Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość

Piotr Gontarczyk | 05-08-2019 15:30 |

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistośćParę tygodni temu Elon Musk ujawnił tajemniczy projekt swojej firmy Neuralink, założonej raptem trzy lata temu. Zgodnie z przewidywaniami zaprezentowano implant, dzięki któremu możliwe ma być połączenie ludzkiego mózgu z komputerem. Celem ma być szybka wymiana danych. Pierwotnym zastosowaniem tego rozwiązania ma być medycyna, a konkretniej umożliwienie osobom sparaliżowanym komunikację ze światem zewnętrznym, czy to poprzez komputery, smartfony, czy tablety. To jednak tylko lekkie muśnięcie tego, co może czekać nas w przyszłości. Czegoś, co opisywano w wielu książkach i pokazywano w filmach. Jesteśmy bliżej stworzenia ludzkiej hybrydy, czy życia w cyberprzestrzeni?

Klony ludzkich umysłów, cyborgi, androidy to wciąż odległa przyszłość, ale będziemy musieli się z nimi zmierzyć. Technologia szykuje nam piekło, czy niebo? Już niedługo możemy się o tym sami przekonać.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [3]

Sztuczna inteligencja, wirtualna lub poszerzona rzeczywistość oraz człowiek to obecnie trzy wciąż niezależne elementy układanki, pomiędzy którymi jednak zachodzi coraz bardziej ścisła interakcja. W różnych książkach, filmach, czy serialach straszono nas już, że ich pełne połączenie da paskudnie złe rezultaty, a stratni będą na tym wyłącznie ludzie. Na razie jednak wiele podmiotów gospodarczych kusi nas wyłącznie zaletami tej kombinacji. Sztuczna inteligencja przeciętnemu człowiekowi na co dzień kojarzy się co najwyżej z wirtualnymi asystentami w smartfonach. Wirtualna rzeczywistość co najwyżej z nielicznymi grami, wciąż pozostającymi w swojej niszy. Zarówno sztuczna inteligencja, jak i wirtualna rzeczywistość, to coś znacznie więcej i wciąż są rozwijane, nawet jeśli tego nie widzimy na co dzień.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [2]

To co niedawno zaprezentował Elon Musk nie jest rozwiązaniem całkowicie nowym, ale otwiera drogę do znacznie szerszych zastosowań interfejsu łączącego ludzki mózg z komputerem. To znacząco przybliża nas do ukończenia opisanej powyżej układanki. Musk nie odkrył niczego nowego. Pierwszym sparaliżowanym człowiekiem, w którego mózgu umieszczono implant tego typu był Matthew Nagle. Miało to miejsce trzynaście lat temu. Wtedy Nagle poddał się eksperymentalnemu zabiegowi w ramach projektu BrainGate. W 2006 roku Matthew Nagle wykorzystał swój implant do w legendarnej grze Pong, w której gracz wykonuje proste ruchy góra-dół, odbijając piłeczkę. Nagle do opanowania umysłem ruchów płytki w grze potrzebował czterech dni. Od tamtego czasu technika łączenia mózgu człowieka z elektronika poszła naprzód i dziś tylko przybywa ludzi, których "wzbogacono" o robotyczne ręce, sterowane z poziomu ich mózgów. Obecnie trwają prace nawet nad protezami sterowanymi bezprzewodowo - wychwytującymi zdalnie fale mózgowe. Tu z pomocą przychodzi uczenie maszynowe, które pomaga wyizolować konkretne fale mózgowe i przekazywać je dalej - do robotycznej protezy. Rozwiązanie to stworzyli naukowcy z Carnegie Mellon University. Na razie jednak technika jest mało sprawna, choć z biegiem czasu zapewne jej skuteczność będzie się tylko zwiększać.

To wszystko, jak już wcześniej pisałem, tylko muśnięcie przyszłości. Drobne kroczki na drodze do pełnego opanowania komunikacji ludzkiego mózgu i wyprowadzenia jej na zewnątrz. Na razie uczymy się jak kontrolować poszczególne robotyczne protezy kończyn. To co szykuje Neuralink może doprowadzić nas wreszcie do tego, co tworzy naszą układankę - człowieka zespolonego z komputerem, całkowicie. Dążąc do jej realizacji zbliżamy się do rozstaju dróg. Jedna prowadzi do stworzenia ludzkiej hybrydy, cyborga. Ten istnieć będzie w świecie rzeczywistym i korzystać z elektronicznych i mechanicznych "rozszerzeń" ludzkiego mózgu i układu nerwowego. Druga droga prowadzi do stanu, w którym człowiek w cyfrowej postaci przeniesie się do wirtualnego świata. Zdigitalizowany człowiek ze wszystkimi swoimi cechami psycho-fizycznymi stałby się częścią cyberprzestrzeni.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [4]

Neuralink marsz ku tej przyszłości może rozpocząć już niebawem. Firma zaprezentowała rozwiązanie polegające na wszczepieniu do ludzkiego mózgu 3072 elektrod podzielonych na 96 nici, na których zbierane mają być fale mózgowe i przesyłane do urządzenia komunikacyjnego, który z komputerem łączyć się ma bezprzewodowo. Początkowo elektrody mają być umieszczane inwazyjnie, a więc poprzez wywiercanie drobnych dziur w czaszce. Naukowcy z Neuralink już teraz przewidują, że w przyszłości będzie to można robić bezpieczniejszą metodą, a więc z wykorzystaniem wiązki laserowej. Pierwsza implantacja metodą mechaniczną ma odbyć się jeszcze przed końcem bieżącego roku. Na razie implanty mają ułatwiać życie osobom sparaliżowanym, ale rozwój nanotechnologii oraz komputerów mogą w przyszłości dać zupełnie nowe możliwości.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [1]

Pierwsza ze wspomnianych wcześniej dróg (Człowiek 2.0) wydaje się być całkiem oczywista i zrozumiała. Wirtualna rzeczywistość to zupełnie inna, znacznie bardziej złożona historia. Ta już dziś coraz częściej jest wykorzystywana komercyjnie - np. w medycynie na poziomie edukacji, turystyce, czy zatrudnieniu. Już teraz niektóre hotele oraz inne obiekty turystyczne można oglądać w wirtualnej rzeczywistości, bez ruszania się z domu. Jeśli chodzi o zatrudnienie to Lloyds Banking Group jest pierwszym podmiotem, który zapowiedział uruchomienie rekrutacji pracowników właśnie w wirtualnej rzeczywistości. W wirtualnym miejscu pracy kandydaci będą musieli pokazać, jak radzą sobie w różnych sytuacjach. Być może właśnie w ten sposób CV mocno stracą na znaczeniu, a pracodawca nie będzie musiał nawet przeprowadzać wnikliwego wywiadu. Wystarczy wrzucić kandydata do wirtualnego miejsca pracy i sprawdzić, jak będzie rozwiązywać problemy, jakie będzie podejmować decyzje w zaplanowanej symulacji.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [5]

W dalszej perspektywie wirtualna rzeczywistość wejdzie zapewne też do sektora edukacji, gdzie też ma szerokie pole do popisu. W wirtualnych scenariuszach uczniowie, studenci mogliby wykonywać przeróżne ćwiczenia i eksperymenty, a nawet uczestniczyć w wydarzeniach historycznych. Wirtualna rzeczywistość znajdzie też swoje zastosowanie w komunikacji. Wystarczy wirtualna sala konferencyjna, w której mogliby spotykać się ludzie z różnych zakątków świata. Co jednak jeśli zechcemy, aby ten wirtualny świat nie był czymś, co odwiedzamy sporadycznie, w konkretnych celach, a raczej stał się naszym domem? Wszystko prowadzi nas właśnie w tym kierunku.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [6]

Deepfake - sztuczna inteligencja sfałszuje nam rzeczywistość?

Swoje korzenie wirtualna rzeczywistość zapuściła już w 1968 roku, kiedy to naukowiec Ivan Sutherland oraz student Bob Sproull stworzyli pierwszy w historii headset (HMD) wirtualnej rzeczywistości o nazwie The Sword of Damocles. System ten prezentował wirtualny świat w postaci siatki (Wireframe) i choć był bardzo prymitywny, ze względu na ograniczenia sprzętowe tamtych czasów, to jednak otworzył drogę rozwoju tego typu urządzeń. Jednym z pierwszych HMD do zastosowań w trójwymiarowych grach był Forte VFX1, zaprezentowany na targach CES'94, wyposażony w dwa wyświetlacze, trójosiowy system śledzenia ruchu głowy oraz słuchawki. Trzy lata później firma Sony pokazała Glasstron, a więc HMD z dodatkowym czujnikiem, dzięki któremu perspektywa przemieszczała się wraz z ruchem głowy użytkownika. Teraz jesteśmy na etapie Oculus Rift, Sony PlayStation VR, czy Windows Mixed Reality.

Sztuczna inteligencja, uczenie maszynowe to kolejny element, który pozwoli tworzyć wirtualne światy i nimi sterować. Pytanie tylko, jakie mają być te światy? Czy każdy będzie mógł korzystać z własnego? Idea na grę, całkiem intrygująca, ale niespecjalnie spektakularna. A co jeśli dzięki łączeniu ludzkich mózgów z komputerami będzie można stworzyć wirtualny świat dla każdego? Znalazłby się w nim każdy kto tylko zechce lub. ewentualnie zapłaci, choć może będzie to tylko tymczasowe. Gdybyśmy mogli się całkowicie zdigitalizować i stać się częścią wirtualnego świata, to czym on by był? Nie tylko książki, ale także kino próbowało nie raz znaleźć na to pytanie odpowiedź. Dwa dość mocno rzucające się w oczy tytuły to The Lawnmower Man z 1992 roku i The Matrix, który do kin wszedł siedem lat później. Oba przedstawiają funkcjonowanie wirtualnego świata, ale każdy na swój sposób. Oba wykorzystują różne fobie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Czy są one wciąż aktualne?

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [7]

W The Lawnmower Man wirtualna rzeczywistość to miejsce, do którego człowiek ma wpadać sporadycznie, w konkretnym celu. Zaczynało się od szympansów, którym odpowiednie leki oraz przebywanie w wirtualnej rzeczywistości miało poprawić zdolności poznawcze. Jeden z szympansów wykorzystał to czego się nauczył, do ucieczki z laboratorium w świecie rzeczywistym. Drugim obiektem badań był niepełnosprawny umysłowo człowiek. Także w jego przypadku wirtualna rzeczywistość zadziałała. Tu jednak doszło do stworzenia wirtualnego alter ego o cechach despotycznych, sadystycznych. Wirtualny Jobe zapragnął panować nad całym elektronicznym światem, broniąc się przed atakami w cyberprzestrzeni. Tu wirtualna rzeczywistość stała się polem walki jednostki o dominację w systemie, w którym nie ma zbyt wielu innych ludzi. W The Matrix natomiast, przyjmując luźną interpretację, sytuacja jest całkowicie odmienna. Mamy wirtualny świat, który jest wprost symulacją tego rzeczywistego. Ludzie robią w nim dokładnie to samo, co w rzeczywistości - robią zakupy, chodzą do pracy, szkoły, itd. Jak widzimy w całej serii, fizyczni ludzie istnieją, choć są bezwolni. Nie wpadają do Matriksa sporadycznie, kiedy chcą, jak w The Lawnmower Man. Są w nim na stałe.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [8]

Połączenie ludzkiego mózgu z komputerem, z domieszką wirtualnej rzeczywistości, po zapowiedziach firmy Neuralink zdaje się być tuż przed nami. Chodzi o wizję z The Lawnmower Man, a więc człowieka umysłem stającego się częścią wirtualnej rzeczywistości, w całości sterującego swoją wirtualną postacią, a nie będąc tylko użytkownikiem z headsetem na głowie. Nasz cyfrowy "bliźniak" nie tylko wykonuje te same ruchy co my, ale myśli razem z nami - stanowi rozszerzenie naszego umysłu, a my jego, do spółki z maszynowym uczeniem. Takie właśnie rozwiązanie pozwoli nam błyskawicznie się uczyć, a nawet testować skutki różnych decyzji, analizować własne reakcje na wybrane bodźce. Cele jakie założył sobie Dr. Lawrence Angelo z filmu The Lawnmower Man dziś wydają się być całkiem realne i bliskie realizacji.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [9]

Wirtualny świat Matriksa to sprawa jeszcze bardziej intrygująca i choć dalsza to też zbliżająca się coraz większymi krokami. Połączenie mózgu człowieka z komputerem to ważny etap na drodze do realizacji znacznie bardziej ambitnych zamierzeń świata nauki, a więc transferu umysłu. Obecnie szacuje się, że gdyby już teraz istniała techniczna możliwość stworzenia cyfrowej, działającej kopii ludzkiego mózgu, to potrzebny byłby komputer z CPU o mocy obliczeniowej około 1 EFLOPS (eksaflops) i pamięcią o pojemności bagatela 500 PB (petabajt). Tego typu konstrukcje to kwestia najbliższych paru lat i przynajmniej ta przeszkoda zostanie pokonana. Pierwsze symulacje mózgów myszy, kotów, czy szympansów już zresztą powstały, choć to właśnie moc obliczeniowa do tej pory stanowi najważniejszy problem.Transfer umysłu to będzie absolutny przełom w historii ludzkości. Mając już odpowiednie możliwości moglibyśmy każdemu przed śmiercią zaoferować wirtualny świat, w którym człowiek byłby nieśmiertelny. To co do tej pory istnieje tylko w religiach, a więc szeroko pojęte "Niebo" stałoby się faktem. Każdy mógłby kontynuować swoje życie w wirtualnym świecie, razem ze swoimi bliskimi, przyjaciółmi, którzy zmarli wcześniej, czekając też na kolejnych.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [10]

Transfer umysłu wcale jednak nie musi prowadzić nas tylko w cyfrowe zaświaty. Nieśmiertelność moglibyśmy uzyskać także w świecie rzeczywistym, np. pod postacią androidów i to rozwiązanie jest absolutnie fascynujące, choć z obecnego punktu widzenia może wydawać się trochę niepokojące. Dzięki temu jednak znikłyby wszystkie ograniczenia ludzkiej formy chociażby w podróżach kosmicznych na ogromne odległości. Ludzki umysł w formie cyfrowej nie wymagałby hibernacji ciała, nie wymagałby jedzenia, ani picia, ani nawet powietrza. Wystarczyłoby trwałe źródło energii i ew. elementy zamienne.Nieśmiertelność na Ziemi też otworzy zupełnie nowe możliwości. Nie da się jednak uniknąć dylematów etycznych, prawnych i moralnych. Czy skopiowany umysł należy traktować jako faktycznie kopię, czy może jako niezależny byt? Logika oczywiście podpowiada, że to drugie, wszak umysł-klon będzie mieć tylko pamięć dawcy i od momentu uruchomienia będzie działać samodzielnie. Odpowiedź na pytanie o to, czy jednak jest to inna osoba niż dawca, z pewnością dla wielu ludzi nie będzie oczywista. A może potraktować klona jako sztuczną inteligencję? Tak naprawdę, to także ten termin by na siłę mógł pasować.

Pisali o tym Stanisław Lem, czy Arthur C. Clarke. Transfer umysłu może rozwiązać wiele problemów, ale stworzy też nowe.

Transfer umysłu i to niekoniecznie wirtualna rzeczywistość [12]

Wszystkie fobie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zdają się być wciąż aktualne. W tej pierwszej dekadzie dominował strach przed robotyką, przejęciem władzy nad światem przez maszyny. W tle często bywały wielkie, złowrogie korporacje, które prześlizgnęły się do kinematografii początku lat dziewięćdziesiątych. W okolicach raczkowania WWW (World Wide Web), a więc upowszechnienia internetu jaki znamy dziś, roboty zaczęły odchodzić na dalszy plan, a w ich miejsce weszła wirtualna rzeczywistość oraz kwestie ustrojowe oraz polityka, które zaczęły wypierać złowrogie korporacje. Wtedy właśnie zaczęto rozumieć, że postępujący rozwój technologiczny ma coraz większy wpływ na to, jak żyjemy, jak funkcjonujemy zarówno jako jednostki, jak i społeczeństwa, ale też cała ludzkość. Film The Lawnmower Man był gdzieś na początku nowego myślenia o komputeryzacji, a The Matrix był ostateczną mieszanką wszystkiego, co wzbudzało obawy w latach dziewięćdziesiątych. Czy jesteśmy częścią symulacji, a jeśli tak, to kto ją kontroluje, a więc także i nas? Gwałtowny wzrost prędkości przepływu informacji, strach przed tym, że komputery we wszystkich domach zniszczą w nas podstawowe cechy ludzkie. Internet był tak straszny, że nawet w Polsce niektórzy księża głosili, że to dzieło samego Szatana. Internet miał sprawić, że przestaniemy wychodzić z domów, a fizyczne interakcje międzyludzkie zanikną. Następny krok, a więc transfer umysłu, czy to rzeczywistości wirtualnej, czy do naszego świata, będzie znacznie większy niż wszystko to, co do tej pory osiągnęliśmy. Z pewnością zetknie się ze znacznie większym oporem.

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 37

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.