Minimalne wymagania sprzętowe Windows 10 i Windows 10 Mobile
Windows, w porównaniu do wielu wysokobudżetowych gier, nigdy nie miał wysokich wymagań sprzętowych. Praktycznie każdą wersję systemu jesteśmy w stanie odpalić na dowolnym komputerze - za wyjątek można uznać chyba tylko Windowsa Vistę, który jak na swoje czasy miał spory apetyt na zasoby PC-ta. Z najnowszą "dziesiątką" sprawa jest całkowicie odmienna, bowiem system ma bardzo niskie wymagania - do jego poprawnego działania wystarczy choćby 1 GB pamięci RAM i karta graficzna obsługująca biblioteki DirectX 9. Teraz sytuacja trochę się zmienia, bowiem Microsoft na jednej ze swoich stron udostępnił wykaz najnowszej, minimalnej konfiguracji zdolnej do udźwignięcia Windowsa 10, także w wersji mobilnej. Bez obaw jednak - systemy nie stały się nagle bardziej zasobożerne. Zabieg prawdopodobnie ma na celu ograniczenie napływu tanich urządzeń.
Windows 10 wymaga teraz przynajmniej 2 GB pamięci RAM i 7-calowego ekranu. Windows 10 Mobile z kolei obsłuży teraz także urządzenia z przekątną ekranu do 9 cali włącznie.
Prawdę mówiąc zmiany są raczej kosmetyczne i nie będą miały żadnego wpływu na to, jak obecnie działają systemy z cyferką 10 w nazwie. Desktopowa odmiana wcześniej potrzebowała zaledwie 1 GB pamięci operacyjnej, teraz limit ten podniesiono do 2 GB. Dla zwykłego użytkownika nie będzie miało to jednak większego znaczenia, bowiem nic nam nie wiadomo o specjalnym zwiększeniu zasobożerności systemu, także posiadacze starszych i słabszych komputerów cieszących się nowym Windowsem mogą spać spokojnie. Ponadto zmniejszono dolną granicę dla przekątnej ekranów - teraz także na 7-calowym wyświetlaczu będziemy mogli pracować w najnowszym środowisku Microsoftu.
W przypadku Windows 10 Mobile wymagania także zmieniły się tylko symbolicznie. Od teraz tablety bądź wyjątkowo duże smartfony z ekranem o przekątnej do 9 cali, także będą mogły być wyposażone w ten system - wcześniej górnym limitem było 7,99 cali. Skoro więc zmiana wymagań sprzętowych nie ma dla zwykłego użytkownika żadnego znaczenia, dlaczego w ogóle Microsoft zdecydował się na takie posunięcie? W zasadzie jedynym sensownym wytłumaczeniem jest chęć ograniczenia napływu tanich urządzeń z mało wydajnymi komponentami i zainstalowanym Windowsem 10 , co akurat ma sens - poniekąd zmusiłoby to producentów do sprzedawania mocniejszego sprzętu. Dzięki temu niezorientowany w temacie konsument uniknąłby kupna słabego komputera z najnowszym systemem, który siłą rzeczy i tak nie gwarantowałby zadowalającej płynności w wielu zastosowaniach.