Recenzja S.T.A.L.K.E.R. Shadow of Chernobyl - Nuklearny FPS
Artefakty? Nie budziet!
Istotnym elementem gry, już od wczesnych zapowiedzi miały być cenne artefakty występujące zazwyczaj w towarzystwie niebezpiecznych anomalii w które Zona jest nadzwyczaj bogata. Wszystko się zgadza, artefaktów nie brakuje - jest ich dobre kilkanaście rodzajów od mało użytecznych i pospolitych, po wyjątkowe bardzo przydatne egzemplarze. Z całego asortymentu można założyć na siebie tylko pięć których efekty kumulują się, podnosząc lub obniżając jedną z siedmiu odporności charakteryzujących naszą postać. Ponad to artefakty posiadają specjalne unikatowe właściwości. Niektóre promieniują odbijając się negatywnie na zdrowiu bohatera, inne z kolei powstrzymują krwawienie lub zwiększają wytrzymałość. Zwięźle rzecz ujmując ciekawy dodatek imitujący klasyczny ekwipunek. Kolejnymi bezpłatnymi atrakcjami Strefy są wspomniane już anomalie. Przejawiają się najczęściej w postaci wyładowań elektrycznych, zawirowań powietrza, języków ognia, plam kwasu i tym podobnych formach. Zbliżające się niebezpieczeństwo sygnalizuje „pikawa” więc łatwo zlokalizować i ominąć przeszkodę, nie wspominając już o tym że w dobrej jakości pancerzu ledwo poczujemy jej muśnięcie. Mordercze anomalie z założenia miały siać spustoszenie, ostatecznie jednak nie odgrywają aż tak istotnej roli jak zapowiadali panowie z GSC. Mam dziwne wrażenie, że potencjał jaki drzemał w możliwości szukania artefaktów, został delikatnie rzecz ujmując zaprzepaszczony.
Technikalia
W czasach kupowania kolejnych licencji silników graficznych GSC postanowiło nie iść na łatwiznę tworząc autorski engine nazwany X-Ray. Cóż by tu powiedzieć? X-Ray to solidny silnik wspierający Dx 9.0C który nie jest może ósmym cudem świata ale zawiera wszystko co potrzeba: wysokiej jakości tekstury, parallax mapping czy HDR oferując dodatkowo kilka naprawdę zachwycających efektów takich jak wpływ promieni słońca na ułożenie cieni. Engine rewelacyjnie wyświetla pomieszczenia zamknięte pełne dynamicznych źródeł światła. To trzeba zobaczyć! Zastrzeżenia ma tylko do ilości występujących warunków atmosferycznych która jest dosyć skromna, a dominuje ulewny deszcz. Geforce 7900GS podkręcony do wartości 650/1600 ledwo daje radę udźwignąć grę przy wykorzystaniu dynamicznego oświetlenia, redukcja detali jest niezbędna. Nie wspominając o 2GB ramu bez których niejednokrotnie doświadczymy przykrego doczytywania. Sytuacja ulega znacznej poprawie jeżeli zdecydujemy się na wykorzystanie oświetlenia statycznego - ilość klatek wzrasta o dobre 100%. Gra wygląda mniej spektakularnie lecz płynność rozgrywki powinna wynagrodzić straty estetyczne.
Muzyka, muzyka … jaka muzyka? Poza menu zasadniczo w trakcie rozgrywki jej nie uświadczymy. Co innego gdy zbliżymy się do radio odbiornika lub kogoś z gitarą. Motywy wygrywane na klasycznym pudle genialnie wpisują się klimat obskurnych lokacji w których zwykli przebywać stalkerzy. Poza tym wszystkie dźwięki, odgłosy wystrzałów, kroki, wrzaski potworów czy pioruny nagrane zostały bardzo profesjonalnie, chociaż to jakoby standard w każdej nowej produkcji. Szkoda tylko że jakość dźwięku z EAX nie zachwyca. Zastanawia brak złożonego modelu fizycznego w takiej postaci jak prezentowano na filmach nawet sprzed kilku lat. Większość występujących obiektów, pomijając skrzynie, paczki czy beczki nie dość że jest niezniszczalna, to dodatkowo często na stałe przymocowana do gruntu. Bez znaczenia co chcemy ruszyć albo zniszczyć: talerz, radioodbiornik, obraz etc. zazwyczaj nawet granat nie pomaga. Pod tym względem S.T.A.L.K.E.R. wypada nawet gorzej niż leciwy Half Life 2. Nie oznacza to że fizyka jest kiepska, problem tkwi raczej w braku odpowiedniego jej wyeksponowania oraz małymi możliwościami interakcji z otoczeniem.
W multiplayerze znajdziemy trzy tryby rozgrywki, więc na przesadną różnorodność nie ma co liczyć. O ile deathmatch i team deathmatch nie wymaga specjalnego komentarza, to już o Artifact Hunt można napisać jedno zdanie. Zabawa przypomina nieco zmodyfikowany CTF, z tą różnicą, że szukamy artefaktu ukrytego na planszy. Oczywiście kto pierwszy go zdobędzie i przyniesie we wskazane miejsce wygrywa, zdobywając punkt dla drużyny.
Słowo na niedzielę
Kolejny tytuł legenda zawitał pod moje skromne strzechy. Naturalnie Ci co czekali pięć lat na S.T.A.L.K.E.R. obiecując sobie niewiadomo co, podnieśli ostrą krytykę. Zarzucali mu małe lokacje, brak nieograniczonej swobody, słabe poboczne zadania, niewielkie powiązania z prawdziwą Zoną i wiele, wiele innych dupereli. Osobiście nie należałem do nurtu osób oczekujących tego tytułu, nie śledziłem zapowiedzi i być może dlatego S.T.A.L.K.E.R. Shadow of Chernobyl wywarł na mnie tak pozytywne wrażenie. Gra jest świetna, posiada wszystko czego mogłem wymagać: niebanalną fabułę, ciekawe lokacje, sporo akcji, elementy innych gatunków no i oczywiście klimat prze duże „K”. Nie rozumiem rozgoryczenia co poniektórych graczy, zamiast wyciągnąć ze S.T.A.L.K.E.R. maksimum przyjemności wolą obsmarowywać grę z każdej strony bo nie spełniła ich indywidualnych preferencji. Cóż, to nie mój problem. Być może S.T.A.L.K.E.R. w obecnej postaci nie jest tym czym miał być pierwotnie, nie zmienia to jednak faktu że GSC udało się stworzyć produkt bardzo dobry oraz co najważniejsze grywany.
Zdrastwujcie!
[skomentuj publikację na forum dyskusyjnym]
![]() |
Plus i Minus: 80/100 PLUSY: MINUSY: |
- « pierwsza
- ‹ poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150