Zgłoś błąd
X
Zanim wyślesz zgłoszenie, upewnij się że przyczyną problemów nie jest dodatek blokujący reklamy.
Błędy w spisie treści artykułu zgłaszaj jako "błąd w TREŚCI".
Typ zgłoszenia
Treść zgłoszenia
Twój email (opcjonalnie)
Nie wypełniaj tego pola
.
Załóż konto
EnglishDeutschукраїнськийFrançaisEspañol中国

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki

Ewelina Stój | 18-04-2020 15:00 |

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki Gdy na rynku pojawiały się pierwsze modele słuchawek TWS (prawdziwie bezprzewodowe) były horrendalnie drogie. Za mobilność, brak przewodów i szeroko rozumiany komfort trzeba było słono zapłacić. Minęło kilka lat, a my zauważamy, że nie trzeba już wydawać sześciuset czy nawet więcej złotych, aby taki sprzęt nie tylko po prostu grał, ale i grał dobrze. Mało tego - grał długo i "wygodnie" (no, może nie tyle że grał wygodnie, co wygodnie leżał w uszach). Słuchawki Edifier TWS1 to jedne z takich urządzeń. Piszę to z pełną świadomością po długich, jak na standardy redakcyjne testach, bo mających miejsce już od początku lutego. Marka ma zresztą na koncie sporo udanych konstrukcji, nie tylko dokanałowych. Mimo to w moich rękach za dużo chyba było już względnie tanich modeli TWS, aby z marszu uwierzyć, że Edifier TWS1 pozytywnie mnie rozczaruje. A jednak - stało się.

Tańsze słuchawki bezprzewodowe typu TWS przez długi czas były synonimem tandety i rozlecenia się po dwóch dniach. Czy test słuchawek Edifier TWS1 potwierdził tę tezę? Wydaje się, że jest to jeden z wyjątków od reguły, choć wciąż nie pozbawiony wad.

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [3]

Edifiery TWS1, które w polskich sklepach możemy nabyć już za około 169 złotych, to między innymi długi czas pracy na baterii (który w testach, łącznym czasem odtwarzania muzyki przebił nawet ostatnio testowane Samsung Galaxy Buds+) oraz łączność Bluetooth 5.0 z kodekiem aptX. Pozostałe pozycje specyfikacji wyglądają już całkiem standardowo: zakres pasma przenoszenia to klasyczne 20 Hz-20 kHz, a klasa wodoszczelności to IPX5, co oznacza, że słuchawki odporne są na strumień wody pod niskim ciśnieniem (12,5 l/min), przez co najmniej 3 minuty. W materiałach reklamowych znajdziemy jeszcze informacje o tym, iż słuchawki Edifier TWS1 oferują redukcję szumu Qualcomm cVc 8.0, jednak nie pomanipulujemy jej opcjami, jako że testowany dziś model słuchawek nie otrzymał wsparcia aplikacji mobilnej o nazwie Edifier Connect.

Specyfikacja słuchawek bezprzewodowych Edifier TWS1:

  • Konstrukcja słuchawek: Dokanałowe
  • Redukcja szumów z otoczenia: W mikrofonie, cVc 8.0
  • Zakres częstotliwości głośników: 20 ~ 20000 Hz
  • Impedancja słuchawek: 16 Ohm
  • Czułość słuchawek: 94 dB
  • Wkładki do uszu: 3 rozmiary żelowych eartipsów
  • Odporny na wodę: Tak, IPX5
  • Czas ładowania: Około 1,5 h
  • Łączność: Bluetooth 5.0
  • Kodeki: SBC, aptX
  • Pojemność baterii słuchawek i etui: 60 mAh, 500 mAh
  • Waga jednej słuchawki: 9 g
  • Waga i wymiary etui ładującego: 31 g, 60 x 29 x 43 mm
  • Wersje kolorystyczne: Czarny, biały
  • Inne: Automatyczne wyłączenia podczas bezczynności, sterowanie poprzez panele dotykowe

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [14]

Test słuchawek Audictus Leader: niedrogo, bezprzewodowo, z klasą

Recenzowane dziś słuchawki zapakowano w poręczne pudełeczko o wymiarach około 9 x 9 x 3,5 cm. Wewnątrz odnajdziemy skróconą instrukcję obsługi, długi na 50 cm przewód do ładowania etui zakończony złączem microUSB oraz łącznie trzy pary eartipsów (średni rozmiar fabrycznie nałożony na pchełki). Wróćmy jednak jeszcze na moment do opakowania, gdyż będziemy w stanie co nieco z niego wyczytać. Większość logotypów umieszczono na lewym boczku pudełka, a dostarczają one informacji o wspomnianym już użyciu Bluetootha w wersji 5.0, kodeka aptX oraz klasy odporności IPX5. Dodatkowe ikony informują jeszcze o sterowaniu przez dotykowe panele oraz o 8 godzinach pracy na jednym ładowaniu (i kolejnych 24 godzinach dzięki etui doładowującemu). Jest jeszcze jedna, chyba najbardziej enigmatyczna ikonka, zatytułowana jako Bio-diaphragm. Cóż to takiego? Ano oznacza to, że w budowie membrany głośnika użyto cienkiej warstwy biocelulozy, co ma przełożyć się na lepsze wrażenia odsłuchowe.

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [11]

Po wyjęciu z opakowania etui ładującego, robi ono piorunująco dobre pierwsze wrażenie. Do redakcji trafiła czarna wersja kolorystyczne słuchawek (w sklepach znajdziecie jeszcze białą), co objawiło się lakierowanym pudełeczkiem typu piano-black. Jak można się domyślić, już po kilku dniach noszenia etui w kieszeni czy plecaku, mikrourazy (i makrourazy też) zmatowiły całość i generalnie przestała ona już robić jakiekolwiek wrażenie. Górna klapka case'a została obdarowana magnesem, dzięki czemu etui nie otwiera się samo przypadkowo, a i jego zamykanie jest wygodne. Na odwrocie znajdziemy jeszcze złącze microUSB do ładowania akumulatora urządzenia. Okej, czas wydobyć pchełki z opakowania. Każdorazowe wyciąganie i ponowne umieszczanie słuchawek w etui jest sprawne i raczej nie będziemy się zastanawiać które zagłębienie służy danej słuchawce. Słuchawki są zresztą delikatnie, ale wystarczająco widocznie opisane jako lewa (L) i prawa (P).

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [9]

Słuchawki powleczone zostały tym samym błyszczącym lakierem co etui, ale fakt, że najczęściej będą skrywały się w naszych małżowinach bądź właśnie w etui ładującym, chroni je przed zarysowaniami jak i ogólnie przed zniszczeniem. Osobiście preferuję kształt słuchawek TWS zbliżony bardziej do modeli Jabra Elite Sport, Creative Outlier Gold czy właśnie Samsung Galaxy Buds. Edifiery na pierwszy rzut oka są trochę pokraczne, ale wydaje się, że dzięki swojej budowie dopasują się także do mniejszych uszu, a znalezienie wygodnych pchełek przez osoby o takich właśnie uszach bywa problematyczne. Poza tym, gdy TWS1 zagoszczą już w naszych małżowinach, wyglądają zupełnie dobrze - nie odstają śmiesznie i nie przyciągają niechcianej uwagi. Więcej - dzięki stożkowej budowie mamy szansę poprawić ich położenie w małżowinie, bez przypadkowych szturchnięć dotykowego panelu sterującego. A będąc już przy panelach sterowania: producent zamieścił na nich jedynie dyskretne, srebrne loga Edifier, zaś po stronie wewnętrznej namierzymy dwa styki, przez które słuchawki ładują się będąc w etui. Ujścia mikrofonów (po jednym na słuchawkę) zauważyć możemy w miejscu, gdzie słuchawka "zagnieżdża" się w dolnej części małżowiny. Żadnych czujników zbliżeniowych się nie dopatrzymy, bo Edifiery takowych po prostu nie posiadają.

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [12]
Słuchawki dokanałowe Edifier TWS1 charakteryzuje względnie płaskie brzmienie, z uwypuklonymi jednak nieco basami, co zostało też potwierdzone przez urządzenie rejestrujące dźwięk (MiniDSP H.E.A.R.S.), również widoczne na zdjęciu.

Test słuchawek Cooler Master MH650 - tkanina, wygoda, gaming

Pchełki takie jak te uważane są często jako dedykowane zwłaszcza osobom uprawiającym sport. Brak okablowania i mobilność jest w tym przypadku kluczowa dla wielu osób lubiących biegać, jeździć na rowerze, czy tych uczęszczających na siłownię. Alternatywą są jeszcze bezprzewodowe modele połączone ze sobą jednym "kabelkiem", dla tych osób, które boją się, że klasyczne pchełki prędzej mogłyby się zgubić. Jednak i w jednym i w drugim przypadku, wygoda oraz "niewypadanie" to elementy niezwykle ważne. Idealnym scenariuszem jest moment, gdy zakładamy urządzenie i zapominamy o jego istnieniu. Czy tak jest w przypadku Edifier TWS1? Dyplomatycznie odpowiem, że w takich przypadkach wszystko zależy od kształtu i wielkości ucha "nosiciela", ale przytoczę też moją własną historię, która choć z pewnością nie urzeka, to może przybliżyć ogląd na całą sytuację.

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [7]
Edifier TWS1 w profesjonalnym urządzeniu do testów MiniDSP H.E.A.R.S. - jak widać słuchawki niespecjalnie mocno wystają poza małżowinę.

Otóż korzystając z pchełek z domyślnymi tipsami średniej wielkości, występował problem z wypadaniem słuchawek podczas biegania. Gdy z kolei dociskałam je do kanału słuchowego zbyt mocno, a słuchawki zaczynały trzymać się na miejscu, dźwięk ulegał zniekształceniom. Kończyło się to wszystko częstymi manipulacjami ażeby było i wygodnie, i przylegająco, i wygłuszająco, i - co oczywiste - skutkowało dobrym audio. Problem znikł w zupełności, gdy po kilkunastu dniach przerzuciłam się na najmniejsze żelowe eartipsy. Dzięki nim słuchawki przez wiele godzin solidnie siedziały w uchu, nie męcząc ich przy tym (żadnych ucisków) i generując klarowny dźwięk, z jednym tylko ale - spadła przy tym jakość tłumienia dźwięków z otoczenia. Powiedziałabym, że przed zmianą, izolacja dźwięków z zewnątrz zasługiwała na mocne 9/10, zaś po zmianie, na około 6/10. Ostatecznie jednak wybrałam stabilną w uchu, opcję drugą.

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [10]

Producent zapewnia, że jednorazowe naładowanie słuchawek poskutkuje ich pracą przez 8 godzin. Energia zgromadzona w etui ładującym to teoretycznie kolejne 24 godziny na granie. Wyniki testów nieco odbiegły od tych wartości, niemniej wciąż uważam efekty za wysoce zadowalające. Po sparowaniu słuchawek ze smartfonem i ustawieniu głośności muzyki na poziomie odpowiadającym codziennemu, nieco głośniejszemu słuchaniu muzyki, pierwsze rozładowanie odnotowałam dokładnie po siedmiu godzinach. Kolejne ładowania z etui pozwoliły na dodatkowe 18 godzin pracy, a więc na 6 godzin mniej, niż sugerował to producent. To jednak i tak całkiem nieźle, zwłaszcza gdy pomyślę o moich wysłużonych już słuchawkach Huawei AM61, których czas pracy to jedynie 4 godziny (a etui ładującego nie przewidziano <rozpacz>).

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [8]

Test słuchawek Jabra Elite 85h: inteligentne ANC i mocna bateria

Wśród tych wzlotów i upadków, pora na zdecydowanie konkretny wzlot. Mowa o brzmieniu słuchawek. Zanim przejdziemy jednak do czystej charakterystyki dźwięku, chciałabym poruszyć jeszcze dwie, krótsze kwestie. Po pierwsze - Edifiery TWS1 nie generują zauważalnego opóźnienia w dźwięku, czy to na YouTubie, w grach czy na Netfliksie. Można więc odetchnąć z ulgą, bo dzięki temu słuchawki stają się uniwersalne, a nie jedynie przeznaczone do muzyki. Po drugie: uniwersalność ta wyklucza raczej długie rozmowy telefoniczne, czy wideokonferencje online. Nasz głos jest bowiem nie najlepiej odwzorowany (nieco przytłumiony i niepozbawiony szumów), zaś mikrofony, mimo zapewnienia o redukcji szumów, zbierają wszystkie możliwe trzaski i dźwięki z przestrzeni dookoła nas. Na szczęście, inaczej ma się rzecz w przypadku odsłuchów. Jak widzimy chociażby na wykresie poniżej (wygenerowanym przez urządzenie MiniDSP, które znalazło się też w towarzyszącej tej recenzji sesji fotograficznej), charakter brzmienia Edifierów to brzmienie raczej ciepłe, z delikatnym właśnie uwypukleniem basów. Osobiście brakowało mi tu nieco tonów wysokich, ale gusta są różne, a poza tym od czego są wbudowane w programy muzyczne korektory. Mimo charakterystyki dźwięków całkiem bliskiej dźwiękom naturalnym, średnica lubi jednak miejscami chować się za nadmiarem basów, ale dopiero jeśli instrumentów w tle zrobi się więcej niż 5 czy 6. Poza tym szerokość sceny, jej napowietrzenie i sprawiają, że słuchawki nie tylko nie "kaleczą" uszu, ale słucha się na nich po prostu bardzo przyjemnie, bez znaczenia, jakiego gatunku muzyki jesteśmy fanami.

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [15]
Brzmienie słuchawek Edifier TWS1 na tle innych słuchawek bezprzewodowych: Huawei AM61 i Samsung Galaxy Buds+. Link do recenzji modelu Galaxy Buds+ znajdziecie poniżej.

Test słuchawek Samsung Galaxy Buds+. Niekończące się granie

W wykonaniu słuchawek Edifier TWS1 brakuje oczywiście sznytu premium, bo to i nie tak półka cenowa. Oznacza to, że producent poczynił oszczędności w kwestii wykonania - rysujące się etui i to zaledwie po kilku dniach to jednak łyżka dziegciu warta do przełknięcia, w zamian za tak dobrą w tej cenie jakość audio i czas pracy na baterii. No, chyba że szukamy słuchawek także do długich rozmów telefonicznych, czy rozmów przez sieć - wówczas trzeba jasno sobie powiedzieć, że nie jest to model stworzony pod nasze wymagania. Mikrofon po prostu jest, ale szału nie robi. Można też pomarudzić na zastosowanie rozwiązania microUSB, zamiast USB Typu C, bo przecież przy microUSB prędzej możemy uszkodzić złącze, potrzebny jest dodatkowy "kabelek", no i microUSB jest po prostu przestarzałe. Nie wiem jak Wam, ale mi w kwestii urządzeń takich jak słuchawki TWS, ładowanie z microUSB nigdy nie przeszkadzało. Podobnie przed ewentualnym zakupem warto zastanowić się, czy akceptowalny jest dla Was brak możliwości sterowania głośnością z poziomu słuchawek. I znów - dla mnie nie jest to nigdy końcem świata (smartfon i tak jest zawsze gdzieś pod ręką), ale dla niektórych może być to wada nie do zaakceptowania.

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [13]

Dwie największe zalety słuchawek Edifier TWS1 True Wireless to jakość generowanego dźwięku, którego nie powstydziłyby się konstrukcje droższe i czas pracy na baterii. Ale lista plusów nie zamyka się tylko na tych rzeczach.

Dwie największe zalety słuchawek Edifier TWS1 True Wireless to jakość generowanego dźwięku, którego nie powstydziłyby się konstrukcje droższe oraz długi czas pracy na baterii. W zasadzie tyle by wystarczyło, aby polecić słuchawki do codziennego słuchania muzyki w drodze do szkoły / pracy czy podczas uprawiania sportu. Ale to nie koniec plusów urządzenia: mamy jeszcze kodek aptX i Bluetooth w wersji 5.0, dzięki czemu nie uświadczymy żadnych udręk związanych z opóźnieniami na linii audio-wideo. Brak problemów z parowaniem, odporność na zachlapania (deszcz nie powinien być im straszny) czy wygoda korzystania (po dobrze dobranych eartipsach) to kolejne warte podkreślenia elementy, przez które odważę się napisać, iż w tej cenie (przypominam - 169 zł) dość trudno będzie znaleźć dla Edifierów TWS1 znaczącego konkurenta.

Polecamy Opłacalność

Edifier TWS1
Cena: 169 zł

Edifier TWS1
  • Długi czas pracy na baterii
  • Jakość audio: naturalne, czyste brzmienie
  • Biorąc pod uwagę całość - dobra cena
  • Wodoodporność klasy IPX5
  • Bluetooth w wersji 5.0 i brak odczuwalnych opóźnień
  • Komfort noszenia i wygłuszenie o ile dopasujemy rozmiar tipsów
  • Możliwość korzystania tylko z jednej słuchawki
  • Ładowanie przez microUSB, tylko dla tych z kablami USB-C
  • Przeciętny mikrofon, który mocno zbiera hałasy z otoczenia
  • Brak możliwości sterowania głośnością, to wielki błąd!

Sprzęt do testów dostarczyła firma:

Test słuchawek Edifier TWS1 - niedrogie, lecz warte uwagi pchełki  [nc1]

Bądź na bieżąco - obserwuj PurePC.pl na Google News
Zgłoś błąd
Liczba komentarzy: 21

Komentarze:

x Wydawca serwisu PurePC.pl informuje, że na swoich stronach www stosuje pliki cookies (tzw. ciasteczka). Kliknij zgadzam się, aby ta informacja nie pojawiała się więcej. Kliknij polityka cookies, aby dowiedzieć się więcej, w tym jak zarządzać plikami cookies za pośrednictwem swojej przeglądarki.