Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Battleborn - wrażenia z bety nowej gry twórców Borderlands

Bartłomiej Sagan | 20-04-2016 06:00 |

Battleborn - wrażenia z bety nowej gry twórców BorderlandsGearbox to amerykańskie studio, mające na koncie wiele głośnych tytułów m.in.: serię Borderlands oraz Brothers in Arms, jak również kilka spektakularnych porażek pokroju nieodżałowanych Duke Nukem Forever czy Aliens: Colonial Marines. Specjalizują się w wykorzystywaniu ogranych motywów, tworząc bezpieczne koktajle gatunkowe, często doprawiane solidną dawką humoru. Ich flagowe produkcje od strony wizualnej łatwo rozpoznać po technice cel-shadingu, czyli imitowaniu grafiki komiksowej, chociaż nietuzinkowy pomysł wziął się podobno stąd, że Borderlands bez filtrów wyglądało bardzo przeciętnie. Jednak najnowszy projekt Gearbox zatytułowany Battleborn, łączący shootera z elementami DOTA, więc to trochę inna koncepcja niż zostaliśmy przyzwyczajeni.

Battleborn czasami (za) mocno przypomina serię Borderlands. Dla jednych będzie to pewnie wadą, dla innych zdecydowaną zaletą.

Zmagania z nowym tytułem Gearbox rozpocząłem od kampanii fabularnej, ale pomimo usilnych prób znalezienia kogokolwiek do wspólnej zabawy, pierwszy epizod musiałem ukończyć w samotności. Co natychmiast rzuca się w oczy, to niesamowite podobieństwo do Borderlands. Niektóre elementy interfejsu wyglądają na żywcem przeniesione z flagowej serii Gearbox. Charakterystyczne cyferki wyskakujące z anihilowanych przeciwników jeszcze bardziej mnie w tym przekonaniu utwierdziły. Dopiero po chwili zauważyłem, że tempo rozwałki jest znacznie mniej dynamiczne, a postacie mają trochę więcej aktywnych umiejętności specjalnych. Poza tym, amunicja jest nielimitowana, ale obarczona czasem przeładowania zależnym od postaci, co wpływa na balans rozgrywki. No właśnie, bohaterowie, czyli element niezwykle ważny w tego typu produkcjach, to dziwaczne zbiorowisko.

Battleborn - wrażenia z bety nowej gry twórców Borderlands [1]

Osobiście najbardziej polubiłem skutecznego, bo strzelającego granatami i dysponującego kamuflażem komandosa Oscara Mike'a. Leczący towarzyszy muchomor Miko sprawdza się wyłącznie jako support drużyny, natomiast robot dżentelmen Marquis pomimo dobrych skilli, dysponuje za słabą bronią podstawową. Ostatni z wymienionych był moją postacią podczas przedzierania się przez hordy maszyn w pierwszym rozdziale kampanii, więc zdążyliśmy się trochę znienawidzić. Niestety, miałkość fabularna oraz flashbacki z godzin poświęconych na nabijanie doświadczenia w Borderlands sprawiły, iż drugi epizod wątku fabularnego zmuszony byłem odpuścić. Może jakbym grał ze znajomymi wyglądałoby to lepiej, ale bądźmy szczerzy - kampania fabularna to zaledwie wprawka przed trybem dla wielu graczy.

Battleborn - wrażenia z bety nowej gry twórców Borderlands [2]

W udostępnionej wersji występowały dwie konkurencje - Incursion i Meltdown. Pierwsza to lekko zmodyfikowany klasyczny sposób rozgrywki MOBA, czyli drużyny 5 vs 5, trzy ścieżki, wieże, dżungla itp. Jeżeli ktoś widział tylko League of Legends może być zachwycony, ale jako weteran DOTA mający za sobą setki godzin rozgrywek, usatysfakcjonowany nie jestem. Zmiana perspektywy okazała się dobrym posunięciem, ale Smite wykonało taki manewr wcześniej. Oczywiście, Incursion nie jest kompletnym rozczarowaniem, nadaje się nawet na popołudniową partyjkę, ale niczego nowego nie wnosi. O wiele ciekawszy jest Meltdown, w którym eskortujemy nasze robociki do... wielkiego przetwarzacza metali. Rolą gracza jest niedopuszczenie wrogich minionów do swoich pieców hutniczych. Próg punktowy ustalono na 500 jednostek, wobec czego mecze nie trwają dłużej niż pół godziny. Trzy partyjki i setki przetopionych droidów przekonały mnie, że można zrobić coś świeżego i wciągającego nawet w tak wyeksploatowanym gatunku, jaką stała się MOBA.

Battleborn - wrażenia z bety nowej gry twórców Borderlands [3]

Warto spojrzeć również na kwestie techniczne Battleborn. Grafika jest mocno stylizowana i napędzana silnikiem Unreal trzeciej generacji, więc siłą rzeczy wymagania są bardzo niskie. Owszem, można włączyć efekty PhysX, ale jakości to specjalnie nie podnosi. Generalnie - oprawa wizualna przypomina trójwymiarową bajkę science-fiction, którą można przypisać wytwórni Disneya. W zalecanych wymaganiach widnieje GeForce GTX 660, więc po swoim komputerze przekraczającym owe wymogi spodziewałem się satysfakcjonujących wyników. Cóż, GeForce GTX 960 na detalach ultra i efektach PhysX ustawionych na niskie, generuje niemal stałe 60 kl/s w rozdzielczości 1920x1080. Spadki do około 45-48 kl/s zdarzają się okazjonalnie.

Battleborn - wrażenia z bety nowej gry twórców Borderlands [4]

Reasumując - w Battleborn grało mi się całkiem przyjemnie, zdecydowanie lepiej niż w udostępnioną równocześnie betę DOOM. Jeśli kupiłbym pełną wersję nowej produkcji Gearbox, to kampanię fabularną przechodziłbym wyłącznie ze znajomymi, bowiem nie jest ona przyjazna dla samotników. Siła tytułu tkwi rzecz jasna w trybach multiplayer, a Meltdown daje nadzieję na jakikolwiek powiew świeżego powietrza. Czy będzie to dobra produkcja? Po becie jeszcze ciężko stwierdzić, ale pewien potencjał jest dostrzegalny. Premiera Battleborn nastąpi już 3 maja, jednak Gearbox moich pieniędzy od razu nie zobaczy. Najpierw popatrzę na rozwój sceny, bez której żadna MOBA nie przetrwa.

Źródło: PurePC
Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 7

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.