Recenzja Overwatch PC - sieciowa strzelanina od Blizzarda
- SPIS TREŚCI -
Czas jeszcze trochę ponarzekać
Ostatnią kwestią dotyczącą naszych protagonistów są skórki, które można zdobyć również poprzez wydanie prawdziwych pieniędzy na skrzynki, z których losujemy różnorakie stroje, pozy, graffiti i inne drobiazgi. I o ile cieszy, że nie da się kupić lepszych broni czy cudownych płynów zwiększających przyrost doświadczenia tak skutecznie, jak heroina uzależnia narkomana, to mimo wszystko umieszczenie mikrotransakcji w pełnopłatnej grze jest jakby nie na miejscu. Przyjemne jest natomiast to, że każdy osiągnięty poziom naszego konta oznacza darmową skrzynkę. Ot, taka mała gratyfikacja. Nie cieszy jednak jakość tego sklepiku. Większość dóbr jest tandetna i niewiele skórek stoi na wysokim poziomie. O tych dodatkowych przedmiotach z Origins Edition w ogóle polecam zapomnieć. Edycja kosztuje 30-40 zł więcej, a jedynie Bastion ma świetną alternatywną wersję - reszta poniżej przeciętnej.
Skoro już rozpocząłem litanię narzekań, to kolejnym zarzutem jaki mogę wystosować wobec tego skądinąd bardzo udanego tytułu, jest ogólna zawartość. Dwanaście mapek, pięć trybów, a przy tym brak kampanii dla jednego gracza czy nawet potyczek rankingowych, to chyba jakiś wyjątkowo niesmaczny żart. Wprawdzie mówi się, że nie powinno się uwzględniać ceny danej gry przy ocenie, to trudno przemilczeć fakt, że w Polsce trzeba wydać nań dwie stówki, gdyż wydanie pudełkowe otrzymała tylko edycja Origins. Zdecydowanie lepiej jest poszukać zwykłej, cyfrowej wersji, która kosztuje mniej, a daje tyle samo zabawy. I choć Blizzard na pewno przez następne lata będzie dodawał nową zawartość, to decydenci studia mogli dwa razy przemyśleć co powinno być zawarte w momencie wydania, zanim Overwatch ujrzał światło dzienne i sprzedał się w dziesięciu milionach egzemplarzy. Patrząc na powyższe wyniki, zaczynam się obawiać co zostanie wycięte w następnej grze Zamieci.
Listę skarg i zażaleń kończy ostrzeżenie, że w obecnej chwili nie jest możliwe kompetytywne granie w Overwatch, gdyż kod sieciowy nie został do końca dopracowany i lagi mogą być większe niż sugerowałyby nam testy naszego połączenia sieciowego. Swoje powoduje też wolniejsze odświeżanie oraz rejestrowanie naszych działań, wobec czego zdarza się, że na naszym ekranie ewidentnie używamy jakiejś zdolności lub strzelamy w stronę przeciwnika, ale pomimo wykonania animacji nie jest ona jeszcze synchronizowana z serwerem. Zwykle powoduje to naszą bolesną i niezasłużoną śmierć. Nie mogę policzyć ile razy grając Genjim idealnie używałem swiftu do wykończenia przeciwnika, ale ginąłem, a później sytuacja na killcamie wyglądała jednak trochę inaczej niż u mnie na ekranie. Tak samo jest ze snajperami, którzy mogą was zabić pomimo tego, że jesteście schowani za ścianą.
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150