Mozilla żąda od FBI ujawnienia luki w Firefoxie. FBI odmawia
Internet stał się bardzo wdzięcznym medium dla przestępców, którzy zachowując odrobinę ostrożności mogą kontaktować się wzajemnie praktycznie bez ryzyka wykrycia. Jest to między innymi efektem coraz szerszej dostępności narzędzi służących ochronie prywatności, z których wiele osób chętnie korzysta. W tym celu policja i inne służby, jeśli chcą skutecznie walczyć z przestępczością, zmuszone są korzystać z tych samych metod, co druga strona w celu włamywania na konta czy zdobywania informacji. Jak się okazuje, zbyt skuteczne zabezpieczenia mogą stanowić w tym względzie istotny problem, o czym mieliśmy się ostatnio okazję przekonać za sprawą iPhone'a z San Bernardino. W efekcie służbom często na rękę jest, że oprogramowanie i usługi mają luki, z których mogą swobodnie korzystać. Niekiedy do tego stopnia, że decydują się nawet na nieujawnianie ich producentom oprogramowania, aby ci mogli je załatać.
Sytuacja ta pokazuje w jak skomplikowanej sytuacji znaleźliśmy się jako użytkownicy internetu.
Taką kontrowersyjną decyzję podjęło niedawno FBI, a dotyczy ona dziury w zabezpieczeniach przeglądarki Firefox. W celu złapania sprawców przestępstwa wykorzystano słabość przeglądarki Tor, która oparta jest na kodzie źródłowym Firefoxa. Plan się powiódł, a informacje na temat procedury łamania zabezpieczeń stały się elementem postępowania przed sądem. Z tego powodu Mozilla złożyła wniosek o udostępnienie im wspomnianych dokumentów argumentując to tym, że choć w sprawie nie pojawia się bezpośrednio ich produkt, to jednak wspomniana luka występuje najprawdopodobniej także w Firefoxie i dopóki nie zostanie załatana, naraża użytkowników na ryzyko ataku. Oczywiście ani sąd, ani FBI nie udostępnili odpowiednich informacji. Więcej, zostały one przekazane w pierwszej kolejności obrońcom pozwanych. To dodatkowo potęguje zagrożenie, ponieważ poszerza krąg osób wiedzących o luce zanim programiści z Mozilli będą w stanie jej przeciwdziałać.
Sytuacja ta pokazuje w jak skomplikowanej sytuacji znaleźliśmy się użytkownicy internetu. Z jednej strony każdy z nas chce bronić swojej prywatności za wszelką cenę (do czego oczywiście ma prawo), a twórcy oprogramowania udostępniają nam do tego narzędzia. Z drugiej zaś strony te same narzędzia mogą być użyte przez ludzi o nieco mniej czystych intencjach do unikania odpowiedzialności. Patrząc z jeszcze z innej perspektywy, gdyby odpowiednie organy mogły te zabezpieczenia do woli łamać, nie ma żadnych gwarancji, że nie użyłyby ich przeciw obywatelom (na co zwracaliśmy uwagę pisząc o projekcie ustawy antyterrorystycznej), ani że wspomniane narzędzia nie wpadłyby w niewłaściwe ręce. W omawianej sytuacji raczej nie ulega wątpliwości, że zachowanie FBI jest naganne, ponieważ naraża wielu użytkowników Firefoxa na ataki hakerów, chociaż na problem trzeba spojrzeć bez wątpienia szerzej. Dylematu prywatność a bezpieczeństwo pewnie nigdy do końca nie rozwiążemy, ale należy mieć nadzieję, że o takich sytuacjach będziemy słyszeć jak najrzadziej.
Powiązane publikacje

Unia Europejska chce odpowiedniego nadzoru nad Sztuczną Inteligencją. Generowane treści mają podlegać ścisłej kontroli
109
Zakończył się proces sprawy Cinkciarz.pl przeciwko Currency One. Wyrok może wpłynąć na wszystkich reklamodawców Google Ads
49
Dolphin Emulator znika ze Steama tuż przed swoją premierą. Wszystkiemu jak zwykle winne... Nintendo
52
Laptop dla czwartoklasistów - w projekcie rządowym wybranych zostało kilkanaście podmiotów i sześć modeli urządzeń
116