Xiaomi Watch S1 - test smartwatcha o biznesowym zacięciu. Smart zegarek gotów by zagrozić droższym konkurentom

Xiaomi Watch S1 - monitorowanie aktywności fitness

Jak zauważyłam już na pierwszej stronie, testowany dziś zegarek proponuje monitorowanie ponad stu różnych kategorii ćwiczeń. Owszem, jest tu sporo śmieciowych trybów (jazda quadem, łowienie ryb, puszczanie latawca...), ale zawsze lepiej mieć więcej, niż mniej. Wśród tych ważniejszych dyscyplin znajdziemy oczywiście bieganie, chodzenie (także na bieżni), jazdę na rowerze (także stacjonarną), wspinaczkę, HIIT, trening siłowy, stepper, wchodzenie po schodach, thriatlon, jogę, różne rodzaje sztuk walki, piłkę nożną czy skakankę (tak, skoki są zliczane). Jest też sporo sportów wodnych, jak i pływanie w wodach otwartych i na basenie (można samodzielnie określić długość basenu). Urządzenie potrafi (i robi to nienagannie) wykrywać ponadto samodzielnie takie treningi jak chodzenie oraz bieganie. Oba te rodzaje aktywności oferują także autopauzę, by nie doliczać czasu, podczas gdy zatrzymujemy się choćby po to, by zawiązać sznurowadło. Warto też dopowiedzieć, że niektóre rodzaje ćwiczeń, jak np. skakanka oferują interwały, to znaczy że zegarek będzie wibrował, gdy nadejdzie czas ustalonego przez nas wcześniej odpoczynku (np. co 5 minut). Takich interwałów nie dorobiła się niestety dyscyplina tak podstawowa jak bieganie czy rower, a szkoda. W tych (i pozostałych także) przypadkach możemy jednak liczyć przynajmniej na ustalenie celu treningu (określony czas trwania, określony dystans, określone kalorie) oraz na alerty (pokazywane po określonym czasie czy dystansie).

Jeśli wziąć pod uwagę to, co pod kątem sportu potrafią (i czego nie) dzisiejsze urządzenia typu wearables, to trzeba przyznać, że Xiaomi Watch S1 radzi sobie dobrze. Może nie nadzwyczajnie, bowiem nie ma tu wspomnianych już interwałów oraz takich bajerów jak ocena twardości lądowania czy czas kontaktu z podłożem (przy bieganiu). Jednakże osoba, która ćwiczy sporadycznie albo np. dopiero zaczyna przygodę ze sportem, nie będzie absolutnie narzekać. Zwłaszcza że zegarek cieszy bardzo szybko reagującym, dwuzakresowym systemem GPS, który niemal idealnie "rysuje" przebyte trasy na mapie, nie gubiąc przy tym dystansu. Urządzenie proponuje także nieco bardziej zaawansowany ficzer, jakim jest określenie naszego pułapu VO2max (zdolność pochłaniania tlenu przez organizm). Dzięki temu po dłuższych okresach treningów biegowych będziemy w stanie określić, czy poprawiamy swoją kondycję.

W czasie treningu na ekranie zegarka otrzymujemy najważniejsze dane takie jak aktualna godzina, czas trwania treningu, pokonany dystans, aktualne tempo, aktualna strefa tętna, czas poprzedniego kilometra, średnie tempo, tempo aktualne, spalone kalorie, wykonane kroki, średnia długość kroku oraz kadencja. Dodatkowo, po przesunięciem palcem z prawej do lewej otrzymamy ekranik, na którym sterować można muzyką z podłączonego do zegarka smartfona. Z kolei już po treningu otrzymujemy dane dużo bardziej wyczerpujące, którym możecie przyjrzeć się zarówno powyżej (na screenach z aplikacji) oraz poniżej (na ujęciach z zegarka). Tak naprawdę, biorąc pod uwagę chociażby inne urządzenia marki Xiaomi, w podsumowaniu biegu chętnie zobaczyłabym jeszcze informację na temat tego, jaki był aerobowy oraz anaerobowy efekt danego treningu. Nie jest to co prawda informacja bez której nie da się żyć, ale na mnie dane te zawsze działają motywująco (wiem na przykład, że na kolejnym treningu powinnam dać z siebie więcej, aby przyniósł lepszy efekt).

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• następna ›
• ostatnia »