Recenzja Wolfenstein II: The New Colossus PC - Niemca w hełm!
- SPIS TREŚCI -
- 1 - O takim jednym, co oszukał śmierć...
- 2 - Dziwny przypadek B.J. Blazkowicza
- 3 - Przygoda! Szkopów zabić mi nie szkoda
- 4 - Formacja Nieżywych Szwabów
- 5 - Zgermanizowane lata sześćdziesiąte
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Wolfenstein II: The New Colossus - Galeria screenów
- 8 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie
Formacja Nieżywych Szwabów
Blazkowicz potrafi pacyfikować Niemców na dziesiątki sposobów, wyjątkowo hojnie rozdając ołowiane prezenty oraz serdeczne pchnięcia bagnetem, ale chętnych systematycznie przybywa i przybywa... Tutaj konieczne jest rozwiązanie ostateczne - jedna pukawka nie wystarczy do obsłużenia wszystkich klientów, więc czasami trzeba wyciągnąć dwie! Pomysł zainspirowany Rise of the Traid czy Blood 2, zaimplementowany także w poprzedniej odsłonie, doskonale uzupełnia hardcorową koncepcję Wolfensteinów od MachieGames, gdzie intensywność mordowania nazistów osiąga momentami skalę przemysłową. Nowością jest możliwość jednoczesnego używania dwóch różnych pukawek np.: karabinu i granatnika, dających jeszcze więcej praktycznych zastosowań. Oldschoolowej całości dopełnia pieruńsko szybka rozgrywka, której dorównuje tylko odświeżony DOOM, będący przecież od najdawniejszych dziejów bliskim kuzynem Wolfensteina. Dlatego nie uświadczycie tutaj całkowicie automatycznej regeneracji zdrowia, zbiera się elementy pancerza, rozbija skrzynie w poszukiwaniu wyposażenia itp.
Naszego bohatera trudno nazwać intelektualistą, obserwując jego niezgrabne procesy myślowe bardziej pasowałoby określenie półgłówek, jednak podczas wykonywania roboty zdobywa doświadczenie podnosząc swoje kwalifikacje. Progres Blazkowicza ponownie oparto na empirycznym modelu, toteż regularne wykonywanie określonych czynności prowadzi do rozwijania umiejętności, które procentują konkretnymi bonusami. Drzewko zdolności posiada trzy autonomiczne kategorie - ukrycie, jatka i taktyka - niemniej specjalizacje są bardzo umowne. Poszczególne biegłości mogłaby zostać wstawione gdziekolwiek, skoro zdecydowana większość dotyczy eksterminacji, zmieniają się natomiast warunki przeprowadzania wyroków potrzebne do zgarnięcia premii. Można natomiast spokojnie giercować bez monitorowania statystyk, ponieważ większość nabijamy w zupełnie naturalny sposób np.: jeśli będziemy hurtowo zabijać szkopów wykorzystując dwie giwery, udźwigniemy więcej amunicji, zaś dyskretna eliminacja zapewni B.J. szybsze poruszanie w pozycji słowiańskiego przykuca.
Niesienie śmierci wymaga oczywiście solidnego arsenału - Wolfenstein II: The New Colossus takowy zapewnia, jednak oryginalne niemieckie nazwy postanowiłem przemilczeć dbając o dobre samopoczucie zgromadzonych. Laserkraftwerk, Sturmgewehr albo Kampfpistole trudno się pisze, fatalnie czyta i jeszcze gorzej wymawia. Podstawowy asortyment małego nazi-killera obejmuje zatem pistolet, dwa rodzaje karabinów, granaty, toporek, strzelbę, granatnik oraz działko elektronowe, których jak wcześniej wspomniałem, możemy używać jednocześnie w różnych konfiguracjach. Osobną kategorię stanowi ciężkie uzbrojenie najczęściej zdobywane na wrogach, dostępne do momentu wyczerpania magazynka lub konieczności skorzystania z drabiny - wtedy musimy wyrzucić żelastwo. Co jest takiego niezwykłego w ubergiwerach? Otóż całkiem sporo np.: laserowa spawarka roztapia adwersarzy, jak również metalowe konstrukcje, odsłaniając zawartość pakunków i zamaskowane przejścia. Pozostałe zabawki dla niegrzecznych chłopców, to wyrzutnia oleju napędowego z funkcją miotacza ognia, mobilne działko przeciwlotnicze oraz akcelerator cząsteczek przypominający w działaniu legendarne BFG. Generalnie, środków do oczyszczania przestrzeni życiowej z nazistów nie brakuje.
Zdolności Blazkowiczowi podnosi też pancerz wspomagany oraz specjalne mechaniczne modyfikacje, które w pewnym momencie kampanii musimy zainstalować, otrzymując do wyboru jedno spośród trzech rozszerzeń. Orteza bojowa to szczudła pozwalające z wysokości ostrzeliwać przeciwników, dzięki kompresorowi wejdziemy do wąskich szybów wentylacyjnych, zaś okowy tarana umożliwiają niszczenie pewnych obiektów. Wszystkie nieco inaczej wpływają na kształt rozgrywki. Jeśli chodzi o oponentów, większość stanowi piechota paradująca w mundurach, kombinezonach lub pancerzach - wielowarstwowych, okraszonych hitlerowskimi emblematami, świetnie wystylizowanych, ale średnio chroniących przed penetracją ołowiem. Poważniejszym problemem są napakowani uber-żołnierze dysponujący dwiema uber-giwerami, których najlepiej wymanewrować ostrzeliwując zbiorniki z paliwem, aby zapłonęli niczym pochodnie podczas partyjnych wieców. Spotkamy również kapitalnie wyglądające machiny wojenne - roboty, panzerhundy, egzoszkielety, drony. Niemiecka armia od czasów The New Order znacznie rozbudowała portfolio ciężkiego sprzętu, lecz niestety zabrakło bossów z prawdziwego zdarzenia, którzy dodatkowo podkreśliliby oldschoolowy charakter produkcji.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - O takim jednym, co oszukał śmierć...
- 2 - Dziwny przypadek B.J. Blazkowicza
- 3 - Przygoda! Szkopów zabić mi nie szkoda
- 4 - Formacja Nieżywych Szwabów
- 5 - Zgermanizowane lata sześćdziesiąte
- 6 - Platforma na jakiej testujemy gry
- 7 - Wolfenstein II: The New Colossus - Galeria screenów
- 8 - Grafika, wymagania sprzętowe i podsumowanie
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150