Recenzja Dishonored PC - Miks Bioshock, Deus Ex i Half Life 2
- SPIS TREŚCI -
Kilka dróg do celu
Zawsze byłem wielkim entuzjastą rozgrywki w stylu Deus Ex, który pozwalał grającemu wykonywać zadania na kilka sposobów. W zależności czy chcieliśmy mordować wszystko dookoła, dyskretnie obezwładniać wrogów albo konsekwentnie unikać walki, mieliśmy taki wybór i właśnie to było najpiękniejsze. Dishonored bezsprzecznie garściami czerpie z Deus Ex, operując identycznymi mechanizmami - cele misji są powszechnie znane, natomiast sposób ich osiągnięcia musimy wypracować samodzielnie. Napisanie recenzji tak zróżnicowanej produkcji jest zatem sporym wyzwaniem, wszak jedna osoba będzie postrzegać Dishonored jako strzelaninę pierwszoosobową, natomiast druga skoncentruje uwagę na elementach typowych dla skradanki. Jednak niezależnie od upodobań najnowsza propozycja studia Arkane wypada wyśmienicie, zgrabnie łącząc oraz przeplatając charakterystyczne cechy obydwu gatunków. Dla lepszego zrozumienia sytuacji chyba warto posłużyć się konkretnym przykładem...
W jednej z misji otrzymujemy zlecenie zabicia bliźniaków, nawiązujących bliższą znajomość z paniami w lokalnym domu uciech, który jest z racji swojej istotnej funkcji społecznej szczelnie chroniony. Sprawę można rozegrać na przynajmniej dwa skrajnie odmienne sposoby. Pierwszy to taktyka Rambo - wpadamy z hukiem drzwiami frontowymi, sieczemy co popadnie i absolutnie nie przejmujemy alarmami, watahą strażników czy ewentualnymi stratami w cywilach. Wyposażeni w nowoczesny sprzęt, moce specjalne i przeświadczenie o własnej wspaniałości, kroczymy dumnie przelewając krew adwersarzy. Wówczas Dishonored przypomina shootera pokroju Bioshock, aczkolwiek taka zabawa jest bezstresowa wyłącznie na niskich poziomach trudności, gdzie Corvo jeszcze niezbyt boleśnie odczuwa obrażenia.
Druga metoda wykonywania zleceń jest moim skromnym zdaniem znacznie bardziej satysfakcjonująca, bowiem ukazuje rozgrywkę w zupełnie innej perspektywy, gdzie bliżej Dishonored do Thief i Deus Ex. Otóż, praktycznie każde zadanie i mapę jesteśmy w stanie zaliczyć nie zabijając nawet jednego (pobocznego) przeciwnika. Wymaga to oczywiście unikania wzorku strażników, rozeznania w terenie oraz przestrzegania pozostałych zasad skrytobójcy. Wspomnianych wyżej bliźniaków również załatwimy po cichu, trzeba tylko znaleźć alternatywną drogę do kwatery (np.: balkony) i niezauważonym podkraść do delikwentów, coby przypadkiem nie zdołali umknąć spod ostrza miecza. Właśnie takie stosunkowo wymagające akcje najbardziej cieszą. Niektóre misje poboczne wymagają wręcz pozostawiania w ukryciu, niemniej grę spokojnie ukończymy siejąc bezgraniczny zamęt.
Same zadania przesadną oryginalnością raczej nie grzeszą, bowiem jako zawodowy morderca zwykle musimy kogoś wyeliminować, dlatego wielkich niespodzianek nie oczekujcie. Liczy się natomiast cała oprawa związana z osiągnięciem celu, a tutaj okoliczności przyrody odgrywają już kluczowe znaczenie. Możemy przecież utorować sobie przejście siłą, obejść patrole i zabezpieczenia kanałami lub dachem, namieszać w systemach alarmowych lub... zamienić w szczura i przemknąć niezauważonym obok oponentów. Solidna dawka swobody w połączeniu z kreatywnością owocuje czymś bardzo ważnym - poczuciem panowania nad sytuacją, przejmowaniem inicjatywy, a nader wszystko frajdą z grania w stylu najbardziej nam odpowiadającym. Dishonored pod tym względem wypada naprawdę znakomicie.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150