Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Huawei P20 i Huawei P20 Pro - Pierwsze wrażenia z użytkowania

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowaniaHuawei postanowiło przeczekać w tym roku targi Mobile World Congress w Barcelonie i zaprezentować swojego nowego flagowca – Huawei P20 – dzisiaj na specjalnej imprezie w Paryżu. W ten sposób chiński producent uniknął bezpośredniej konfrontacji z Samsungiem Galaxy S9, który był głównym obiektem zainteresowania branżowych portali w minionym miesiącu… i niestety okazał się dużym zawodem. Koreańczycy nie wnieśli na rynek żadnej rewolucji, której spodziewalibyśmy się po sprzęcie tej klasy. Czemu o tym piszę? Bo to oznacza, że tytuł najlepszego smartfona tego roku nadal czeka na śmiałka, który zgarnie go dla siebie. Czy będzie to nowy flagowiec Huawei? Miałem okazję przyjrzeć się mu nieco bliżej i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że ma na to bardzo duże szanse.

Huawei P20 i P20 Pro różni w tym roku znacznie więcej niż tylko przekątna ekranu. Co to oznacza dla użytkowników i który będzie lepszym wyborem?

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc1]

Pierwsze wrażenia zacząć wypadałoby od tego, że zgodnie z obowiązującym od kilku lat trendem, Huawei wydał swojego nowego flagowca w dwóch wariantach: Huawei P20 i P20 Pro. Nie jest to nic nowego – z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia zarówno przy okazji P9 i P10. Różnica jest tylko taka, że wtedy większy wariant nazywał się „Plus”. Czy wraz z nowym oznaczeniem zmieniło się coś jeszcze? Okazuje się, że tak, a różnice między obydwoma modelami to znacznie więcej niż jedynie kosmetyka. Będę jeszcze do tych kwestii wracał, ale zacznę od tego, co obydwa urządzenia łączy, a jest to przede wszystkim design, który jest praktycznie identyczny, a różnice sprowadzają się jedynie do rozmiaru oraz tylnego aparatu. Nowe smartfony Huawei wyglądają jak skrzyżowanie iPhone X z… P10 Lite. Skąd skojarzenia z konkurencją od Apple chyba nie muszę pisać – wcięcie na ekranie oraz pionowy aparat mówią wszystko. Tańszy model chińskiego producenta przychodzi mi natomiast na myśl za sprawą budowy urządzenia, wykorzystującej dwie tafle szkła (w tym przypadku Gorilla Glass 5) oraz aluminiową ramkę. Muszę przyznać, że jako całość prezentuje się to naprawdę nieźle. Co prawda nadal uważam, że Mate 10 Pro jest ładniejszym i – co bardzo ważne – o wiele bardziej charakterystycznym smartfonem, ale nowym reprezentantom serii P zdecydowanie niczego nie brakuje. Spory plus za dostępne wersje kolorystyczne, które prezentują się oryginalnie i z klasą. Choć osobiście najchętniej w swojej kieszeni widziałbym wersję niebieską, to z pewnością najwięcej uwagi będzie przyciągał niezwykle oryginalny wariant Twilight z charakterystycznym zielono-fioletowym gradientem na pleckach.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc2]

W kwestii wykonania oraz komfortu obsługi nowe smartfony Huawei nie budzą żadnych zastrzeżeń. Jak już wspomniałem, w ich konstrukcji dominuje szkło oraz metal. Smartfony sprawiają dzięki temu wrażenie bardzo solidnych i są przyjemne w dotyku. Minusem jest niestety to, że palcują się jak wściekłe, więc jeżeli należymy do osób na to wyczulonych, to ściereczkę lepiej zawsze mieć w pogotowiu. Jak przystało na szklane smartfony, Huawei P20 i P20 Pro są także dość śliskie, ale na całe szczęście mimo to pewnie leżą w dłoni. Duża w tym zasługa cienkiej, dobrze wyprofilowanej obudowy, która zapewnia nam pewny chwyt urządzenia. Mimo dużych gabarytów nie miałem też żadnych problemów z jednoręczną obsługą smartfonów i to nawet w przypadku większego wariantu Pro (który jednak wbrew pozorom w praktyce nie różni się znacząco gabarytami od zwykłego P20). Jest to o tyle ważne, że praktycznie cały front zajmuje bezramkowy wyświetlacz, a tylko u samego dołu obydwu smartfonów umieszczono skaner linii papilarnych. Ogólnie rzecz biorąc wykonanie i wygodę urządzeń oceniam pozytywnie, acz z małym zastrzeżeniem związanym z wodoodpornością, którą może pochwalić się tylko P20 Pro (potwierdzone certyfikatem IP67). Rzecz jasna rozumiem, że pozbawienie mniejszego wariantu tego praktycznego dodatku ma na celu odpowiednie wypozycjonowanie ich względem siebie w ofercie producenta, ale jest to cecha, która powinna moim zdaniem być standardem na tej półce.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc4]

Wyświetlacze to w przypadku nowych smartfonów Huawei temat bardzo kontrowersyjny, ale zanim do tego przejdziemy, to wspomnieć wypadałoby o ich specyfikacji. Huawei P20 został wyposażony w panel RGBW LCD o przekątnej 5,8” i rozdzielczości 2244x1080, natomiast w P20 Pro znajdziemy OLED-a o przekątnej 6,1” i rozdzielczości 2240x1080 (różnica w rozdzielczości to nie pomyłka). Dobra wiadomość jest taka, że choć na papierze wyświetlacz w droższym wariancie powinien być znacznie wyższej jakości, to na pierwszy rzut oka LCD z tańszego modelu wiele mu nie ustępuje. Co więcej ekrany w obydwu smartfonach prezentowały się naprawdę dobrze, oferując niezły świetne parametry oraz ładnie odwzorowane kolory. Nie żeby było to zaskoczeniem - w końcu mówimy o produktach z najwyższej półki.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc5]

Zaskoczeniem - i to niemiłym – może się natomiast okazać obecność wcięcia rodem z iPhone X w górnej części ekranu. Gdybym dostawał 1 zł za każdy komentarz, że ktoś nie kupi jakiegoś smartfona tylko z powodu tego „nowotworu”, to pewnie nie czytalibyście tego artykułu, bo już dawno rzuciłbym pracę. Powszechna fala krytyki dla tego typu rozwiązań jest faktem i początkowo nawet samemu należałem do obozu ich przeciwników, ale muszę przyznać, że sposób w jaki Huawei zaimplementowało wcięcie wcale nie jest taki zły. Przede wszystkim pojawia się ono jedynie na pasku powiadomień, który co prawda mieści teraz mniej ikon, ale za to nie zajmuje roboczej części wyświetlacza. W przypadku aplikacji pełnoekranowych, takich jak np. odtwarzacz wideo, wcięcie po prostu „znika”, a my zostajemy z typowym ekranem 18:9. Tak jak już wspomniałem, problem został tutaj rozwiązany z głową i osobiście spokojnie mógłbym z czymś takim żyć. Poza tym jeśli komuś tak to przeszkadza, to zawsze można wcięcie zamaskować za pomocą stosownej opcji w ustawieniach ekranu.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc8]

Huawei P20 i P20 Pro wpisują się niestety w pewien bardzo negatywny trend, który obserwujemy na rynku od dłuższego czasu. O czym mowa? Otóż w ich obudowie brak jest pewnej „dziurki” – gniazda jack. Osobiście jestem tym bardzo zawiedziony, bo choć producent zarzeka się, że obydwa urządzenia oferują rewelacyjną jakość dźwięku w ramach transmisji Bluetooth, m.in. dzięki wsparciu dla kodeka LDAC, to jednak jest to rozwiązanie znacznie mniej uniwersalne. Cóż, szkoda, ale „postępu” takim marudzeniem raczej nie powstrzymamy. Na otarcie łez dostajemy przynajmniej ładnie grające głośniki stereo, ale jest to niestety kolejna funkcja zarezerwowana jedynie dla wariantu Pro.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc11]

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc12]

Na pokładzie nowych flagowców Huawei znalazł się znany z Mate 10 i Mate 10 Pro układ HiSilicon Kirin 970. Jest to bardzo wydajna konstrukcja, która ustępuje co prawda nieco nowszemu Snapdragonowi 845 od Qualcomma czy Exynosowi 9810 od Samsunga, ale bądźmy szczerzy – ktoś to zauważy? Procesory we flagowcach to taki poziom wydajności, gdzie różnice są praktycznie nie do wychwycenia przez przeciętnego użytkownika. Ważniejsze jest to, że Kirin 970 może się pochwalić ciekawym rozwiązaniem w postaci NPU, czyli dedykowanego modułu sieci neuronowej, który pomaga w optymalizacji pracy urządzenia, poprzez uczenie się naszej aktywności, a jego funkcjonalność w nowym modelu ma być jeszcze szersza niż poprzednio. Miałem już okazję poznać się bliżej z omawianym procesorem przy okazji testowania Huawei Mate 10 Pro i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że pod tym względem nowe modele na pewno nie zawiodą, nawet jeśli nie zajmą najwyższych miejsc w rankingach wydajności.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc13]

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc14]

Jeśli rzucimy okiem na resztę specyfikacji, to tutaj pomiędzy obydwoma urządzeniami po raz kolejny dostrzegamy wyraźne różnice. Nie są one może gigantyczne, ale jednak trudno je zignorować. Pierwszą z nich jest ilość dostępnej pamięci RAM. W przypadku Huawei P20 Pro dostajemy 6 GB, które powinno być w dzisiejszych czasach standardem dla flagowych smartfonów. Niestety w zwykłym P20 producent postanowił nieco oszczędzić i zastosował jedynie 4 GB RAM. Nie twierdzę, że jest to za mało do codziennej pracy, ale jednak w sytuacji gdy konkurenci potrafią zaoferować więcej w cenie poniżej 2000 zł, nie można przejść obok tego problemu obojętnie. Jest to tym bardziej istotne, że ilość pamięci operacyjnej jest jednym z głównych czynników decydujących o tym, na ile wolno smartfon będzie się starzał. Na całe szczęście przynajmniej ilość pamięci wewnętrznej jest wspólna dla obydwu urządzeń i zdecydowanie nie można narzekać - na pokładzie znajdziemy aż 128 GB na pliki użytkownika. To oceniam bardzo na plus. Mocną stroną urządzeń jest także wysoka pojemność akumulatorów, wynosząca odpowiednio 3400 mAh dla mniejszego oraz 4000 mAh dla większego wariantu.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc6]

Podobnie jak w przypadku Samsunga Galaxy S9, tak samo w omawianych smartfonach Huawei najważniejszą nowością jest zupełnie nowy aparat... którego nie znajdziemy w mniejszym wariancie. Jeśli do tej pory nie było widać jakim „kastratem” jest zwykły P20, to na tym przykładzie widać to jak na dłoni. Zamiast potrójnej konfiguracji mamy tu jedynie dwa obiektywy o rozdzielczościach 12 (kolorowy) i 20 (czarno-biały) MP oraz przysłonie odpowiednio f/1.8 oraz f/1.6, oczywiście z optyką firmy Leica. Nie jest to tak do końca zła wiadomość, ponieważ jest to najprawdopodobniej dokładnie ten sam aparat, który znamy z Mate 10 Pro i który nadal stanowi w świecie smartfonów. Wątpię by ktokolwiek mógł pod tym względem na P20 narzekać, ale...

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc7]

...ale jeśli porównać jego możliwości z aparatem z P20 Pro, to różnica okazuje się być kolosalna, przynajmniej na papierze. Droższy model wyposażono bowiem aż w trzy obiektywy: czarno-biały o rozdzielczości 20 MP i świetle f/1.6, teleobiektyw o rozdzielczości 8 MP, przysłonie f/2.4 oraz ogniskowej odpowiadającej 80 mm dla pełnej klatki i kolorowy o rozdzielczości 40 MP oraz przysłonie f/1.8. Moduł monochromatyczny jest akurat ten sam, co w poprzednich modelach producenta, ale pozostałe dwa to absolutna nowość. Teleobiektyw pozwali nam uzyskać trzykrotny zoom optyczny oraz pięciokrotny hybrydowy (czyli de facto cyfrowy) i muszę przyznać, że jest bardzo miłym dodatkiem, który pozwala nam robić niezłe jakościowo zdjęcia nawet w przypadku mocno oddalonych obiektów. Podoba mi się zwłaszcza dobór ogniskowej, która jest świetna do portretów oraz powinna znacznie lepiej uzupełniać podstawowy moduł niż obiektywy o dwukrotnym powiększeniu.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc10]

Najciekawszy jest jednak główny moduł o rozdzielczości 40 MP. Jak się okazuje, to wcale nie wysoka rozdzielczość ma być jego mocną stroną, a duży rozmiar sensora wynoszący 1/1.7”. To nadal troszeczkę mniejsza matryca niż w kultowej Nokii 808 PureView, ale jednocześnie zauważalnie większa niż w przypadku jakiegokolwiek bezpośredniego konkurenta dla P20 Pro. To daje nadzieję, że mimo gęstego upakowania pikseli nowy model od Huawei rzeczywiście ma szansę znacznie lepiej radzić sobie z zaszumieniem niż np. Samsung Galaxy S9 czy iPhone X, pozwalając ustawić nieco wyższe ISO lub cieszyć się ładniejszymi zdjęciami w słabym oświetleniu. Skoro już mowa o ISO – nowy aparat pozwoli ustawić ten parametr na wartość 51200 i nie, to nie jest pomyłka. Oczywiście jest to wartość kosmiczna i nie wierzę, że będzie się dało efektywnie wykorzystać ją w praktyce, ale sam jestem ciekaw jak bardzo tragiczne będą zrobione w ten sposób fotografie. Niestety na to będę musiał poczekać aż dostanę w swoje ręce sampla do testów, bo z przedpremierowego pokazu nie byłem w stanie wynieść jakichkolwiek zdjęć zrobionych smartfonem. Szkoda, bo to oznacza, że z ostateczna opinia na temat tutejszego aparatu będzie musiała poczekać do czasu pełnej recenzji.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc9]

Zmiany w kwestii foto dotknęły nie tylko zastosowanych podzespołów, ale także oprogramowania aparatu. Prawdę mówiąc jest to chyba najmocniej zmodyfikowany fragment w nowej wersji nakładki EMUI i muszę przyznać, że zmiany są bardzo na plus. Przede wszystkim rozbudowie uległ tryb automatyczny, który podobnie jak w Mate 10 Pro potrafi rozpoznać co chcemy sfotografować i dobrać do tego odpowiednie ustawienia. Fajne rozwiązanie, które rzeczywiście działa, o czym miałem się przekonać testując poprzedni model producenta. Tym razem jednak Huawei poszło o krok dalej, bowiem smartfon samodzielnie potrafi przeanalizować kompozycję kadru i na tej podstawie może np. zasugerować nam, żebyśmy się odsunęli, albo włączyć zbliżenie do zdjęć makro. Dodatkowo jednym z nowych tricków związanych z wykorzystaniem NPU jest funkcja nazwana przez producenta AIS, która wykorzystuje moduł sieci neuronowej do stabilizacji obrazu. Na ile jest to metoda skuteczna przekonamy się przy okazji pełnego testu, ale moje dotychczasowe krótkie eksperymenty pozwalają być dobrej myśli. Co jednak ważniejsze – dzięki AIS w smartfonach Huawei w końcu pojawił się użyteczny tryb nocny, który pozwala zrobić zdjęcie z czterosekundowym czasem naświetlania z ręki. Owszem, takie zdjęcie nie jest perfekcyjnie ostre, ale wygląda na pewno dużo lepiej niż zdjęcie wykonane z wysokim ISO (np. 51200 ;) ). Przyznam, że z tej funkcji cieszę się chyba najbardziej, bo choć tryb nocny ze starszych modeli Huawei dawał fenomenalne rezultaty, tak bez statywu był bezużyteczny. Wygląda na to, że tym razem producentowi udało się uchwycić zdrowy kompromis między jakością zdjęć, a użytecznością tego trybu, ale oczywiście z werdyktem czekam do czasu otrzymania sampla. Wreszcie wspomnieć warto o funkcji nagrywania w 960 FPS przy rozdzielczości 720p, dzięki czemu z 0,2 sekundy robi się nam 6 sekund materiału w zwolnionym tempie. Brzmi znajomo? Powinno.

Huawei P20 Pro zapowiada się naprawdę intrygująco i ma duże szanse zawalczyć o tytuł najlepszego tegorocznego flagowca. Niestety trudno to samo powiedzieć o podstawowym P20, którego projekt zlecono chyba działowi księgowemu.

Huawei P20 i Huawei P20 Pro -Pierwsze wrażenia z użytkowania [nc3]

Co tu dużo mówić? Jestem bardzo podekscytowany premierą nowych flagowców Huawei, w szczególności modelu P20 Pro. W przeciwieństwie do niektórych konkurentów producent nie poprzestał na zaserwowaniu nam jedynie lekko podgrzanego kotleta, a wyposażył swój topowy model w szereg ciekawych i praktycznych usprawnień, które czynią z niego bardzo ciekawą propozycję dla wymagających użytkowników. W szczególności dobrze zapowiada się hucznie zapowiadany potrójny aparat, którym Chińczycy mają szansę nieźle namieszać na rynku (słowo klucz: mają szansę). Osobiście nie mogę się doczekać aż Huawei P20 Pro wpadnie w moje ręce na dłużej, żebym mógł dokładnie sprawdzić jak dużo PR-owych obietnic znajdzie potwierdzenie w praktyce. Niestety znacznie mniej entuzjastyczne emocje budzi podstawowy wariant, czyli Huawei P20, który jest de facto pozbawionym wodoodporności Mate 10 Pro z dodaną nową kamerką do selfie. Jeśli producent rozsądnie go wyceni (w chwili przygotowywania tego tekstu oficjalne ceny nie były jeszcze znane), to może stać się ciekawą propozycją dla mniej wymagających klientów. Niestety mimo to nie potrafię patrzeć na niego inaczej niż jako na "kastrata", którego pozbawiono praktycznie wszystkiego, co jest fajne w wersji Pro i czym wyróżnia się ona na tle konkurencji. Szkoda, bo to zawsze przykre, kiedy dostajemy sprzęt zaprojektowany przez księgowych, a na taki właśnie wygląda podstawowy Huawei P20.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 16

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.