Test karty dźwiękowej Creative Sound Blaster AE-7. Jak to brzmi!

Karta dźwiękowa nie jest produktem pierwszej potrzeby podczas składania własnego PC. Więcej: producenci gotowych składaków rzadko oferują coś innego poza zintegrowanym układem dźwiękowym w swoich zestawach. Jeśli już rozważamy zakup karty dźwiękowej, najczęściej decydujemy się wybrać urządzenia zewnętrzne, podłączane do portów USB, wyposażone we własne przetworniki i dobrej klasy wzmacniacze słuchawkowe. Niekiedy lepszym rozwiązaniem okazują się słuchawki z wbudowanym przetwornikiem cyfrowo analogowym. Dla kogo więc dziś produkowane są wewnętrzne karty dźwiękowe, oczywiście poza wąskim gronem muzyków i wielbicieli dobrego brzmienia? I co może nam zaoferować najnowsze dziecko Creative Technology, karta Sound Blaster AE-7?

Autor: Bartłomiej Dramczyk

Oprócz tych, którzy przeliczają każdy centymetr kabla na złotówki oraz sprawdzają przekrój przewodów (w celu uzyskania jak najlepszego brzmienia) wciąż istnieje grupa entuzjastów samodzielnie tuningowanych PC, w przypadku których nie tylko jakość obraz odgrywa ogromną rolę. Równie ważna jest także doskonały dźwięk - świetnie brzmiący na zestawie głośników 5.1, monitorów odsłuchowych 2.0 i... słuchawek. Jeśli stacjonarny komputer wciąż stanowi najważniejszy element naszego centrum multimedialnego, po co dekodować dźwięk na innym urządzeniu, gdy komputer daje nam dużą swobodę w konfiguracji i dostosowaniu jakości brzmienia do indywidualnych potrzeb.

Sound Blaster AE-7 to ewolucja dźwięku w dobrym kierunku. Niestety tylko ewolucja, okupiona wyższą od poprzedniego modelu o 300 zł ceną. Pomimo dobrze znanych komponentów, stosowanych już we wcześniejszych Sound Blasterach, wiele zmieniło się na korzyść nowej karty Creative'a.

Właściwie możemy wyróżnić trzy grupy użytkowników, dla których brzmienie dźwięku wydobywającego się z PC jest wyjątkowo istotne: melomanów, doszukujących się najlepszych doznań audio (wspomaganych przez nagrania wielokanałowe i graniczące z brakiem rozsądku wielkości plików audio), wielbicieli kina domowego wykorzystujących zestawy 5.1 oraz nieodzowne kodeki DTS i Dolby oraz gracz, w wielu przypadkach zdających się na perfekcyjne precyzyjne brzmienie odbierane na słuchawkach. Wtedy wydatek prawie 1000 zł na dodatkowe urządzenie okupujące gniazdo PCI Express może okazać się uzasadniony - niemal tyle trzeba bowiem wydać za najnowszy model karty Sound Blaster AE-7, która już na pierwszy rzut oka na tabelę specyfikacji technicznej odsłania cechy pasujące do kilku różnych klas urządzeń.

Następca BlasterX-a AE-5, karta dźwiękowa Sound Blaster AE-7, która właśnie pojawiła się na półkach sklepowych to urządzenie dobrze wyposażone w efekty DSP, dające użytkownikowi dużą swobodę w zakresie modyfikowania brzmień za pomocą wbudowanego korektora graficznego, ale też dostosowane do potrzeb graczy i osób lubujących się w doskonałym brzmieniu dźwięku na słuchawkach. Nieco gorzej od swojego poprzednika wypada pod względem warstwy wizualnej: w pudełku nie znajdziemy już ani taśmy z diodami LED, ani nie dostrzeżemy podświetlanych napisów, za to AE-7 nie wymaga dodatkowego zasilania (dla przypomnienia AE-5 wyposażono w gniazdo molex, wymagane do aktywacji podświetlenia Aurora). A więc mniej fajerwerków za wyższą o 300 zł cenę. Co tak naprawdę otrzymujemy w zamian za kwotę niebezpiecznie zbliżającą się do 1000 zł?

• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• …
• następna ›
• ostatnia »