie cyfrowego poligonu pełnego wrogów to nie lada wyczyn. Zwłaszcza, jeśli ma się on spotkać z uznaniem wirtualnych wojowników.

Autor: Ewelina Stój

Jak już wspomniałam, jeśli chodzi o Rage 2 to raczej zapomnijmy o porywającej historii, choć nie powiem też, że totalnie ją zignorowano - dostałam w sumie i tak więcej, niż się spodziewałam biorąc pod uwagę Rage z 2011 roku (którego niestety nie byłam w stanie przejść - powiedzmy, że nie było między nami chemii). Kolejnym sporym zaskoczeniem było to, że tego typu gra w ogóle mi się spodobała. Ba! Nawet nie pozwalała mi się od siebie oderwać, stąd ukończenie jej niemal jednym ciągiem (a że zajęło to jedyne 10 godzin, to kwestia do omówienia na później). Będąc graczem (graczką? grabiami?), który szczególnie mocno ceni sobie właśnie stronę fabularną, było to bardzo zaskakujące odkrycie. W czym więc aż tak się rozsmakowałam? W rozwałce moi mili, w rozwałce. Więc albo moje wymagania co do gier są coraz mniejsze (a z racji zawodu powinny być coraz większe), albo deweloperzy uczynili z Rage 2 grę, która niesie ze sobą tyle arcyradosnego chaosu, że Just Cause 4 powinien się mocno, ale to bardzo mocno wstydzić. Zwłaszcza, że mówimy tu o uniwersum, które także wyszło "spod klawiatur" Avalanche Studios. Postaram się Wam oczywiście wytłumaczyć, dlaczego monotonna we wspomnianym Just Cause rozwałka, nie cierpiała na monotonię w Rage 2. Ale po kolei - zacznijmy więc od fabuły oraz bohaterów.

Rage 2, czyli szalona strzelanka z niezłymi pokładami zdrożnego humoru, pojawiła się na pecetach, PlayStation 4 i Xboksie One 14 maja. Najwyższy więc czas na naszą recenzję.

Recenzja Rage 2: Mordownia pierwsza klasa. Reszta jest milczeniem [1]

Na wstępie gra pozwala nam zadecydować, czy chcemy grać postacią męską czy damską, ale dla dalszego gameplay'u nie ma to absolutnie znaczenia. Z imienia nieznany (i właściwie z niczego innego także nieznany) nam protagonista nazwiskiem Walker, to kolejny "wybraniec" gamingowego świata, ostatni ze Strażników, który musi dokonać niewykonalnego - zniszczyć generała Crossa. Cross to nicpoń (warto dodać, że bardzo stary nicpoń) sterujący poczynaniami Władzy, czyli reżimowego ugrupowania, będącego wrzodem na czterech literach mieszkańców postapokaliptycznej Ziemi (w którą kiedyś to przyłożyła asteroida). A będąc już przy asteroidzie, zbliżamy się tematycznie do fabuły z pierwszej części gry, której absolutnie nie musimy znać, aby dobrze bawić się podczas gameplay'u w Rage 2. Co prawda na starcie Dwójki, cutscenka przybliża nam esencję ten historii, jednak gwarantuję, że możecie ją przespać, pominąć, zatańczyć w jej czasie pogo do utworu Metallici, a i tak nic się Wam nie stanie. Tło fabularne jest bowiem nieistotne. Musimy wiedzieć tylko tyle, że jesteśmy wybrańcem i musimy dotrzeć do złego pana, po drodze wysyłając na drugą stronę hordy przeciwników, wyglądem przypominających lidera Prodigy.

Recenzja Rage 2: Mordownia pierwsza klasa. Reszta jest milczeniem [2]

Jeśli mamy jednak takie życzenie, aby wgłębić się w stronę fabularną, to miło mi poinformować, że ta nie została potraktowana aż tak bardzo po macoszemu. W trakcie zwiedzania otwartego świata napotkamy bowiem postaci poboczne, które chętnie podzielą się swoją historią w zastanym uniwersum (często smutną, bądź totalnie pokręconą). W świecie porozsiewanych jest także wiele datapadów, czy nagrań audio przybliżających przygody mieszkańców postapokaliptycznej Ziemi (zbieranie ich wybitnie kojarzyło mi się z Prey, podobnie jak oprawa dźwiękowa czy też oprawa graficzna interfejsu związana z aktualizacją zadań - widać spore wpływy Bethesdy). Całkiem sporo o uniwersum są też skłonni powiedzieć nam bohaterowie poboczni, którzy trzeba przyznać, zacnie wyszli deweloperom (choć pochwała nie tyczy się bezpłciowego antagonisty Crossa). Charakterna pani burmistrz Loosum Hagar, stuknięty naukowiec Antonin Kvasir (ujeżdżający biotyczny wózek inwalidzki aka sedes noszący pampersa), były przywódca ruchu oporu John Marshall czy narcystyczny... ekhem, dupek - bo inaczej się nie da - Klegg Clayton to zaprawdę udane grono gagatków, którzy zapadają w pamięć. Z resztą, nawiasem mówiąc, pierwszą trójkę poznaliśmy już w pierwszej odsłonie gry.

Recenzja Rage 2: Mordownia pierwsza klasa. Reszta jest milczeniem [3]

Co do mapy świata i misji na niej umieszczonych, wygląda to następująco: Rage 2 dzieli się na misje główne (jest ich osiem i oscylują wokół wyżej przedstawionych już bohaterów) oraz misje dodatkowe. ALE. Nie jest to znów podział tak bardzo oczywisty. Na misje dodatkowe składają się np. ataki na stacje paliw okupowane przez Władzę, czy też na inne miejscówki, w których często ukryte są tzw. Arki (i to jest super sprawa, ale o Arkach późnej). Jest też sporo misji, w których poczujemy się jak podczas wiedźmińskiego zlecenia (zabij stado mutków z bossem-mutkiem na czele). Zaliczanie takich właśnie misji, rozsianych po całej mapie sprawi, że będziemy w stanie wskoczyć na wymagany poziom u każdego z głównych sprzymierzeńców (Hagar, Kvasira oraz Marshalla), czego skutkiem będzie odblokowanie kolejnych głównych zadań, przybliżających nas do finału. Od nas więc zależy, czy będziemy zaliczać wszystkie dodatkowe zadania, czy ograniczmy się do minimum, kończąc w ten sposób fabułę w 10 godzin. No i nie zapomnijmy o tym, że na mapie znajdują się także misje - wyścigi, w których możemy zdobywać sprzęt by upgrade'ować swoje bryki. Są też zadania z serii Mutant Bash, w których to toczymy walki z mutkami na specjalnie zaaranżowanych arenach (wygrane też wzbogacają w pieniądze czy ulepszenia). W gwoli ścisłości - podczas gry nie spotkamy więc postaci pobocznych, które poproszą nas o załatwienie ich sprawunków tak, jak ma to miejsce w klasycznych otwartych światach.

Recenzja Rage 2: Mordownia pierwsza klasa. Reszta jest milczeniem [4]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 71

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.