Smutna recenzja Assassin's Creed: Syndicate PC - London Calling
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Co rok prorok, ten tego, Assassin's Creed
- 2 - Zrobiła cały skandal dwuosobowa banda
- 3 - Progres postaci daleki od ideału
- 4 - Halo? Nie ma takiego miasta jak Londyn!
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Assassin's Creed: Syndicate PC - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Naprawdę długo odkładałem napisanie recenzji Assassin's Creed: Syndicate, którego szczerze znienawidziłem przygotowując test wydajności kart graficznych, chociaż poświęciłem najnowszej grze Ubisoftu zaledwie kilkanaście godzin. Czułem się wówczas kompletnie wypalony - trzykrotnie przerobiłem słownik wulgaryzmów, wykorzystałem wszystkie znane inwektywy i rozwaliłem ulubioną klawiaturę. Próba stworzenia czegoś bardziej opiniotwórczego, wymagającego zaangażowania oraz cierpliwości, groziła poważnymi konsekwencjami. Ostatecznie zdołałem nakłonić psychiatrę o przepisanie wystarczającej ilości środków uspokajających, aby przynajmniej spróbować... Sceptycyzm wobec Assassin's Creed: Syndicate wynikał również z przykrych doświadczeń towarzyszących recenzowaniu poprzednika, jakiego publicznie wychłostałem za fatalny całokształt. Siadając przed monitorem miałem jednak cichą nadzieję, że Ubisoft wyciągnął odpowiednie wnioski przygotowując kolejną odsłonę sandboxowej opery mydlanej. Otrzeźwiałem stanowczo zbyt późno.
Autor: Sebastian Oktaba
Assassin's Creed: Unity najchętniej trwale wymazałbym z historii cyfrowej rozrywki, wciąż pozostając zdegustowanym poczynaniami francuskiego developera, najwidoczniej mającego większość klientów za amatorów kwaśnych jabłek lub zwyczajnych idiotów. Ubisoft złamał bowiem wszelkie dopuszczalne normy przyzwoitości, wprowadzając do sprzedaży produkt niedorobiony, przeraźliwie nudny, schematyczny, odtwórczy i fatalnie zoptymalizowany. Traumatyczne przeżycia jakie zawdzięczam Assassin's Creed: Unity na zawsze zmieniły moje podejście do recenzowania gier komputerowych. Straciłem resztki zaufania do koncernów wydawniczych - stałem się jeszcze większym malkontentem, drapieżnikiem czyhającym na potknięcie potencjalnej ofiary, złośliwym zgredem epatującym cynizmem. Co ciekawe, większość branżowych mediów dość pobłażliwe oceniała Assassin's Creed: Unity, desperacko szukając pozytywów tego parszywego wyrobu gropodobnego, ale bądźmy zupełnie szczerzy: nazywanie g*wna czekoladą nie zmienia faktycznego stanu rzeczy. Chyba wyłącznie masochistom lub sprzedawczykom mogła posmakować zeszłoroczna breja Ubisoftu - pierwszych przepraszam jeśli uraziłem, drugimi natomiast gardzę bez wyjątków.
Szczytem naiwności byłoby teraz uwierzyć, że Assassin's Creed: Syndicate naprawi wieloletnie zaniedbania, przywróci marce utraconą godność, będzie swoistym aktem samooczyszczenia. Społeczność wprawdzie bezlitośnie zgnoiła Assassin's Creed: Unity, niemniej finansowa kondycja Ubisoftu pozostawała wystarczająco stabilna, aby kierownictwo przełknęło gorzką pigułkę krytyki. Francuzi planowali przecież z wyprzedzeniem kolejne odsłony dochodowego serialu, narzucając błyskawiczny cykl wydawniczy praktycznie uniemożliwiający przeprowadzenie poważniejszych reform, oznaczających przestój oraz nieuniknione uszczuplenie zarobków. Niestety, Assassin's Creed zostało zakładnikiem własnego sukcesu, wpadając do jednego brudnego worka z monotonnymi Call of Duty, Far Cry, Battlefield i wieloma innymi tasiemcami, które stanowią dzisiaj synonim odgrzewanego kotleta. Czy Syndicate wprowadził cokolwiek nowego? Powiew długo wyczekiwanej świeżości? Zmiany w mechanice? Oprócz realiów, bohaterów bądź kosmetycznych poprawek - niczego istotnego. Wszystko bazuje na oklepanych schematach, więc usatysfakcjonuje głównie koneserów lub nowicjuszy.
Przejdźmy do meritum - Assassin's Creed: Syndicate jest dziewiątą pełnoprawną odsłoną konfliktu między templariuszami oraz asasynami, przenoszącą grającego do dusznego XIX-wiecznego Londynu, napędzanego gorączką rewolucji przemysłowej. Wybranie fascynującej epoki wiktoriańskiej było strategicznie perfekcyjną decyzją scenarzystów, umożliwiającą poruszenie wielu kontrowersyjnych tematów m.in.: imperialistycznych zapędów Brytyjczyków, dramatu robotników-niewolników, pazerności kapitalistów czy wykorzystywania dzieci w ciężkich pracach. Również atmosfera produkcji zyskała solidnego kopniaka - brudne londyńskie slumsy, niebezpieczne zakamarki, fabryki przypominające piekielne kuźnie i kwitnący półświatek przestępczy, stanowią świetny podkład uwiarygodniający quasi historyczną opowieść. Jeśli lubicie klimat przygód detektywa Sherlocka Holmesa autorstwa Arthura Conan Doyle’a albo krwawe miejskie legendy o nieuchwytnym Kubie Rozpruwaczu, będziecie zachwyceni artystycznym wykonaniem Syndicate... Przynajmniej dopóki nie zasmakujecie rozgrywki opartej na wyświechtanych szablonach.
Test wydajności Assassin's Creed: Syndicate PC. Jaka optymalizacja?
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- następna ›
- ostatnia »
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Co rok prorok, ten tego, Assassin's Creed
- 2 - Zrobiła cały skandal dwuosobowa banda
- 3 - Progres postaci daleki od ideału
- 4 - Halo? Nie ma takiego miasta jak Londyn!
- 5 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 6 - Assassin's Creed: Syndicate PC - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150