RAGE - Dziki Szał! Recenzja nowej gry twórców Doom i Quake
- SPIS TREŚCI -
Sunshine rage
Pamiętam jak dobre półtorej dekady temu z wypiekami na twarzy oglądałem Mad Max 2: The Road Warrior podziwiając ostatnie V8 Interceptor, którym poruszał się tytułowy „szalony” bohater. Oczywiście skrycie marzyłem, aby kiedyś zasiąść za kierownicą takiego potwora i pomknąć bezdrożami zrujnowanego świata w poszukiwaniu resztek paliwa... Twórcy RAGE najwidoczniej myśleli w podobny sposób, dlatego postanowili przenieść graczy w postnuklearne realia z uwzględnieniem zdezelowanych dwuśladów. Przyznać muszę, że takiego połączenia wyczekiwałem od bardzo dawna. Wprawdzie Borderlands oferowało zbliżoną kombinację, jednak id Software zrobiło to znacznie lepiej i wierniej filmowemu oryginałowi, niż ktokolwiek dotychczas. Wyjątkowo mocno zaakcentowano obecność samochodów będących teraz czymś więcej, niżeli tylko środkiem transportu pomiędzy kolejnymi lokacjami. Tutaj gablota to pełnoprawna, stale udoskonalana broń, ważny czynnik składowy rozgrywki oraz główna nowość w najmłodszym dziecku Johna Carmacka..
Siłą rzeczy, fizyka prowadzenia auta daleka jest od wyścigówek ze stajni Codemasters, chociaż nie obawiam się użyć stwierdzenia, iż RAGE to strzelanina z najlepszym modelem jazdy jaki dotychczas widziałem. Opanowanie stalowego rumaka okazuje się banalnie proste ze względu na typowo zręcznościowy charakter zabawy nie wymagający nadzwyczajnych umiejętności czy wyczucia. Szkoda tylko, że kilka niuansów kładzie się cieniem na względnie przyzwoitym wykonaniu zmechanizowanej części gry. Pojazdy wydają się sunąć centymetr nad ziemią, co początkowo trochę irytuje jeśli jesteśmy wyczuleni na tym punkcie, zaś hamulec ręczny sprawia wrażenie zbyt wrażliwego. Kilkanaście minut wystarczy żeby przywyknąć, ale trzeba jasno zaznaczyć - realizmu tutaj nie uświadczymy za grosz - wszak sterowanie pojazdem w powietrzu byłoby wtedy niewykonalne. Kolizje z obiektami też potrafią wpędzić w srogą zadumę, kiedy oponent po zderzeniu czołowym wyfrunie w przestworza kpiąc z grawitacji...
Grzanie ile fabryka dała, wyskakiwanie z ramp i rozbijanie wehikułami zrealizowano naprawdę smakowicie, czym RAGE z pewnością zaskarbi sobie względy zagorzałych fanów Mad Maxa. Uczucie prędkości nie powala, ale każda gablota dysponuje również zasobnikiem nitro, więc w razie konieczności skorzystać z użyć boostera doświadczając efektu „wgniatania” w fotel wcale nie gorszego niż w Split Second. Prywatny środek transportu można zresztą modyfikować w garażu wyposażając w potężniejszy silnik, wyrzutnię rakiet, mini-guny, twardsze zawieszenie czy wiele użytecznych dodatków np.: miny, pancerz energetyczny i bomby. Przemieszczanie między obszarami misji byłoby w ogóle bardzo przyjemnie, gdyby nie ciągle odradzający się zmotoryzowani przeciwnicy. Każde wejście i wyjście z miasta lub innego zamkniętego kompleksu powoduje, że ponownie będziemy musieli zlikwidować zastępy bandytów, których wcześniej wysłaliśmy do krainy wiecznych łowów. Generalnie sytuacja byłaby zupełnie niewarta komentowania, aczkolwiek częstotliwość kursowania tymi samymi drogami jest notoryczna - po pewnym czasie syzyfowa praca zaczyna drażnić.
Oprócz przemierzania nieprzyjaznych pustkowi i złomowania kolejnych łobuzów, samochód można wykorzystać również w znacznie bardziej oczywistym celu - bezkompromisowych wyścigach. Zawody organizowane w enklawach cywilizacji są jedną z największych atrakcji poza strzelaniem, sposobem na zdobycie ekstra gotówki oraz odblokowanie nowych gablot i ulepszeń. Twórcy przygotowali nawet osobną mini-kampanię wzorowaną na rasowych ścigałkach, podzieloną na stopnie trudności z kilkoma konkurencjami do wyboru. Klasyczne rajdy są miłym początkiem rywalizacji, ale szybko zamieniają w bezpardonową zadymę z użyciem wszelkiej maści pokładowego arsenału. Walka zza kierownicy jest nieunikniona również w trakcie zwiedzania planszy - pojedynki w „siodle” dynamiką wcale nie ustępują tym pieszym, co uważam za spore osiągnięcie.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
89
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150