Recenzja Assassin's Creed: Origins PC - Seria wraca do formy
- SPIS TREŚCI -
Wakacje w Egipcie za rozsądne pieniądze
Generalną modernizację w Assassin’s Creed: Origins przeszła struktura rozgrywki, możemy bowiem wybierać spośród wszystkich odkrytych misji - pobocznych, głównych i wyzwań - samemu decydując którymi sprawami będziemy najpierw się zajmować. Zlecenia posiadają także sugerowany poziom doświadczenia jakim powinien dysponować bohater, więc programiści ewidentnie czerpali inspiracje z sandboxowych cRPG. Zadania fabularne ładunkiem emocjonalnym, wysmakowaniem czy złożonością wprawdzie nie dorównują trzeciemu Wiedźminowi (pamiętacie Krwawego Barona?), aczkolwiek twórcy przygotowali całkiem zajmującą mieszankę questów. Czasami musimy połamać kulasy jakiemuś watażce, odnaleźć zaginionego piwowara bądź uratować zakładników, innym razem zwędzić drogocenny artefakt lub przeprowadzić śledztwo. Ostatnia czynność byłaby znacznie bardziej interesująca, gdyby Ubisoft odkrył pewien przydatny ficzer - opcje dialogowe. Takowych niestety zabrakło, dlatego nasze dochodzenia polegają wyłącznie na odszukiwaniu świadków i oglądaniu przerywników filmowych, czym zmarnowano potencjał elementów detektywistycznych. Zabawę uprzyjemniają natomiast liczne niespodzianki oraz wieloetapowość podstawowych questów np.: najpierw odzyskujemy skradziony relikwiarz, potem dostarczamy przedmiot właścicielowi, odpieramy atak wkurzonych rabusiów, finalnie zanosząc figurkę do lokalnej świątyni. Pomimo pewnych niedoskonałości wynikających chociażby z nudnawych dialogów oraz powtarzalności niektórych mechanizmów, ogólny progres zawartości jest doskonale widoczny.
Przedstawiona historia tradycyjnie biegnie dwutorowo - gwiazdą ekranu pozostaje oczywiście Bayek, aczkolwiek pani archeolog będącej "wskrzesicielką" medżaja też poświęcono trochę miejsca, wprowadzając kilka ponadczasowych wątków spinających uniwersum (epizodycznie pojawiają się również inne postacie jakie możemy poprowadzić). Rozdziały poza Animusem krążące wokół organizacji Abstrego oraz konfliktu dwóch potężnych frakcji, występują stosunkowo rzadko, początkowo będąc migawkami zajmującymi niewiele przestrzeni w harmonogramie, ale ostatecznie wydarzenia nabierają tempa także we współczesności. Zapomnijcie natomiast o sekwencjach rozbudowanych na miarę pierwszych odsłon Assassin's Creed, ponieważ Ubisoft porzucił silne drugoplanowe postacie pokroju Desmonda Milesa, zastępując jednorazówkami mającymi pełnić funkcję odskoczni. Reasumując - chociaż w nowym Assassin’s Creed dominują nieskomplikowane zlecenia, kampania jest bardzo przyjemna, wartka oraz wystarczająco zróżnicowana, żeby zatrzymać grającego przed monitorem. Kawał porządnej roboty wykonał też zespół odpowiedzialny za dodatkowe kontrakty, które nareszcie przestały być zlepkiem monotonnych zapchajdziur, wykonywanych wyłącznie dla podkręcenia statystyk albo zdobycia achievementów. Teraz naturalnym procesem jest poszukiwanie zadań fakultatywnych, zgarnianie nowych przedmiotów, wysłuchiwanie problemów zwykłych ludzi itp.
Zapomnijcie o wszędobylskich próbach czasowych, niekończących się morderstwach, przejmowaniu kolejnych dzielnic - twórcy postawili na niezbyt złożone lecz fabularyzowane epizody, jakich znajdziemy istne zatrzęsienie. Zdania poboczne jakością niewiele ustępują głównym, co pozytywnie zaskakuje w kontekście poprzednich części Assassin's Creed, którym brakowało dobrych wypełniaczy. Popijawa w karczmie zakończona bijatyką? Eskorta kapryśnej córki handlarza? Poszukiwanie rozbójników odpowiadających za zaginięcie handlarza? Długo mógłbym wymieniać podobne motywy, dzięki którym Assassin's Creed: Origins jest zdecydowanie barwniejszy, nieporównywalnie ciekawszy oraz bardziej wciągający od przynajmniej trzech wcześniejszych odsłon. Amatorzy zbieractwa mogą szukać papirusów, niszczyć posagi Ptolemeusza, likwidować rzezimieszków, zdobywać posterunki oraz zapolować na dzikie zwierzęta. Wprowadzono także wachlarz bardziej zręcznościowych zajęć pobocznych m.in.: wyścigi rydwanów czy potyczki gladiatorów, jakim dorobiono całkiem ciekawą otoczkę fabularną. Osobom lubiącym poważniejsze wyzwania oddano próby bogów, będące po prostu widowiskowymi walkami z bossami, wymagającymi wysokiego poziomu doświadczenia plus solidnego ekwipunku. Niektóre zadania powiązano z cyklem dobowym, inne chwytamy spontanicznie podczas zwiedzania lokacji lub czytania notatek, nie zabrakło też sekretów.
Summa summarum jestem absolutnie przekonany, że zawartość Origins usatysfakcjonuje większość graczy gustujących w action-erpegach, bowiem właśnie taką formułę wybrało Ubisoft Montreal dla nowego Assassin’s Creed. Osobiście popieram ten kierunek - wreszcie ukończyłem kampanię zaliczając kilkadziesiąt zleceń bez potwornego zgrzytania zębami. Wiadomość to pocieszająca, bowiem misje poboczne stanowią podstawę nabijania doświadczenia, niezbędnego do popychania naprzód wątku głównego i unikanie takowych jest praktycznie niemożliwe. Konsekwencją zmiany podejścia do rozgrywki stało się usztywnienie zasad tzn. jeżeli chcecie rushować będziecie rozczarowani, że adwersarze mający 3-4 poziomy więcej okazują się przeszkodą nieziemsko trudną do pokonania. Wskazana okazuje się niespieszna eksploracja oraz altruistyczna postawa wobec lokalnej społeczności, gdyż nadgorliwość przypłacimy frustracją. Momentami czułem się celowo przyblokowany, perfidnie wpychany na poszukiwanie misji pobocznych, potrzebowałem więc dłuższej chwili na przestawienie myślenia (wina złych nawyków z poprzednich części). Zamiast uparcie wypatrywać najszybszego sposobu ukończenia Assassin’s Creed: Origins, trzeba po prostu dobierać zlecenia adekwatne do poziomu bohatera i cieszyć się bogatym światem, bo zabawa powinna sprawiać przyjemność, prawda?
- SPIS TREŚCI -
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150