Huawei P10 i P10 Plus mają instalowane różne rodzaje pamięci
Huawei P10 to kawał naprawdę udanego smartfona. Dokładnie tak napisałem w opublikowanym niedawno na portalu teście i nadal swoje stanowisko podtrzymuję. Okazuje się jednak, że nie każda sztuka nowego flagowca producenta będzie sobie radziła równie dobrze. Problem ten dostrzegli świeżo upieczeni posiadacze modeli P10 i P10 Plus, którzy postanowili sprawdzić swoje urządzenia w popularnym benchmarku AndroBench. Okazało się, że ich wyniki potrafiły bardzo mocno od siebie odbiegać. Szybko pojawiła się teza, że poszczególne egzemplarze muszą korzystać z różnych typów pamięci. Sprawa szybko obiegła internet, a oficjalne stanowisko w sprawie musieli zająć przedstawiciele chińskiego producenta.
Różne egzemplarze Huawei P10 i P10 Plus mogą korzystać z dowolnej kombinacji pamięci LPDDR4 i LPDDR3 oraz UFS 2.1, UFS 2.0 i eMMC 5.1.
Okazuje się, że nowy flagowiec Huawei może być wyposażony w kilka różnych kombinacji pamięci operacyjnej oraz wewnętrznej. Najlepszą wydajność osiągają egzemplarze, na których pokładzie znalazł się zestaw LPDDR4 oraz UFS 2.1. Pozwalała ona na uzyskiwanie zawrotnych wyników rzędu ok. 745 MB/s odczytu sekwencyjnego czy ok. 170 MB/s zapisu losowego. Dokładnie taki wariant był rozsyłany większości redakcji do testów i trudno się dziwić - telefon w tej konfiguracji tak mocno wyprzedzał konkurencję, że sam początkowo traktowałem uzyskiwane rezultaty jako anomalię. Jak się jednak okazuje idąc do sklepu można mieć pecha i trafić na sztukę wyraźnie wolniejszą, ponieważ część z nich jest wyposażona w LPDDR3 oraz UFS 2.0 lub nawet eMMC 5.1. To może oznaczać nawet dwukrotną różnicę w prędkości odczytu sekwencyjnego i nawet dziesięciokrotną dla zapisu losowego między najmocniejszą, a najwolniejszą konfiguracją. Nawet jeśli typ użytej pamięci nie jest dla wydajności aż tak istotny jak procesor czy układ graficzny, to tak duże różnice mogą już być wyraźnie odczuwalne; szczególnie po dłuższym czasie używania urządzenia.
Test smartfona Huawei P10 - Niby to samo co P9, ale lepiej!
Huawei w oficjalnym oświadczeniu potwierdziło, że rzeczywiście stosuje w swoich urządzeniach różne konfiguracje pamięci operacyjnej oraz wewnętrznej. Ma to być spowodowane chęcią zagwarantowania odpowiednio dużych i stabilnych dostaw telefonów na rynek. Producent podkreśla przy tym, że takie działanie nie odbiega od rynkowych standardów, a sami klienci nie są wprowadzani w błąd, ponieważ w ramach oficjalnej specyfikacji urządzenia w żadnym miejscu nie jest podawany typ pamięci. To ostatnie faktycznie powinno już wcześniej zapalić lampkę, ponieważ w przypadku rodziny Mate 9 Huawei bardzo chętnie chwaliło się użyciem kombinacji LPDDR 4 i UFS 2.1. Jak widać na przyszłość trzeba bardzo pilnować nie tylko tego, co dana firma zamieszcza w swoich materiałach marketingowych, ale także czego tam nie zamieszcza. W oficjalnym komunikacie wspomniano także, że pamięci do poszczególnych urządzeń dobierane są całkowicie losowo, w związku z czym trafienie dobrej sztuki to kwestia tylko i wyłącznie szczęścia. Nie ma co liczyć na to, że partie na konkretny rynek czy z danego okresu będą na pewno miały upatrzoną konfigurację.
Huawei P10 Lite - kolejny hitowy średniobudżetowiec?
W tej sprawie trzeba przyznać jedno - Huawei narobiło sobie niezłego bigosu. Rzeczywiście wypuszczanie na rynek urządzeń różniących się nieco konfiguracją nie jest niczym niezwykłym. Bardzo często przytaczany jest choćby przykład Samsunga, którego flagowce na różne rynki mogą mieć albo procesor Exynos, albo Snapdragon. Klienci wiedzą jednak, który wariant kupują. Stosowania wolniejszej pamięci wewnętrznej próbowało natomiast Apple w modelu iPhone 7. Tutaj producent także się tym faktem nie chwalił i oberwało mu się z tego powodu w mediach. Sytuacja była jednak o tyle bardziej klarowna, że wolniejsze kości trafiały tylko do wersji 32 GB, a warianty 128 i 256 GB zawsze były tak samo szybkie. Zorientowany w temacie klient ponownie mógł dokonać świadomego wyboru. Huawei poszło chyba najgorszą możliwą ścieżką, ponieważ nie tylko próbowało po cichu "przemycić" egzemplarze o gorszej specyfikacji, ale nawet nie daje klientom szansy na zweryfikowanie, który z nich kupują. Gdybym w tym momencie przymierzał się do zakupu P10 albo P10 Plus, to zamiast tak ryzykować pewnie poszedłbym po prostu do konkurencji. Tak samo radzę zrobić wszystkim potencjalnym klientom, którzy boją się trafić na wolniejszą sztukę. Przy tak dużych różnicach w wydajności nie warto ryzykować.
Test smartfona Huawei Mate 9 Pro - Szyk, klasa, wydajność
Powiązane publikacje

Smartfony iPhone 17 Pro i Pro Max jednak bez antyrefleksyjnej powłoki ekranu. Flagowce Samsunga nadal pozostaną wyjątkowe
22
Premiera smartfona CMF Phone 2 Pro oraz słuchawek CMF Buds 2, Buds 2 Plus i Buds 2a. Opłacalność przede wszystkim
3
OnePlus 13T - premiera wyczekiwanego flagowca. Na pokładzie Snapdragon 8 Elite, 6,3-calowy ekran i bateria 6260 mAh
20
Premiera smartfonów Motorola razr 60 ultra, razr 60, edge 60 pro i edge 60. Ciekawe wykończenie, Android 15 i moto ai na pokładzie
10