Test obudowy Lian Li Lancool 215 - Przewiewna konstrukcja z dwoma wentylatorami 200-milimetrowymi

Test obudowy Lian Li Lancool 215 - Wygląd zewnętrzny #1

Obudowa Lian Li Lancool 215 przychodzi do nas zapakowana w klasyczny, brązowy karton. Znajdziemy na nim czarne nadruki z logiem producenta i nazwą modelu, a prócz tego grafikę przedstawiającą front obudowy. Zero specyfikacji. Sama obudowa znajduje się oczywiście w środku i zabezpieczona została foliowym workiem oraz dwiema styropianowymi wytłoczkami. Są one jednak dość liche - w naszym egzemplarzu testowym były już mocno połamane, a białe kuleczki kruszyły się wszędzie gdzie popadnie. Do tego niedbale rzucona, pogięta instrukcja w formie rozkładanej, czarno białej ulotki oraz dodatkowa, tekturowa karteczka z podziękowaniami od Lian Li za zakup produktu. Dołączając do tego ubogi zestaw akcesoriów w postaci pojedynczego woreczka strunowego z wrzuconymi luzem niezbędnymi śrubkami i ośmioma opaskami zaciskowymi nie prezentuje się to najlepiej na pierwszy rzut oka.

Tajwańska obudowa po wyjęciu z opakowania wygląda nieco lepiej, aniżeli dodatki i zabezpieczenia. Jest niewielka i zgrabna, ale całkiem ciężkawa jak na swoje gabaryty. Pozostaje przy tym poręczna i łatwo się ją przenosi, chociaż trzeba uważać na górny filtr przecwikurzowy, który dość łatwo się samoistnie odczepia przy byle dotknięciu. Front to niemal w całości metalowa siatka typu mesh, zakrzywiona po bokach, która osadzona został na plastikowej ramce. Na samym dole znaleźć można rzucające się w oczy srebrne logo Lian Li. Uwagę przyciągają jednak i tak najbardziej fabryczne wentylatory, bowiem są to rzadko spotykane jednostki 200-milimetrowe, które dodatkowo doczekały się podświetlenia ARGB LED.

Górna część Lian Li Lancool 215 też wyraźnie stawia na dobrą cyrkulację powietrza. W stalowym szkielecie umieszczono bowiem pokaźny, podłużny otwór wentylacyjny zabezpieczony magnetycznym filtrem przeciwkurzowym. Z boku, bliżej przodu, znajduje się panel I/O. Gości on dwa USB 3.1 Gen 1 typu A, jedno złącze audio oraz przyciski Power, Reset i od kontroli podświetlenia. Tu jednak znowu niestety muszę ponarzekać. Po pierwsze jeden jack to zbyt mało - nie każdy korzysta z headsetu, a oddzielne zestawy mikrofon + słuchawki są bardzo popularne. Producent nie dodaje przejściówki, a więc jedno z urządzeń trzeba podłączać z tyłu komputeraco jest mało wygodne. Po drugie przycisk Power jako jedyny został źle osadzony na swoim miejscu i nie wciska się równomiernie, a zamiast tego wyraźnie zapada się bardziej z jednej strony.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• następna ›
• ostatnia »