Facebook: standardy społecznościowe nie odnoszą się do polityków
Można powiedzieć, że standardy społecznościowe są jedyną rzeczą, która oddziela ludzi od zwierząt w internecie. Jednak medium to jest na tyle burzliwe w swojej naturze, że trudno utrzymać portale społecznościowe w harmonii. Zresztą, nie od dziś wiadomo, że treści kontrowersyjne, a nawet zmyślone, są dużo bardziej poczytne i angażujące społeczność niż... "nudna" prawda. Facebook, Twitter systematycznie wprowadzają zmiany do swoich zasad użytkowania, obiecując przy tym bezwzględne rozprawianie się z tzw. mową nienawiści oraz innymi toksycznymi zachowaniami. Jak się jednak okazuje, nie wszyscy są w mniemaniu Facebooka traktowani równo. Szef ds. komunikacji firmy, Nick Clegg, opublikował niedawno wpis na oficjalnym blogu, w którym wyjawił, komu i kiedy przysługuje taryfa ulgowa.
Facebook zapowiedział, że nie będzie regulował wypowiedzi polityków, nawet jeśli naruszają standardy społecznościowe. Firma chce zachować neutralność, a osądy pozostawić użytkownikom.
Nikogo chyba nie zdziwi jeśli tą uprzywilejowaną dla Facebooka grupą okażą się... politycy. Nick Clegg, były członek parlamentu Wielkiej Brytanii, zapowiedział, że Facebook nie będzie ucinał zasięgów ani stosował mechanizmu sprawdzania wiarygodności wpisów w przypadku treści publikowanych przez polityków. Firma chce, aby komunikaty osób piastujących stanowiska tego typu docierały do ich docelowej grupy odbiorców, nawet jeśli zawierają mowę nienawiści i naruszają regulamin portalu. Jedynym kontekstem, w którym politycy będą musieli liczyć się ze standardami społecznościowymi, będą reklamy (ale i one nie będą poddawane analizie faktograficznej). Clegg podkreślił, że Facebook ma zamiar zachować neutralność oraz pozostawić wypowiedzi polityków ocenie użytkowników.
W. Brytania chce aby Google i Facebook odpowiadały za fake news
Facebook nie chce uchodzić za cenzora i pozostawia krytykę mediom. Taka postawa może sprawić, że algorytmy faworyzujące szybkie zaangażowanie internautów wyniosą każdą, nawet pozbawioną meritum opinię w głos, który zobaczą (a może i nawet uwierzą) miliony. Jednocześnie amerykański gigant chce uniknąć sytuacji, w której fake newsy zaburzą percepcję opinii publicznej w trakcie kampanii do wyborów prezydenckich w 2020 roku. Dążenia Facebooka brzmią bardzo sprzecznie i sugerują, że jedynym ograniczeniem dla publikujących treści i reklamy jest zasobność ich portfela. Decyzja, którą zapowiedział Clegg jest podobna do zmiany swojej polityki, jaką wprowadził w czerwcu Twitter.
Powiązane publikacje

Meta kontra FTC. Kevin Systrom ujawnia, że Mark Zuckerberg postrzegał Instagram jako zagrożenie dla Facebooka
23
OpenAI rozważa zakup przeglądarki Chrome od Google, co oznacza potencjalną rewolucję w dostępie do sztucznej inteligencji
22
Użytkownicy skarżą się, że ChatGPT zbyt często ich chwali. Czy sztuczna inteligencja przestała mówić prawdę?
44
Facebook traci znaczenie wśród młodszych pokoleń. Wewnętrzne e-maile Meta pokazują rosnące problemy z atrakcyjnością platformy
57