Recenzja Dishonored PC - Miks Bioshock, Deus Ex i Half Life 2
- SPIS TREŚCI -
Nieswojskie klimaty
Klimat recenzowanej produkcji to wypadkowa między drugą częścią Half Life i Bioshock z lekką domieszką Thief, Assassin's Creed oraz Deus Ex, chociaż tych ostatnich czuć zdecydowanie mniej. Skojarzenia z City 17 wydają się jednak bardziej niż oczywiste, wszak obskurne kamienice, wysokie na kilka pięter stalowe barykady, propagandowe komunikaty oraz rdzewiejąca infrastruktura, bardzo przypomina realia w jakich obracał się Gordon Freeman. Natomiast nieco karykaturalne twarze bohaterów niezależnych, niekiedy jeżące włos na głowie momenty, a także posługiwanie się magią i technologią, to wypisz wymaluj Bioshock. Z kolei odsłuchiwanie oraz czytanie najróżniejszych zapisków, możliwość wyboru ścieżki czy wreszcie ogólnie posępna postapokaliptyczna atmosfera, nawiązują w pewnym stopniu do Deus Ex i Thief. Niemniej Dishonored łączy wszystkie te elementy dodając jednocześnie sporo własnych smaczków m.in.: totalitarny ustrój wzorowany na Cesarstwie Rzymskim, tajemniczą plagę dziesiątkującą ludzkość czy systemy zabezpieczeń inspirowane dokonaniami Nikola Tesli. Jednym słowem o uniwersum - miodzio!
Lokacje oprócz wielu dróg prowadzących do celu, odznaczają się również naprawdę dopracowaną stylistyką, więc ich zwiedzanie to czysta przyjemność. Mnóstwo skrytek, zakamarków i wielopoziomowych budynków sprawia, że pomimo swoich niewielkich rozmiarów mapki zapewniają sporo biegania. Większość terenów to dzielnice miasta obejmujące sieci kanałów, stocznie, laboratoria, posterunki i kwatery straży, kompletnie zrujnowane dystrykty oraz siedziby arystokracji. Szczególnie pięknie wypadają renesansowo-barokowe wnętrza pełne rzeźb, ekskluzywnych mebli oraz marmurowych wykończeń, kontrastujących z obskurnymi ulicami, zdewastowanymi domostwami i trupami w każdym ścieku. Wcale nie gorzej nakreślono NPC, których raczej zapamiętacie na dłużej - zwłaszcza pewną niewinną staruszkę o wyjątkowo dziwnych upodobaniach. Szczury pożerające zwłoki i walające się głowy rozczłonkowanych przeciwników (Blood!) dopełniają klimatu.
Sporadyczne łamigłówki znowu przypominają krzyżówkę Half Life i Bioshock, gdzie czasami trzeba coś zniszczyć, znaleźć konkretny przedmiot lub uruchomić mechanizm, żeby odblokować przejście. Przykładowo - zostajemy wrzuceni bez żadnej broni do wykopu nakrytego drewnianymi paletami, a wydostanie z pułapki wymaga rozbicia ich leżącymi obok cegłami, aby wyskoczyć na powierzchnię. Najczęściej jednak musimy po prostu dotrzeć w jednym kawałku do miejsca, które niczym Gwiazda Betlejemska wskazuje strzałka, ale takich sposobów jest kilka. Zadania główne to zresztą tylko wierzchołek góry lodowej, bowiem zwykle możemy podłapać nawet kilka emocjonujących misji pobocznych. Jedną z ciekawszych akcji jest wyciągnie informacji od gościa, przywiązanego do fotela dentystycznego i... rażenie go prądem. Żeby było jeszcze zabawniej, facetowi to pasuje - przynajmniej do pewnego stopnia hehe.
Naturalnie nie byłbym sobą, gdybym na koniec zapomniał trochę ponarzekać na babole, których Dishonored nie zdołało się ustrzec. Cóż, przede wszystkim sztuczna inteligencja potrafi dać plamę na całej linii. Czasami przeciwnicy nie dostrzegają jak mordujemy ich kumpla kilka metrów dalej, pomimo iż centralnie patrzą dokładnie w naszym kierunku. Innym razem spokojnie wykonują obchód mijając zwłoki, gadają do dawno zneutralizowanego partnera albo ospale reagują na hałasy. O znikających ciałach już wspominałem, ale gdzieniegdzie przeciwnicy lubią się magicznie odradzać. Sporadycznie niczym duch można wyskoczyć przez zabite metalową płytą okno, jednym bełtem z kuszy zabić nawet pięć szczurów czy napotkać NPC o identycznych facjatach. Jednak żadne błędy nie wpływają negatywnie na najważniejszą cechę Dishonored - porażającą grywalność!
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150