Smutna recenzja Assassin's Creed: Syndicate PC - London Calling
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Co rok prorok, ten tego, Assassin's Creed
- 2 - Zrobiła cały skandal dwuosobowa banda
- 3 - Progres postaci daleki od ideału
- 4 - Halo? Nie ma takiego miasta jak Londyn!
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Assassin's Creed: Syndicate PC - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Progres postaci daleki od ideału
Rozwój protegowanych jest poprowadzony dość standardowo. Punkty doświadczenia zdobywane za wykonywanie wszelkiej maści zleceń, skutkujące osiąganiem wyższych poziomów wtajemniczenia w asasyńskim fachu, uwalniają też kolejne zdolności specjalne zgromadzone w trzech autonomicznych drzewkach. Talentów podzielonych między obydwoje bohaterów jest kilkadziesiąt, począwszy od klasycznego zwiększenia ogólnej sprawności czy odporności, poprzez dodatkowe sekwencje kombosów, ciosów oraz kontrataków, skończywszy na skillach usprawniających nasze funkcjonowanie w ekosystemie np.: poprawiających zasięg skanerów (tzw.: wzorku orła), zwiększających ilości znajdowanych surowców albo usprawniających okradanie mordowanych ofiar. Większość umiejętności jest współdzielona, istnieją jednak biegłości klasowe zarezerwowane wyłącznie dla poszczególnych postaci, uwypuklające subtelne różnice między rodzeństwem Frye'ów. Szkoda, że Ubisoft zmarnował możliwość stworzenia zupełnie odmiennych stylów rozgrywki, skupiając uwagę na średnio istotnych drobiazgach, które wpływają przede wszystkim na warstwę wizualną Assassin's Creed: Syndicate. Summa summarum Jacob i Evie różnią się głównie aparycją.
Naszymi sprzymierzeńcami w wyzwalaniu Londynu spod jarzma templariuszy są członkowie gangu Skokierów, którego stajemy się samozwańczym przywódcą, odpowiedzialnym za poszerzanie wpływów oraz wykupowanie nowych zdolności w osobnych drzewkach. Pozycję grupy wzmacniamy zwiększając statystyki szeregowych żołnierzy, wspierając ich dodatkowym wyposażeniem albo biegłościami podnoszącymi dochody organizacji, mającej centrum dowodzenia w pociągu pasażerskim. Oczywiście, żeby cokolwiek zmodyfikować potrzebujemy surowców, odpowiedniego poziomu postaci i/lub ukończenia kluczowych misji fabularnych. Skokierów ubranych w charakterystyczne zielone uniformy werbujemy naciśnięciem jednego klawisza, mogąc wydawać łapserdakom proste polecenia np.: zaatakowania wskazanych przeciwników. Grupowe mordowanie oponentów przebiega zdecydowanie sprawniej niż samodzielna łapanka, zaś spontaniczne wymiany uprzejmości kilku(nastu) drabów świetnie oddają awanturniczego ducha niebezpiecznej epoki, dlatego wprowadzenie motywów nieco przypominających Assassin's Creed: Brotherhood, zdecydowanie poprawiło jakość zabawy.
Oprócz zwiększania potencjału ofensywnego i defensywnego podopiecznych, jak również ekonomicznego statusu zorganizowanej grupy przestępczej, ważnym elementem rozgrywki jest kompletowanie wyposażenia. Jeśli dysponujemy niezbędnymi zasobami do wytworzenia czekają płaszcze, rękawice, broń biała, pistolety, ulepszenia sakiewek czy magazynków. Wszystko rzecz jasna kosztuje, co wymaga mozolnego zbierania klamotów albo skorzystania z niekoniecznie uczciwej oferty internetowego sklepu Ubisoftu. Spokojnie, spokojnie... Chociaż w Assassin's Creed: Syndicate pojawiają się mikro-transakcje, wykupowanie czegokolwiek za realne pieniądze jest całkowicie opcjonalne, więc programiści trochę się opamiętali. Zamiast tracić długie godziny na zebranie środków niezbędnych do rozwijania gangsterskiego imperium lub wytwarzania przedmiotów, możemy skrócić ten nieszczególnie uwielbiany proces kosztem zasobności portfela. System mikropłatności wzorowano na Assassin's Creed: Black Flag, który idzie jeszcze zaakceptować. Ponieważ opisywany tytuł nie posiada absolutnie żadnej formy rozgrywki sieciowej bądź kooperacyjnej, co trochę zaskakuje, decyzja grającego nikomu innemu satysfakcji z przechodzenia kampanii nie popsuje.
Sandboxowa konstrukcja Assassin's Creed: Syndicate obfituje także w zlecenia fakultatywne, wśród których znalazły się między innymi wyścigi uliczne, porywanie cennych ładunków, napady na pociągi oraz łodzie, eskortowanie wrażliwego transportu czy pojedynki pięściarskie. Niczego nadzwyczajnego po typowych zapchajdziurach stworzonych dla podniesienia statystyki nie należy oczekiwać, ale miałem pewne nadzieje związane z misjami najbliższych kompanów, które ostatecznie mocno rozczarowują. Zbieranie zasuszonych kwiatków ciężko nazwać wyzwaniem godnym asasyna, nieprawdaż? Osobom lubiącym kolekcjonowanie najróżniejszych przedmiotów pozostaje jeszcze odkrywanie tajemnic Londynu, segregowanie pozrzucanej korespondencji, butelek słynnego piwa itp. Wiedźmin 3: Dziki Gon przyzwyczaił do jakościowych zadań pobocznych, gdzie stawaliśmy przed konkretnymi sytuacjami wymagającymi męskich decyzji, tymczasem Assassin's Creed: Syndicate zalatuje najgorszym banałem. Zmarnowano ogromny potencjał, gdyż XIX-wieczny Londyn dostarczał wielu bardzo ciekawych tematów, mogących zostać wykorzystanych jako uzupełnienie głównego wątku. Zamiast tego otrzymałem kolejną porcję „zaliczanek” nie wzbudzającą najmniejszych emocji.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Co rok prorok, ten tego, Assassin's Creed
- 2 - Zrobiła cały skandal dwuosobowa banda
- 3 - Progres postaci daleki od ideału
- 4 - Halo? Nie ma takiego miasta jak Londyn!
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Assassin's Creed: Syndicate PC - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150