Test klawiatury mechanicznej Genesis Thor 660 G2 - Niewielka, bezprzewodowa i doprawiona przełącznikami Gateron

Test klawiatury Genesis Thor 660 G2 - Przełączniki i nakładki

Klawiatura Genesis Thor 660 G2 korzysta z mechanicznych przełączników Gateron, dostępnych w wersjach Red i Brown, będących bardzo dobrym wyborem. Wprawdzie jeszcze lepszym byłyby Gateron Pro znane chociażby z modelu Genesis Thor 404 TKL, jednak w przypadku urządzenia nie będącego stricte gamingowym, nawet zwykłe Gaterony całkowicie wystarczają. Na potrzeby testów wybrałem wersję Red, których charakterystyka zgodnie z oczekiwaniami okazuje się wybitnie liniowa, a punkt aktywacji praktycznie niewyczuwalny. Siła nacisku wymagana do zarejestrowania akcji wynosi 45 gramów, dystans do aktywacji 2 mm, natomiast dystans całkowity 4 mm. Żywotność switchy oszacowana została na około 50 milionów kliknięć, więc sporo brakuje względem topowych modeli mogących przetrwać 100 milionów uderzeń. Przełączniki Gateron nie zostały fabrycznie przesmarowane, ale działają gładko i cicho. 

Genesis Thor 660 G2 niestety nie posiada funkcji hot-swap, pozwalającej na łatwą wymianę uszkodzonych przełączników, która coraz powszechniej występuje nawet w tańszych konstrukcjach. Szkoda, ponieważ w zbliżonych pieniądzach można znaleźć podobne klawiatury (m.in. Preyon All Claw, Redragon K530RGB-PRO Draconic Pro), którym hot-swapa producent nie pożałował. Na plus zasługują stabilizatory umieszczone przy większych klawiszach, które działają bardzo miękko i precyzyjnie, będąc solidnie osadzonymi w płytce drukowanej. Spacja otrzymała dodatkowe wypełnienie pianką, tłumiące klekotanie oraz zmieniające dźwięk generowany po aktywacji - jest bardziej przytłumiony od reszty klawiszy. W przeciwieństwo do przełączników, stabilizatory zostały minimalnie przesmarowane, co poprawia gładkość działania klawiatury.

Nakładki Genesis Thor 660 G2 wykonano z wytrzymałego tworzywa PBT, bardziej odpornego na zużywanie oraz warunki atmosferyczne od tańszego odpowiednika w postaci ABS. Nadruki wykonano natomiast metodą Double Injection, czyli również najlepszej z możliwych technik, co razem gwarantuje capsom długowieczność. Proces polega na wykonaniu znaku i bryły z osobnych kawałków tworzywa, więc fizycznie będzie niemożliwy do zmazania, bo stanowi część konstrukcji. Niestety, pozostałe białe legendy to zwykłe nadruki metodą Pad-Printing (m.in. Home, Delete), więc prędzej czy później pojawią się przetarcia. Tutaj dochodzi jeszcze jedna kwestia - podstawowe podświetlane znaki są całkowicie gładkie, aczkolwiek dodatkowe nadruki mają wyczuwalną fakturę i prawdopodobnie nie każdemu wybrzuszenia będą pasowały.

Nakładki zostały wyraźnie wyprofilowane, lekko zaokrąglone na krawędziach i posiadają standardowy wysoki profil. Kształtem tylko nieznacznie odbiegają od projektów OEM. Siedzą bardzo stabilnie na swoich miejscach nawet podczas dociskania. Czcionka wygląda przyzwoicie - jest czytelna i pozbawiona udziwnień, wszystkie podstawowe znaki posiadają pełne brzuszki. Lekkie zastrzeżenia mógłbym zgłosić pod adresem białych napisów, zwłaszcza Win / Mac, który okazuje się delikatnie przekrzywiony, aczkolwiek reszta legend nie zawodzi. Obecność dodatkowych znaków na niemalże każdym capsie wynika z rozbudowanej drugiej warstwy, bowiem większość usuniętych funkcjonalności realizujemy za pomocą skrótów. Przynajmniej nie potrzebujemy instrukcji obsługi przed oczami, bo wszystko zostało podane na tacy.

• « pierwsza
• ‹ poprzednia
• 1
• 2
• 3
• 4
• 5
• 6
• 7
• następna ›
• ostatnia »