Recenzja Realme Buds Air 7 Pro. Dobre słuchawki, ale… niewiele lepsze od poprzednika i przy okazji droższe
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Realme Buds Air 7 Pro - recenzja słuchawek
- 2 - Realme Buds Air 7 Pro - jakość wykonania, gumki, etui
- 3 - Realme Buds Air 7 Pro - sterowanie, ANC, tryb przezroczysty
- 4 - Realme Buds Air 7 Pro - aplikacja, czas pracy na baterii, czas ładowania
- 5 - Realme Buds Air 7 Pro - głośność, stabilność sygnału, jakość dźwięku, mikrofon
- 6 - Realme Buds Air 7 Pro - podsumowanie
Realme Buds Air 7 Pro - jakość wykonania, gumki, etui
Stylistyka i jakość wykonania to jedne z nielicznych obszarów, w których widać znaczące postępy w stosunku do poprzedniego modelu. Starsze Realme Buds Air 6 Pro miały silnie odseparowany “patyk” od główki, więc wyglądały trochę dziwacznie i jednocześnie były nudne, również dlatego, że sprzedawano je w zaledwie dwóch kolorach: szarym i białym. Nowsze Realme Buds Air 7 Pro też mają klasyczną budowę, czyli patyk + główka, ale oba te elementy są ze sobą lepiej zintegrowane, a same patyki nie są tak cienkie, jak poprzednio. Poprawiono proporcje i kształty oraz udostępniono słuchawki w czterech kolorach, w tym bardzo atrakcyjnym zielonym (Racing Green) i czerwonym (Fiery Red). Rzecz jasna pod względem materiałów nadal dominuje tworzywo sztuczne, choć w testowanej przeze mnie wersji zielonej na zewnętrznej części patyka zastosowano plastikowy panel o jaśniejszym odcieniu i lustrzanym, jakby chromowym wykończeniu, a cała reszta konstrukcji jest ciemnozielona i również błyszcząca, ale już bez metalicznego, lustrzanego efektu.
Na zewnętrznych powierzchniach umieszczono panele dotykowe, przy czym warto zaznaczyć, że nie zajmują one całej lustrzanej płytki, lecz są znacznie mniejsze, umieszczone w górnej części patyka. Mimo to są w stanie rozpoznać przesunięcia palcem z góry na dół i odwrotnie, w celu regulacji głośności. Ich czułość też jest dobra, a funkcjonalność można bez problemu dostosować do własnych potrzeb w aplikacji (o tym na następnej stronie recenzji). Na dole patyka umieszczono pierwszy z trzech mikrofonów, drugi widoczny jest w części górnej, a na wewnętrznej stronie główki odnaleźć można trzeci. Są tu również dwa styki do ładowania akumulatora w obu słuchawkach, a pod tworzywem znajduje się też niewidoczny sensor, wykrywający umieszczenie słuchawek w uszach. Odpowiada on za funkcję automatycznego odtwarzania lub pauzowania muzyki (można to wyłączyć w aplikacji).
Po zdjęciu uszczelki dokanałowej widać plastikowy tunel dźwiękowy o długości około 3 mm. Ma on przekrój eliptyczny i szerokość 6,3 mm, a wraz z wypustkami przytrzymującymi gumki nawet 7,2 mm. Warto to wziąć pod uwagę, jeśli ktoś chce w tych słuchawkach zastosować inne, nieoryginalne uszczelki. Ujście tunelu jest zabezpieczone plastikową siateczką ochronną, a oprócz tego same gumki dokanałowe mają dodatkowy, prosty, silikonowy filterek. Jeśli chodzi o nakładki, to dostępne są one w trzech klasycznych rozmiarach: S / M / L i wykonane z miękkiego silikonu. Zapewniają całkiem niezłą pasywną izolację od otaczających dźwięków, co sprzyja efektywnemu działaniu ANC.
Pod względem jakości wykonania i stylistyki na największe uznanie zasługuje jednak etui ładujące. Jak już wspomniałem wcześniej, ma ono dwa różne rodzaje wykończenia, w zależności od koloru. Wersja zielona i szara ma etui aluminiowe, a wersja czerwona i beżowa imitują teksturę skóry. Wspomniane aluminium czuć od pierwszego dotknięcia, bo jest zimne, bardzo gładkie, ale też przy okazji śliskie. Oczywiście polakierowany metal ma też swoje wady, choćby takie, że po uszkodzeniu powierzchni wszelkie rysy są dobrze widoczne. Ponadto nie zastosowano tu ładowania indukcyjnego, choć w sumie w starszym, plastikowym etui też go nie było. Natomiast efekt wizualny jest nieporównywalnie lepszy, niż wcześniej. Nowe etui jest po prostu eleganckie i bardzo pozytywnie wyróżnia się nie tylko na tle innych słuchawek do 450 zł, ale nawet wielu droższych modeli. Z przodu umieszczono dużą diodę informującą o ładowaniu / parowaniu, a z tyłu jest port USB-C do uzupełniania energii w akumulatorze. Przycisk do ręcznego parowania umieszczono we wnętrzu, między słuchawkami. Samo wnętrze jest plastikowe, czarne i matowe. Ciekawostką może być to, że w komplecie nie znajdziesz prewodu USB-C, który w starszym modelu był.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Realme Buds Air 7 Pro - recenzja słuchawek
- 2 - Realme Buds Air 7 Pro - jakość wykonania, gumki, etui
- 3 - Realme Buds Air 7 Pro - sterowanie, ANC, tryb przezroczysty
- 4 - Realme Buds Air 7 Pro - aplikacja, czas pracy na baterii, czas ładowania
- 5 - Realme Buds Air 7 Pro - głośność, stabilność sygnału, jakość dźwięku, mikrofon
- 6 - Realme Buds Air 7 Pro - podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja CMF Buds 2 Plus. Kodek LDAC, multipoint, ANC, automatyczna pauza i 14 godzin na baterii za 269 zł.
3
Recenzja Razer Kraken V4 Pro. Trzy rodzaje łączności, stacja z wyświetlaczem OLED, haptyka i mnóstwo innych funkcji
62
Recenzja Beyerdynamic Amiron 300. Idealne dla nikogo, bardzo dobre dla większości. Zaskakująco udany kompromis
31
Porównanie jakości aparatów w smartfonach Samsung Galaxy S25 Ultra i Xiaomi 15 Ultra. Sprawdź, który robi lepsze zdjęcia i filmy
65