Wyciekło 200 tysięcy zdjęć z popularnego Snapchata
Wśród użytkowników korzystających z popularnych usług internetowych panuje fałszywe przekonanie, że ich działania i wysyłane informacje trafiają tylko i wyłącznie na dobrze zabezpieczone serwery, które strzegą dostępu do jakże ważnych danych mogących skompromitować niejednego. Niestety czasami bywa tak, że gdzieś po drodze zdarzy się pewien błąd i nasze zdjęcia, rozmowy lub filmy trafiają w niepowołane ręce - nie będziemy wracali do tak zwanej afery Celebgate, która objęła swoim zasięgiem popularne gwiazdy.
Pora rozpocząć #snapgate #snappening.
Tym razem dotknął użytkowników popularnej aplikacji Snapchat służącej do wysyłania zdjęć z podpisami pomiędzy różnymi osobami. Jak się zapewne domyślacie, wiele osób wierzy w pełne bezpieczeństwo wymiany informacji i bez żadnych obaw wysyła również mniej poprawne ujęcia pokazujące coś więcej niż tylko twarz... Od dzisiaj przekonanie o dobrych zabezpieczeniach Snapchata być może legnie w gruzach u tych użytkowników, gdyż rozpoczynamy nową aferę związaną właśnie z tym serwisem - do sieci wyciekło około 200 tysięcy zdjęć zajmujących około 13 GB.
Na jakim portalu opublikowano po raz pierwszy tę zacną bazę fotografii? Nietrudno się domyślić, że jak zwykle najszybsi okazali się użytkownicy 4Chana, którzy stworzyli także wygodną wyszukiwarkę pozwalającą na szybkie namierzenie zdjęć znajomych po pseudonimie. Twórcy Snapchata na całą sprawę odpowiadają w ten sposób:
"Możemy potwierdzić, że zabezpieczenia serwerów Snapchata nigdy nie zostały złamane i nie jesteśmy źródłem tego wycieku. Użytkownicy padli ofiarą aplikacji od firm trzecich. W naszych zasadach użytkowania zabroniliśmy wykorzystywania takich aplikacji, ponieważ zmniejszają one bezpieczeństwo. Monitorujemy sklepy Google Play i App Store w celu odnalezienia nielegalnych aplikacji i usuwamy wiele z nich."
Jak zwykle niczemu nie są winne serwery i oficjalne usługi - ze Snapchata można korzystać na wiele sposobów, a bardzo popularne stały się aplikacje do łatwego zapisywania zdjęć, które oficjalne mają znikać tuż po otrzymaniu. Deweloperzy tworzący dodatkowe aplikacje mogli w zamyśle mieć zbieranie informacji w celu późniejszego sprzedania ich odpowiednim osobom i jak widzimy, wyciek 200 tysięcy zdjęć nie jest przypadkowy i nie mógł zdarzyć się bez ich udziału. No to co, mniej nagich zdjęć wysyłanych przy pomocy sieci i wszystko będzie okej?
Źródło: The Verge
Powiązane publikacje

Rządy i szpiedzy dominują w wykorzystaniu podatności zero-day. Google ujawnia, kto naprawdę stoi za najgroźniejszymi atakami
9
Urządzenia z iOS i Android nadal narażone na juice jacking. Nowe badania ujawniają kolejne luki w zabezpieczeniach
20
Reklamy tworzone przez AI i prezenterzy radiowi, którzy nie istnieją - nowa rzeczywistość, w której bez weryfikacji informacji ani rusz
30
Cyberprzestępcy z pomocą GPT-4o Mini i AkiraBota zalali 80 000 stron internetowych automatycznie generowanymi treściami SEO
11