Test ASUS Zenbook S 13 z AMD Ryzen 7 6800U i układem graficznym Radeon 680M. Testujemy najszybsze iGPU w smukłym laptopie

ASUS Zenbook S 13 OLED - Jakość wykonania, wygląd zewnętrzny notebooka

Laptop przyjechał w typowym opakowaniu kartonowym z logotypem marki Zenbook oraz najważniejszymi informacjami na temat specyfikacji. W środku znajdziemy model ASUS Zenbook S 13 OLED, zasilacz o mocy 65 W z kablem USB-C, torbę podróżną gdzie możemy schować naszego ultrabooka oraz komplet dokumentacji. Zestaw dosyć standardowy, ale szkoda że nie dodano np. rysika do obsługi dotykowego ekranu (a ASUS dość często dodaje taki gadżet).

Design na pierwszy rzut oka wygląda podobnie jak w modelu ASUS Zenbook 14 UX3402, jednak prezentowana dzisiaj wersja z AMD różni się przede wszystkim wyglądem zewnętrznej pokrywy. Obudowa w tym miejscu jest niemal kompletnie jednolita, bez jakichkolwiek wzorów, które do niedawna charakteryzowały styl "Zen" w ultrabookach firmy ASUS. Znajdziemy tutaj tylko nowy logotyp marki oraz napis "ASUS Zenbook". Druga zmiana to jeszcze szczuplejsza obudowa, czego skutkiem jest waga wynosząca ledwie kilogram oraz jeszcze mniejsza liczba portów. Palmrest czy spód wyglądają niemal identycznie. Ogólnie design jest bardzo minimalistyczny i raczej nikt nie powinien narzekać na wygląd komputera.

Pod względem jakości wykonania, ASUS Zenbook S 13 OLED nie różni się zbytnio od innych przedstawicieli tej klasy laptopów. Ultrabook niemal w całości wykonany został z matowego aluminium (choć i tak mocno podatnego na zabrudzenia), a tworzywo sztuczne znajdziemy wyłącznie na ekstremalnie smukłych ramkach wokół ekranu (dolna ramka z plastiku osadzona jest poniżej wysokości palmrestu, przez co przy otworzonym w pełni laptopie praktycznie jej nie widać). Metalowe zawiasy z okrągłymi i błyszczącymi zakończeniami po bokach sprawiają dobre wrażenie i umożliwiają odchylenie ekranu o kąt 180 stopni. Obudowa ma niezłą sztywność i co ciekawe ta sztywność wypada tutaj lepiej niż w Zenbooku 14 UX3402. Dopiero przy mocnym nacisku widać lekko poruszającą się obudowę na obszarze klawiatury. Obudowa ponadto nie skrzypi ani nie trzeszczy przy próbach jej wygięcia.

ASUS Zenbook S 13 OLED został wyposażony w klawiaturę wyspową, pozbawioną jednak części numerycznej. Ze względu na rozmiary jest to w pełni zrozumiałe. Tym razem, ze względu na mniejsze rozmiary obudowy, klawiatura sięga dwóch przeciwległych końców palmrestu. Klawisze są takie same jak w Zenbooku 14X OLED oraz Zenbooku 14 UX3402 i charakteryzują się bardzo miękkim skokiem klawiszy, przez co jest ona wyjątkowo cicha. Otrzymałem mimo wszystko klawiaturę, na której bardzo przyjemnie mi się pracowało. Nie podobają mi się tylko wyraźnie wydłużone i spłaszczone klawisze kierunkowe. Przez ich nietypowy kształt nie korzystało mi się z nich wygodnie. Klawiatura posiada również dwustopniowe podświetlenie, które dobrze komponuje się z granatowym kolorem obudowy. Po włączeniu podświetlenia, kontury na klawiszach są dobrze widoczne. Wyraźnie wyróżnia się teraz przycisk uruchamiający komputer, który jest pokryty metalową obwolutą. Jest on także mocniej ukryty w samej obudowie, co ma przeciwdziałać przypadkowemu naciśnięciu podczas pracy. Przycisk ten posiada również wbudowany czytnik linii papilarnych, który działa sprawnie i szybko.

Zastosowany touchpad w ultrabooku ASUS Zenbook S 13 OLED jest duży (jak na niewielkie rozmiary laptopa) i jego parametry wynoszą odpowiednio 13 cm x 7,4 cm - rozmiary są identyczne jak w Zenbooku 14 UX3402. Podobnie jak w przypadku wielu innych laptopów ASUS Zenbook, także tutaj otrzymujemy zintegrowany NumberPad (w wersji 2.0), a więc dodatkową część numeryczną, którą aktywujemy dotykowym przyciskiem umieszczonym w prawej, górnej krawędzi touchpada. Komfort obsługi płytki dotykowej stoi ponownie na bardzo wysokim poziomie. Powierzchnia jest przyjemnie śliska, dzięki czemu palce przesuwają się bez najmniejszego problemu. Precyzja działania jest wzorowa, nigdy nie zdarzyło się, aby touchpad samoistnie wykonał jakieś działanie czy to na pulpicie czy to np. w przeglądarce. Wszystko działa błyskawicznie i precyzyjnie. Co ciekawe, tym razem aktywacja NumberPada nie powoduje blokady touchpada samego w sobie. Nadal możemy z niego korzystać jak z ekwiwalentu myszy, dodatkowo korzystając z szerokiego wachlarza gestów, zgodnych z systemem Windows 11. NumberPad 2.0 ma także opcję zmiany siły podświetlenia wirtualnych klawiszy. Po jego aktywacji wystarczy nacisnąć lewy, górny róg by wybrać jeden z dwóch poziomów intensywności podświetlenia.

ASUS Zenbook S 13 OLED oferuje zestaw dwóch głośników stereo, przygotowanych we współpracy z firmą Harman / Kardon i zgodnych z technologią przestrzennego dźwięku Dolby Atmos. Jakość wydobywającego się dźwięku jest bardzo dobra, wręcz zaskakująco dobra jak na tak niewielkiego ultrabooka. Audio jest dobrze słyszalne, donośne i bez słyszalnych zniekształceń na najwyższym poziomie głośności. Dzięki wsparciu dla Dolby Atmos, podczas oglądania filmów możemy odnieść wrażenie delikatnej przestrzenności wydobywającego się dźwięku. Bardzo jednak brakuje niskich tonów, przez co w wielu sytuacjach dźwięk wydaje się być mocno spłaszczony i pozbawiony odpowiedniej głębi.

Porty to kwestia, przy której zobaczymy w końcu różnice pomiędzy Zenbookiem S 13 OLED a niedawno recenzowanym Zenbookiem 14 UX3402. Ze względu na zaprojektowanie jeszcze szczuplejszej obudowy, producent pozbył się (względem poprzedniego modelu Zenbook 13) nie tylko pełnego złącza USB typu A, ale także pełnowymiarowego HDMI. Tym samym sprzęt korzysta wyłącznie z trzech portów USB-C oraz gniazda Audio-jack 3.5 mm. W momencie prezentacji komputera, ASUS zapowiadał że porty USB będą w wersji 3.2 typu C Gen.2. Finalnie okazało się, że jeszcze w trakcie testów otrzymałem testowy BIOS poprawający specyfikację. Teraz mowa o trzech złączach USB 4 typu C o pełnej przepustowości 40 Gbps. Jakby tego było mało, porty powinny być kompatybilne z interfejsem Thunderbolt 3. Według informacji jakie otrzymałem od producenta, ASUS Zenbook S 13 OLED dzięki tym zmianom będzie kompatybilny z zewnętrznymi stacjami eGPU opartymi na wspomnianym interfejsie.

Dostęp do podzespołów nie jest zbyt utrudniony. W większości trzeba usunąć śrubki typu Torx T5. Należy jednak pamiętać o dwóch dodatkowych śrubkach, ukrytych pod górnymi, gumowymi nóżkami. Po ich usunięciu spód bardzo łatwo odchodzi od reszty obudowy. Zbyt dużo do roboty jednak nie mamy, jak przystało na współczesnego ultrabooka. System chłodzenia składa się z jednego wentylatora, jednego radiatora wypuszczającego ciepłe powietrze bokiem urządzenia oraz jedną, dość grubą rurkę cieplną. Nad procesorem umieszczono nośnik SSD PCIe 4.0 x4 NVMe. Pamięć RAM typu LPDDR5 znajduje się po drugiej stronie płyty głównej. Ze względu na jego specyfikę, pamięć ta jest na stałe wlutowana w płytę główną. Obok procesora znajdziemy także kartę sieciową, ponownie firmy MediaTek (model MT7922). O dziwo, tym razem jednak nie napotkałem żadnych problemów z działaniem systemu Windows 11.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• 8
• 9
• …
• następna ›
• ostatnia »