Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Gry wojenne między AMD i NVIDIA - Nowy wymiar promocji GPU

Sebastian Oktaba | 28-04-2013 19:51 |

Rynek desktopowych kart graficznych od ponad dekady podzielony jest między AMD i NVIDIA, które długo skupiały uwagę wyłącznie na dostarczaniu układów firmom trzecim, jakie z kolei załatwiały całą resztę związaną z promocją, korzystając rzecz jasna z zaplecza finansowego gigantów. Jeśli w pudełku z nowo zakupionym GPU znaleźliśmy dodatkowe płytki z pełnymi wersjami gier komputerowych, była to najczęściej inicjatywa wychodząca wprost od producenta danego sprzętu, który chciał tym samym podnieść atrakcyjność swojej oferty. Żadna ze stron nie przeprowadzała do niedawna szeroko zakrojonej kampanii związanej z dodawaniem do kart graficznych wartościowych gier, jednak sytuacja uległa zmianie za sprawą firmy z Sunnyvale, jaka rozpoczęła bardzo agresywną kampanię mającą za zadanie zwrócić uwagę miłośników wirtualnej rozrywki na urządzenia z logiem AMD. Pomysł okazał się prosty i skuteczny niczym budowa przysłowiowego cepa, bowiem opierał na zasadzie - kupując określony model Radeon HD 7000 u partnera handlowego honorującego akcję, możemy zyskać darmowe kody upoważniające do ściągnięcia nawet kilku gier. Kuszenie potencjalnych klientów ekskluzywnymi technologiami, także weszło w zupełnie nową fazę, gdzie niemałą rolę odgrywają sami developerzy... Oj... będzie wojna!

Autor: Sebastian Oktaba

Pamiętam jakby to było wczoraj, chociaż wydarzyło się dobre szesnaście lat temu na stołecznej giełdzie komputerowej przy ulicy Grzybowskiej, którą odwiedzałem regularnie prawie każdej niedzieli. Pewnego zimowego poranka stałem się dumnym właścicielem legendarnego akceleratora 3DFx VooDoo o oszałamiającej ilości pamięci wynoszącej 4MB EDO RAM, więc kolorowy świat gier komputerowych stanął wtedy przede mną otworem. Wspominam o tym nieprzypadkowo, gdyż poliwęglanowy krążek jaki znalazłem w opakowaniu Helios 3D zawierał mnóstwo wersji demonstracyjnych znakomitych tytułów m.in.: G-Police, jakie katowałem długie miesiące. Należy pamiętać, że wówczas (tj. w 1997 roku) stały dostęp do szerokopasmowego internetu posiadali tylko nieliczni, zatem ściągnięcie czegokolwiek ważącego więcej niż zaledwie kilka megabajtów graniczyło z cudem. Możliwość otrzymania byle jakiej gierki w postaci fizycznego nośnika, to była istotna wartość dodana do urządzenia... Możecie już otrzeć policzki zalane łzami, wysmarkać nosy i głęboko westchnąć.

W całej historii zakupów kart graficznych, liczącej kilkanaście modeli na przestrzeni blisko dwóch dekad, tylko jedną wybrałem wyłącznie z uwagi na dołączoną płytkę z upatrzoną grą komputerową. Swego czasu MSI posiadało GeForce 4200 Ti 128 MB w komplecie z genialnym The Elder Scrolls III: Morrowind, które po prostu zawładnęło moją wyobraźnią - kupno najtańszego GPU podobnej klasy i osobno tego samego tytułu wychodziło znacznie drożej. Promocja była nadzwyczaj udana, bo znam przynajmniej troje osób z najbliższego otoczenia, jakie dokonały wtedy identycznego wyboru. Zresztą, krążki z TES III: Morrowind wciąż posiadam w kolekcji, podobnie jak pudełko od MSI Ti 4200 128 MB. Jednak gdybym dzisiaj stanął przed wyborem karty graficznej, patrzyłbym raczej na dostawcę układu, niżeli markę pod jaką ów sprzęt jest sprzedawany. Trochę się sytuacja na tej płaszczyźnie zmieniła, bowiem teraz z nowym GPU możemy zostać posiadaczem gier wartych nawet kilkaset złotych, które dorzucą nam Zieloni lub Czerwoni.

Ciężar obowiązku „dowartościowania” produktu dość nieoczekiwanie przeszedł na AMD i NVIDIA, dzięki czemu zyskać powinni konsumenci, skoro to zjawisko stale przybiera na znaczeniu. Przecież jeden producent nie może pozostawać w cieniu drugiego, bo wypada niekorzystnie w oczach potencjalnych nabywców, dlatego na każdy atak konkurent powinien przygotować stosowną odpowiedź. I oto jesteśmy świadkami „Wojny na gry”, czyli wykupowania praw do reklamowania się razem z głośnymi tytułami, które następnie trafiają do kart graficznych w formie gratisów. Oczywiście, objęcie produkcji programem partnerskim wcale nie musi oznaczać, że będzie działać lepiej na GeForce bądź Radeon HD, ale istnieje takie prawdopodobieństwo. Od weryfikacji wyników są testy, natomiast w niniejszej publikacji spojrzymy na rynek GPU wyłącznie od strony czysto marketingowej, wszak promocje mają odnieść określony skutek, prawda?

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Sebastian Oktaba
Liczba komentarzy: 14

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.