Recenzja Borderlands 2 - Miodne połączenie Diablo i Quake
- SPIS TREŚCI -
Czterech pancernych
Powiadacie, że krasnoludy poza bajkami, fantasy tudzież steampunk'iem absolutnie nie występują? W takim razie poznajcie Gunzerkera o imieniu Salvador! Lokalny odpowiednik Berserkera charakteryzujący się krępą posturą, starannie przystrzyżoną brodą oraz wielkim toporem... karabinem w łapie, to prawdziwy nieokrzesany zakapior. Żeby było jeszcze zabawniej, Gunzerker wyznaje ponadczasową zasadę - co jest lepsze od jednego wielkiego dymiącego gnata? Dwa wielkie dymiące gnaty! Dlatego Gunzerker potrafi przez krótką chwilę dzierżyć zabójczy duet broni, hurtowo rozsiewając śmierć po okolicy. Kombinacja karabinu miotającego zapalające pociski, wspierana przez strzelbę z elektrycznymi ładunkami pozwala zmęczyć każdego przeciwnika. Jeśli doliczymy do tego modyfikacje zwiększające szybkość, redukujące zużycie amunicji lub przedłużające czas trwania umiejętności specjalnej, to otrzymamy iście wybuchową mieszankę.
Kolejnym na liście chętnych do wzięcia w obroty jest Commando, który w prostej linii stanowi ewolucję Soldiera z poprzedniej odsłony Borderlands. Facet potrafi sprawnie wykorzystywać broń palną, jednak w razie potrzeby rozstawi także wieżyczkę ogniową do pomocy. Dzięki szeregowi modyfikacji nasz podręczny cekhauz można modyfikować, wzmacniać oraz przede wszystkim wzbogacać o zupełnie nowe funkcje m.in: przyspieszać leczenie, przeładowywanie magazynków albo odnowę tarczy pancerza. W zależności od preferowanego stylu rozgrywki idziemy w kierunku totalnego rozpierdzielu, walki dystansowej lub wypadkowej obydwu skrajnie różnych taktyk. Commando to postać doskonała na początek, bowiem Borderlands 2 wcale do łatwych nie należy i każdy rodzaj wsparcia bywa nieoceniony.
Obecność skrytobójcy w Borderlands 2 może wydawać się lekkim nieporozumieniem, ale wbrew pozorom ten chuderlawy jegomość potrafi solidnie dokopać i doskonale uzupełnia resztę gagatków. Jeśli wolicie spokojniejszy styl walki z adwersarzami, polegający na atakowani z ukrycia oraz serwowania trafień krytycznych, to Assassin będzie idealnym wyborem. Rozstawiamy swoją holograficzną podobiznę, wyczekujemy odpowiedni moment i dopiero wtedy przystępujmy do pacyfikacji. Rozcinanie przeciwników cybernetycznym mieczem daje sporo satysfakcji, aczkolwiek nie spodziewajcie się ciągłego wymieniania tego elementu ekwipunku wzorem giwer - pełni on funkcję trwale przypisanej broni podręcznej, niemniej podlega pewnym modyfikacjom. Smaczku dodaje fakt, że sylwetki przeciwników w trybie polowania są podświetlone, zaś wrażliwe punkty wyszczególnione, co ułatwia wykonywanie ciosów krytycznych.
Jedyna przedstawicielka płci pięknej pośród zgrai nieogolonych samców, to Syrena o hipnotyzującym spojrzeniu, jednak niewiele mająca wspólnego z mityczną istotą występującą w legendach i baśniach. Klasa znana z poprzednika przeszła zresztą gruntowną przebudowę, bowiem postać potrafi teraz zatrzymać większość oponentów w czymś na kształt energetycznej bańki. Phaselock pozwala wyłączyć część łapserdaków z imprezy albo zatrzymać co bardziej ruchliwe potwory, aby spokojnie w drugiej kolejności eksterminować drani. W międzyczasie czerpiemy też korzyści z uwięzienia przeciwnika w sferze. Umiejętność specjalną Syreny możemy rozwijać w kierunku większego zasięgu działania, wsparcia dla siebie oraz członków drużyny albo np.: zmuszania adwersarzy do wzajemnej walki. Nieocenione bywa także natychmiastowe ożywienie towarzysza przy użyciu Phaselock, szalenie przydatne w trakcie przechodzenia gry w cooperative.
Powiązane publikacje

Recenzja The Elder Scrolls IV: Oblivion Remastered - Pięknie odświeżony klasyk z zachowaną esencją oryginału
91
Recenzja Assassin's Creed Shadows - recykling w sosie azjatyckim. Ubisoft próbuje odbić się od dna skacząc na plecy feudalnej Japonii
130
Recenzja Avowed - powrót do świata znanego z Pillars of Eternity. Kawał dobrego cRPG z kilkoma potknięciami do dopracowania
127
Recenzja Kingdom Come Deliverance II - triumfalny powrót Henryka ze Skalicy. Pierwszy mocny kandydat do gry roku
150