Recenzja Call of Duty: Black Ops III PC. Wojenna moda na sukces
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Kolejny rok, kolejna próba, kolejna wojna
- 2 - Mechanika... Mechanika Call of Duty nigdy się nie zmienia
- 3 - Cybernetyczni żołnierze wkraczają do akcji
- 4 - W sieci zabawy i objęciach zombie
- 5 - Platforma testowa do gier
- 6 - Call of Duty: Black Ops III - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Mechanika... Mechanika Call of Duty nigdy się nie zmienia
Formuła kampanii Black Ops III niczym nie zaskakuje - bohatera umieszczono w centrum wojennej zawieruchy, otoczono gromadą postaci drugoplanowych, przygotowano mnóstwo widowiskowych sekwencji i doprawiono spektakularnymi wybuchami. Teoretycznie otrzymujemy idealną receptę na pierwszoosobową strzelaninę, trzymającą grającego przed monitorem do ostatniego momentu. Powyższa zasada była motorem napędowym Modern Warfare, World at War, Black Ops... Wszystko działało bezbłędnie... jednak element zaskoczenia nie skutkuje, gdy identycznych zagrywek używano wcześniej w kilkunastu bardzo podobnych produkcjach. Kompletni nowicjusze lub najwięksi wielbicie serii zapewne będą usatysfakcjonowani, otrzymują przecież sprawdzony schemat okraszony drobnymi nowościami, ale reszta szukająca czegoś bardziej wysublimowanego odejdzie rozczarowana. Jednego Call od Duty: Black Ops III odmówić nie sposób - dynamiki - bowiem akcja wyhamowuje dopiero w przerywnikach filmowych, a ostra jazda bez trzymanki trwa do napisów końcowych.
Charakter poszczególnych misji znowu okazuje się dokładną kopią poprzedników, gdzie wszystko jest starannie wyreżyserowane, zaplanowane w najdrobniejszych szczegółach i totalnie oskryptowane. Prawdopodobieństwo zgubienia drogi zasadniczo nie istnieje. Naszym obowiązkiem jest sprawne wykorzystywanie arsenału, grzeczne podążanie za wskaźnikami bądź partnerem, czasami otworzenie drzwi... Brzmi znajomo? Zmieniają się wprawdzie okoliczności przyrody, ogólny zarys fabularny, przychodzą nowi developerzy, ale mechanika rozgrywki pozostaje nietknięta. Tunelowa struktura poziomów to największy grzech każdego kolejnego Call of Duty, dlatego Black Ops III raczej nie przyciągnie graczy oczekujących swobody działania, zwłaszcza iż programiści sztywno wytyczyli nieprzekraczalne granice naszej aktywności. Wystarczy dosłownie wystawić kończynę poza dozwolony obszar, żeby wyświetlił się złowrogi komunikat „Opuszczasz strefę misji! Natychmiast zawróć! 3... 2... 1...” - nieposłuszeństwo automatycznie oznacza zgon i załadowanie ostatniego checkpointa.
Brak jakiekolwiek decyzyjności, możliwości wybrania ścieżki czy zwiedzania planszy skutecznie rekompensuje kinowa rozwałka podawana w końskich dawkach. Chyba się powoli starzeję, skoro momentami ledwo ogarniałem chaos szalejący na ekranie. Przeciwnicy spragnieni ołowiu napierają hurtowo, zewsząd słychać odgłosy wybuchów, towarzysze szturmują wrogie pozycje, nadlatują śmigłowce, maszyny kroczące, roboty - takiego bałaganu nie oferowała dotychczas żadna odsłona Call of Duty. Regularną sieczkę uprzyjemniają też sekwencje w pojazdach, jednak zwykle nie siadamy za sterami poduszkowca, myśliwca czy transportera opancerzonego, tylko zajmujemy pozycję strzelecką. Oddanie grającemu pełnej kontroli nad ciężkim sprzętem byłoby stanowczo zbyt innowacyjne. Właśnie z powodu drastycznych ograniczeń ruchowych krótki epizod pozwalający kierować samolotem wypada najmniej ciekawie, przypominając teatrzyk marionetek, co skutecznie odbiera frajdę z zabawy.
Scenariusz Call of Duty: Black Ops III początkowo niczym szczególnym nie ujmuje, ordynarnie powielając wielokrotnie przerabiane klisze, aczkolwiek z rozwojem wydarzeń dochodzi jeden intrygujący wątek. Wolałbym oczywiście nie zdradzać żadnych szczegółów mogących popsuć niespodziankę, dlatego napomknę tylko mimochodem, że twórcy umiejętnie wykorzystali konwencję oniryczną. Senny koszmar powoli nabierający realnych kształtów, to moim skromnym zdaniem świetne uzupełnienie cyberpunkowego klimatu, który momentami stanowi niezbyt finezyjne połączenie Crysis, Titanfall i Deus Ex. Trafną decyzją było natomiast porzucenie koncepcji kilku głównych bohaterów oraz fragmentarycznej opowieści, czego absolutnie nie znosiłem w poprzednikach. Teraz kierujemy tylko jednym żołdakiem - bezimiennym graczem - jakiemu wybieramy płeć i facjatę, chociaż to zabieg czysto kosmetyczny nie wpływający na przebieg zdarzeń. Wartym pochwały jest jeszcze czas singlowej kampanii, gdyż przejście kilkunastu misji zajmuje około czternastu godzin.
- SPIS TREŚCI -
- 1 - Kolejny rok, kolejna próba, kolejna wojna
- 2 - Mechanika... Mechanika Call of Duty nigdy się nie zmienia
- 3 - Cybernetyczni żołnierze wkraczają do akcji
- 4 - W sieci zabawy i objęciach zombie
- 5 - Platforma testowa do gier
- 6 - Call of Duty: Black Ops III - Galeria screenów
- 7 - Podsumowanie, grafika i wymagania sprzętowe
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150