Protesty w Google przeciw wyszukiwarce na chiński rynek
Znów bunt wewnątrz Google. Tym razem pracownicy giganta nie chcą by ich firma kontynuowała projekt Dragonfly, czyli wyszukiwarki na rynek chiński. W otwartym liście padają ostre słowa. Mowa jest o rozczarowaniu i utracie wiary w wizerunek Google jako firmy, która posiada i przestrzega wartości. "Jesteśmy pracownikami Google i przyłączamy się do Amnesty International, wzywając Google do anulowania projektu Dragonfly, stworzenia ocenzurowanej wyszukiwarki na rynek chiński, która umożliwia nadzór państwowy" - czytamy w liście. To kolejny przypadek wewnętrznych kłopotów firmy - po protestach przeciwko przemocy seksualnej w koncernie i kontrowersjach związanych z pracą dla Pentagonu.
Jeśli Google chce handlować prawami człowieka w Chinach, mogą zrobić to samo w innych krajach - twierdzi Amnesty International
List został opublikowany zaledwie kilka tygodni po tym, jak pracownicy Google wyszli z biur na całym świecie, by zaprotestować przeciwko sposobowi, w jaki firma zajęła się sprawami dotyczącymi niewłaściwego zachowania seksualnego. Pracownicy podkreślają w liście, że nie są odosobnieni w swojej opinii. "Międzynarodowe organizacje praw człowieka i reporterzy śledczy również biją na alarm, podkreślając poważne obawy dotyczące praw człowieka i wielokrotnie wzywając Google do anulowania projektu. Jak dotąd reakcja naszego kierownictwa była niezadowalająca" - czytamy w piśmie. "Nasz sprzeciw wobec Dragonfly nie dotyczy Chin: sprzeciwiamy się technologiom, które pomagają potężnym w uciskaniu słabych, gdziekolwiek się znajdują. Chiński rząd z pewnością nie jest osamotniony w swojej gotowości do stłumienia wolności słowa i wykorzystania nadzoru do stłumienia sprzeciwu. Dragonfly w Chinach stworzy niebezpieczny precedens w niestabilnym momencie politycznym, który utrudniłby Google odmawiania innym krajom podobnych koncesji" - czytamy.
Dyrektor generalny Google tłumaczy dlaczego chce wrócić do Chin
W ostatnich dniach Amnesty International wystosowała petycję przeciwko projektowi Dragonfly, który według organizacji może poważnie zagrozić prawom człowieka na całym świecie. "Jeśli Google chce handlować prawami człowieka w Chinach, mogą zrobić to samo w innych krajach" - czytamy w petycji. Podobnie wypowiadają się pracownicy Google. "Dragonfly umożliwiałby także cenzurę i kierowaną przez rząd akcję dezinformacji oraz destabilizował gruntową prawdę. Decyzja naszej firmy pojawia się, gdy chiński rząd otwarcie rozszerza swój nadzór i narzędzia kontroli populacji. Wiele z nich polega na zaawansowanych technologiach i łączy śledzenie aktywności online, przegląd osobistych danych i masowy monitoring, aby śledzić i profilować obywateli. Zapewnienie chińskiemu rządowi łatwego dostępu do danych użytkownika, zgodnie z wymogami chińskiego prawa, spowodowałoby, że Google będzie współwinny prześladowań i łamania praw człowieka" - piszą pracownicy. "Wielu z nas zatrudniało się w Google z myślą o wartościach firmy, w tym o wcześniejszym stanowisku w sprawie chińskiej cenzury. Bardzo ważne dla nas było przy tym, że Google jest firmą, która chce umieścić swoje wartości ponad swoje zyski. Po roku rozczarowań, w tym sprawie związaną z Projektem Maven i Dragonfly, nie wierzymy już, że tak jest. Właśnie dlatego zajmujemy stanowisko i publikujemy list otwarty".
Powiązane publikacje

Meta kontra FTC. Kevin Systrom ujawnia, że Mark Zuckerberg postrzegał Instagram jako zagrożenie dla Facebooka
23
OpenAI rozważa zakup przeglądarki Chrome od Google, co oznacza potencjalną rewolucję w dostępie do sztucznej inteligencji
22
Użytkownicy skarżą się, że ChatGPT zbyt często ich chwali. Czy sztuczna inteligencja przestała mówić prawdę?
44
Facebook traci znaczenie wśród młodszych pokoleń. Wewnętrzne e-maile Meta pokazują rosnące problemy z atrakcyjnością platformy
57